Sport

Pechowy remis Broni

Wielkiego pecha w Bełchatowie mieli piłkarze radomskiej Broni. Rezerwy pierwszoligowego GKS Bełchatów walczą o utrzymanie w III lidze, w związku z czym zespół został wzmocniony kilkoma graczami z pierwszego składu. Jednak to nasi piłkarze zaprezentowali się lepiej w przekroju całego meczu.
Spotkanie miało wymarzony początek dla Broniarzy. Po rzucie rożnym bramkę w 1 minucie meczu zdobył Paweł Ankurowski. Świetną okazję miał jeszcze Piotr Nowosielski, którzy przegrał jednak pojedynek sam na sam z bramkarze gospodarzy. W 25 minucie miała miejsce dość kuriozalna sytuacja. Piłkarze Bełchatowa chcieli zachować się fair- play i oddać piłkę, która kopnięta w kierunku bramki gości… zatrzepotała w siatce. Jednak gracze GKS postanowili, że oddadzą bramkę Broni, więc zaraz po kuriozalnym golu Poźniaka, bramkę dla naszego zespołu zdobył Michał Marczak i było 2-1 dla naszego zespołu. W 37 minucie wydawało się, że będzie 3-1, ale sędzie przy strzale Dominika Leśniewskiego dopatrzył się spalonego. Naszym zawodnikom nie udało się podwyższyć rezultatu, a za to bramkę dającą GKS wyrównanie zdobył Prokić. Do przerwy więc spotkanie było na remis, 2-2. Druga połowa to przewaga naszych zawodników, kilkukrotnie bramkarza gospodarzy mógł pokonać Piotr Nowosielski. 66 minucie naszym piłkarzom udało się zdobyć bramkę, ale sędzie znowu dopatrzył się spalonego, to przestawało być śmieszne. Broń naciskała, a Bełchatów wychodził obronną ręką. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem goście zdobyli bramkę, ale… tak znów spalony. Niestety spotkanie zakończyło się remisem 2-2, który na szczęście pozwolił naszym zawodnikom pozostać na fotelu lidera III ligi.
O poziomie sędziowania może wypowiadać się nie będziemy, ale nasi zawodnicy mieli mnóstwo sytuacji, z których mogli zdobyć bramkę i pretensje mogą mieć sami do siebie.
Na uwagę zasługuje jeszcze jeden fakt, a mianowicie na stadion nie zostali wpuszczeni kibice naszego zespołu, z niewiadomych powodów, tylko nieliczni, którzy przyjechali na mecz indywidualnymi samochodami mogli go obejrzeć z wysokości trybun, reszta niestety nie mogła nawet oglądać spotkania zza płotu. Niestety po raz kolejny okazało się, że piłka nożna NIE jest dla kibiców.