– Wolontariusze angażujący się z czystej chęci pomagania są najbardziej wartościowi, bo to oni trwają do końca i nie wykruszają się. Systematyczność bywa dla wielu trudnością, co jednak nikogo nie wyklucza. W „Arce” uważamy, że wolontariat to nie tylko dawanie siebie innym, ale także ogromna możliwość rozwoju osobistego, kształtowania swojej osobowości, postaw, zdobywania nowych umiejętności i podnoszenia kompetencji – mówiła Ewa Kamińska, wiceprezes Stowarzyszenia Centrum Młodzieży „Arka” w rozmowie z Oskarem Klichem. W trakcie wywiadu poruszono temat historii „Arki”, codziennej działalności organizacji, wyzwań oraz motywacji wolontariuszy.
Zachęcamy do wysłuchania rozmowy w formie podcastu na naszym kanale na YouTube. Jeżeli spodobał Ci się ten materiał podziękuj za niego redakcji twojradom.pl i postaw nam kawę.
Pani Ewo, proszę opowiedzieć o historii oraz misji Stowarzyszenia Centrum Młodzieży „Arka”. Jakie są główne cele jego działalności?
Nasza „Arka” świętuje w tym roku 25-lecie swojego istnienia w Radomiu. Zaczynaliśmy w 1999 roku od Katolickiego Centrum Młodzieży, które właściwie na początku było takim klubem osiedlowym. Staraliśmy się skupiać tam młodzież w ramach zajęć pozalekcyjnych, żeby miała ona swoje miejsce spotkań. Oczywiście prowadziliśmy dużo kół zainteresowań. Było koło muzyczne, plastyczne, taneczne, teatralne, tak żeby młodzież też mogła sobie szlifować swoje pasje i talenty. Bardzo szybko doszliśmy do wniosku, że trzeba tych młodych zaangażować w coś bardziej użytecznego społecznie – i tak częścią naszej działalności stał się wolontariat.
Od tych 25 lat próbujemy wolontariat promować i rozwijać na terenie miasta, ale też ogólnopolsko. To co nas wyróżniało na samym początku to było to, że ta organizacja powstała właściwie dla młodzieży. Od samego początku było tak, że nic o młodzieży bez młodzieży. W związku z tym angażowaliśmy tych młodych ludzi we wszystko co robiliśmy, żeby nie uszczęśliwiać ich „na siłę”, ale żeby wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom i potrzebom, żeby oni też byli współodpowiedzialni za to miejsce, które tam tworzyliśmy. W 2002 roku Katolickie Centrum Młodzieży przekształciło się w stowarzyszenie „Arka”.
Co jest naszą misją? Tak jak sama nazwa wskazuje, organizacja powstała z myślą o młodzieży, ale na przestrzeni tych 25 lat bardzo sporo się zmieniło, ponieważ ruszyliśmy także z ofertą do najmłodszych, ale też dla seniorów. Taka była potrzeba chwili. Klub Seniora działa przy naszym stowarzyszeniu bardzo prężnie od 2007 roku.
W jaki sposób stowarzyszenie angażuje młodzież w działania charytatywne i wolontariackie? Jakie projekty w tym zakresie realizuje?
Zaczęło się od tego, że próbowaliśmy zachęcić młodych do pomagania. Kiedyś zaprowadziliśmy młodzież do pewnego młodego chłopca, który był ciężko chory, właściwie leżący, podłączony do aparatury, która za niego oddychała itd. Zauważyliśmy, że ci młodzi ludzie, którzy bardzo chętnie tam poszli, aby nawiązać z tym chorym chłopcem relację, byli przerażeni. Oni po prostu nie wiedzieli jak zareagować. Nie wiedzieli czy udawać, że nie widzą tych rureczek, całej tej aparatury, czy się o to zapytać, czy siąść, płakać i chusteczki po prostu podawać. Doszliśmy do wniosku, że tych młodych ludzi, chociaż mieli dużo pasji oraz chęci do pomagania, trzeba do tego pomagania przygotować.
Tak to się zaczęło, że opracowałam taki mój autorski program szkoleń przygotowujący młodych ludzi do posługi wolontariackiej w czterech „blokach” – psychologicznym, pedagogicznym, medycznym i prawniczym, gdzie w pigułce staraliśmy się młodym ludziom podać to, co jest najpotrzebniejsze, żeby oni wychodząc do pomagania innym, czuli się pewniej, żeby się nie wycofywali, żeby też byli bardziej profesjonalni w tym, co chcą robić.
Właściwie to nas chyba zaczęło wyróżniać, bo ku naszemu zdumieniu na te szkolenia przychodziło coraz więcej młodych ludzi i rzeczywiście było ich tak dużo, że nasz klub, który był przy Arce, przestał wystarczać. W związku z tym opracowaliśmy regulamin działalności klubu, pełen zestaw dokumentów, kartę etyczną wolontariusza i inne niezbędne materiały. Rozpoczęliśmy zakładanie szkolnych klubów młodzieżowego wolontariatu w radomskich szkołach, a z czasem także poza Radomiem, docierając do coraz szerszego grona młodych ludzi.
