Polska i świat

„Idziemy na ostro”. Krytyczna sytuacja na polsko-ukraińskiej granicy

– Na razie nikt z rządu nie traktuje nas na poważnie. Deklarację złożył jedynie wojewoda lubelski. Ale zaproponowane przez niego rozwiązanie to tragiczny pomysł – twierdzi Łukasz Białasz w rozmowie z Radiem ZET. Jak wyjaśnia, chodzi o puszczenie ciężarówek bez towaru, np. przez przejście w Zosinie. – Nie ma tam odpowiedniej infrastruktury. W Dorohusku wszystko jest przygotowane – dodaje.

Protest przed przejściem granicznym w Dorohusku trwa od 5 września. Ruch blokują tam ciągniki siodłowe. Co godzinę przepuszczane są jedynie dwa pojazdy.

Polscy kierowcy domagają się umożliwienia powrotu do Polski osobnym pasem bez kolejki dla pojazdów jadących „na pusto”, wprowadzenia 24-godzinnej odprawy fitosanitarnej i weterynaryjnej oraz przywrócenia obowiązku uzyskiwania zezwoleń transportowych przez przewoźników ukraińskich. Przewoźnicy podkreślają, że dopóki ich postulaty nie zostaną spełnione, będą kontynuować protest.

Rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie, Michał Deruś, powiedział RMF, że kolejki ciężarówek po stronie ukraińskiej wynikają z dużego wzrostu transportu towarów, głównie produktów zbożowych czy żywnościowych, które podlegają obowiązkowej kontroli m.in. przez służby: weterynaryjnych, sanitarnych, fitosanitarnych.

[news:1347683]