Wiceprezes Przemysław Kowalczuk stwierdził, że pocisk Pirat wszedłby do uzbrojenia polskiej armii gdyby pochodził z importu. MESKO S.A. wydało oświadczenie.
W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” członek Zarządu ds. Rozwoju MESKO S.A. i wiceprezes firmy Przemysław Kowalczuk miał stwierdzić, że przeciwpancerny pocisk kierowany Pirat ale też inne konstrukcje militarne polskiej konstrukcji ” miałaby po drodze do armii łatwiej, gdyby pochodziła z importu”. Ponadto stwierdził, że mimo pozytywnych wyników testów poligonowych, armia nie wykazuje zainteresowania tą bronią.
PPK Pirat został opracowany przez MESKO S.A. we współpracy z ukraińskim biurem konstrukcyjnym KKB Łucz. Naprowadzane laserowo pociski sprawdziły się podczas testów poligonowych. Jednakże polska armia nie wykazała nimi zainteresowania. Ponadto wiceprezes Kowalczuk stwierdził, że ministerstwo obrony zainwestowało w projekt kilkanaście milionów złotych. Podczas wywiadu zaznaczył, że nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego chwalona i nagradzana na branżowych wystawach broń wciąż nie wyszła poza etap prototypu.
Po opublikowaniu wywiadu przez „Rzeczpospolitą” firma MESKO S.A. wydała oficjalne oświadczenie. Firma stwierdziła, że artykuł wprowadza opinię publiczną w błąd, słowa wiceprezesa Przemysława Kowalczuka nie padły.
MESKO S.A. oświadcza, że artykuł autorstwa Zbigniewa Lentowicza pt. „Polsko – ukraiński przeciwpancerny PIRAT nie trafił do armii. Dobry, ale polski?”, który ukazał się na łamach dziennika Rzeczpospolita wprowadza czytelników w błąd. Wypowiedzi Członka Zarządu ds. Rozwoju MESKO S.A. Przemysława Kowalczuka, które przytacza w publikacji Pan Redaktor Zbigniew Letnowicz nie padły.
Aktualnie MESKO S.A. prowadzi konstruktywne rozmowy z Agencją Uzbrojenia dotyczące pozyskania powyższego sprzętu co było komunikowane w ostatnich miesiącach – oświadczenie MESKO S.A.
Źródło informacji: kresy.pl, MESKO S.A.