O tym się mówi Radom i okolice Społeczeństwo

MW kontra poseł Frysztak. „Najpierw obrażanie polskich bohaterów, potem bieg Tropem Wilczym”

W niedzielę 26 lutego na profilu Młodzież Wszechpolska Radom na Facebooku pojawił się post, w którym radomscy wszechpolacy wytknęli niezrozumiałe dla nich zachowanie jednego z radomskich posłów. Poseł Konrad Frysztak w ubiegłym roku nazywał „mordercą” mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, a w tym roku pobiegł w biegu „Tropem Wilczym”, który promowany był m.in. zdjęciem dowodzonej przez „Łupaszkę” V Wileńskiej Brygady AK. 

Przypomnijmy, w lutym ubiegłego roku w rocznicę śmierci mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” Sejm RP postanowił oddać hołd jemu i jego towarzyszom. Jednak nie zostało to uszanowane przez posłów Lewicy oraz część posłów Koalicji Obywatelskiej. Posłowie Lewicy ostentacyjnie siadali, a posłowie KO opuszczali salę obrad.

Sprawę skomentował wtedy poseł Konrad Frysztak.

– Nie mogę czcić pamięci mordercy niewinnych kobiet i dzieci. Jeśli pan może, to sprawa Pańskiego sumienia i honoru – powiedział Konrad Frysztak w odpowiedzi na oburzenie wyrażone przez posła Marka Suskiego.

O całym zdarzeniu nie zapomniało lokalne środowisko narodowe, które przypomniało Konradowi Frysztakowi jego słowa w kontekście udziału posła w biegu „Tropem Wilczym”, reklamowanym m.in. zdjęciem V Wileńskiej Brygady AK, którą dowodził właśnie major „Łupaszko”.

Radomski poseł w rozmowie z Radiem Radom w odpowiedzi na zarzuty wszechpolaków zapewnił, że podtrzymuje swoje słowa. Parlamentarzysta, powołując się na „ustalenia historyków”, stwierdził, że decyzje podejmowane przez dowódcę V Wileńskiej Brygady AK powodowały, że „mordowane były niewinne kobiety i dzieci”.

Ustalenia IPN

W tym kontekście warto przywołać stanowisko Instytutu Pamięci Narodowej ws. postaci i działań mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” wyrażone w liście prezesa IPN do Rady Miasta Białystok:

Śmierć 27 osób cywilnych w litewskiej wsi Dubinki nie była wynikiem rozkazów wydanych przez majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”. Nie uczestniczył on też w tych wydarzeniach. Dwa pododdziały wydzielone z 5 Brygady podjęły wypad na przedwojenne terytorium państwowe Litwy z zadaniem wykonania działań odwetowych – za wymordowanie przez litewską kolaboracyjną formację policyjną 36 polskich cywilów w Glinciszkach (w tym kobiet i dzieci). Podczas tego wypadu miano zastrzelić mężczyzn znajdujących się na przekazanej przez wywiad AK liście. Byli to nacjonalistyczni aktywiści litewscy współpracujący z niemieckimi władzami okupacyjnymi. Niestety dwaj oficerowie dowodzący tym wypadem dopuścili do przekroczenia ram otrzymanego zadania. Zginęły także kobiety i dzieci z rodzin mężczyzn znajdujących się na w/w liście. Żadne źródło historyczne (dokument lub relacje) nie potwierdzają, by Zygmunt Szendzielarz wydał rozkaz zabijania kobiet i dzieci. Opinia wyrażona przez Pawła Rokickiego w jego książce Glinciszki-Dubinki jest nieudokumentowana i stanowi efekt jego przemyśleń nieopartych na jakichkolwiek poważnych i istotnych dowodach. Zygmunt Szendzielarz nie miał możliwości ukarania obu oficerów odpowiedzialnych za śmierć kobiet i dzieci w Dubinkach, gdyż 5 Brygada rozpoczęła odwrót na zachód w bardzo trudnych warunkach przetaczającego się frontu. Oficerów tych nie powołał jednak do dalszej służby pod swymi rozkazami.

Innym zarzucanym mjr. „Łupaszce” czynem jest spalenie części zabudowań wsi Potoka:

Powodem ukarania w maju 1945 r. mieszkańców wsi Potoka poprzez spalenie części zabudowań była okoliczność, iż w tej miejscowości istniała zorganizowana, uzbrojona bojówka komunistyczna, wspierająca instalowanie na Ziemi Białostockiej reżimu komunistycznego. Mężczyzn z Potoki obciążał także napad na majątek Hieronimowo i spalenie go, oraz obrabowanie uchodźców zza Linii Curzona. Czterej mężczyźni z Potoki, w tym dwaj będący członkami komunistycznej partii PPR, zostali zastrzeleni z powodu swego zaangażowania we wspieranie reżimu komunistycznego, wrogiego idei niepodległego państwa polskiego. Należy podkreślić, iż 5 Brygada działała wówczas z mandatu jedynego legalnego rządu polskiego, jakim był rząd RP na Uchodźstwie – uznawany do końca czerwca 1945 r. przez gremia międzynarodowe, za wyjątkiem Rosji sowieckiej. Śmierć osoby dorosłej i trójki dzieci, które ukryły się w zabudowaniach czy też w ich pobliżu, nie leżała w zamiarze oficera dowodzącego w Potoce, por. „Zygmunta”. Nie wiedział on w ogóle, że doszło do takiego zdarzenia.

Prezes IPN podkreślał:

Z materiałów historycznych wynika jednoznacznie, że Zygmunt Szendzielarz podczas swej działalności niepodległościowej traktował zarówno swych żołnierzy, jak i mieszkańców terenów, na których operował – w sposób obywatelski, bez jakichkolwiek uprzedzeń narodowościowych, etnicznych lub religijnych. W jego oddziałach służyli oprócz katolików także żołnierze wyznający wiarę prawosławną. Oceniając postać majora Zygmunta Szendzielarza, należy pamiętać, że jest on nie tylko kawalerem najwyższych polskich odznaczeń wojskowych – Krzyża Virtuti Militari i Krzyża Walecznych, ale też o tym, że 23 marca 2006 r., w 55 rocznicę jego śmierci, Sejm RP podjął uchwałę oddająca mu cześć. Jego osoba była wielokrotnie honorowana przez najwyższy majestat Rzeczypospolitej. Major Zygmunt Szendzielarz zasłużył na dobrą pamięć w przestrzeni publicznej Państwa Polskiego. Jest godny, by być patronem ulic, placów czy też gmachów.