Na przestrzeni lat liczba szkół, w których powstały takie kluby, przekroczyła pięćdziesiąt, a wiele z nich działa do dziś. W naszej pierwszej placówce, w głównej siedzibie, funkcjonuje Centrum Wolontariatu Młodzieżowego, które pracuje zgodnie z ustalonym regulaminem i zasadami. Każdy klub ma jednak swoją specyfikę działania, wynikającą z lokalnych uwarunkowań. Młodzi ludzie są uwrażliwiani na potrzeby swojego otoczenia i zachęcani do ich diagnozowania oraz szukania sytuacji, miejsc czy osób, które mogą wymagać pomocy. Na terenie swoich małych ojczyzn świadczą tę pomoc, dopasowując działania do lokalnych potrzeb, choć zasady obowiązujące w każdym klubie pozostają takie same.
Na przestrzeni lat skupiliśmy około 1100-1300 wolontariuszy i biorąc pod uwagę, że liczba ta utrzymuje się na podobnym poziomie, można śmiało stwierdzić, że było warto. Kluby nadal działają, a to co nas wyróżnia wśród innych organizacji wolontariackich, zarówno lokalnych, jak i ogólnopolskich, to nacisk na systematyczny wolontariat. Uważamy, że dzięki regularnej pracy kształtujemy postawy młodych ludzi, wpływając na ich rozwój osobisty, uczymy odpowiedzialności, samodyscypliny oraz umiejętności zarządzania czasem. W założeniach mamy, aby każdy wolontariusz poświęcał co najmniej dwie godziny tygodniowo na swoją działalność, co wspiera ich rozwój i umacnia więź ze społecznością, której służą.
Dodatkowo wolontariusze uczestniczą w różnych międzyklubowych akcjach, które organizujemy od lat. Ze względu na dużą liczbę członków nie wszyscy się znają, więc te większe, sztandarowe wydarzenia są doskonałą okazją do integracji i nawiązywania relacji. Organizujemy między innymi „Ferie z Arką”, „Dzień Dziecka z Arką”, „Półkolonie z Arką” oraz „Wigilię na Deptaku”. Staramy się angażować w te inicjatywy wszystkich wolontariuszy, by mogli wspólnie działać i poznawać się, tworząc silną społeczność.
Wolontariat akcyjny, choć bardzo potrzebny, z czasem ewoluował w działania o charakterze charytatywnym, organizujemy koncerty, zbiórki i kiermasze. W ten sposób naturalnie rozwinęła się nasza działalność charytatywna. Przykładem jest akcja „Arka Wspiera”, w ramach której młodzi wolontariusze samodzielnie wyszukują osoby potrzebujące wsparcia i inicjują działania na ich rzecz.
Wyznaczamy sobie konkretny cel i dwa razy w roku – z okazji Świąt Wielkanocnych i Bożego Narodzenia – organizujemy akcje pomocowe w formie zbiórek, kiermaszy, a często również wsparcia finansowego. Co ważne, zainteresowanie tymi inicjatywami jest duże. Młodzi ludzie chcą pomagać. Oczywiście na przestrzeni tych 25 lat, jak ja tak patrzę, to młodzież się bardzo zmieniła. Mamy też już takich wolontariuszy, których to dzieci przychodzą do „Arki”. Czyli ta nasza pierwsza ekipa to są już dorośli ludzie, którzy często już pozakładali rodziny, mają swoje dzieci, ale te wartości, które gdzieś tam zyskali w Arce, potrafili ochronić, według nich żyć i wychować dzieci w ich duchu. Ich dzieci trafiając do „Arki” na przykład uczestniczyły już w konkursie Ośmiu Wspaniałych, który też robimy na terenie miasta już od 1999 roku.
Jest to konkurs wyjątkowy na terenie Polski. Promowany jest przez Fundację „Świat na Tak” z Warszawy i wyróżnia młodzież aktywną, nastawioną prospołecznie, stanowiącą dobry przykład dla rówieśników. Choć jest to konkurs samorządowy, i wszędzie w Polsce samorządy odpowiadają za jego organizację, u nas wyglądało to nieco inaczej. To my, jako pomysłodawcy, wprowadziliśmy ten konkurs do Radomia, organizując go po raz pierwszy już w 1999 roku. Początkowo młodzi ludzie niechętnie pokazywali się publicznie i chwalili swoimi działaniami, bo uważali, że pomagają z wewnętrznej potrzeby, a nie dla wyróżnień czy nagród. Staraliśmy się jednak przekonać ich, że warto łamać stereotypy o „złej i nieodpowiedzialnej młodzieży” i pokazywać pozytywny przykład, aby inni mogli ich naśladować. To się udało.
W tym roku na naszą radomską galę Ośmiu Wspaniałych przyjechała sama pani prezes Fundacji „Świat na Tak”, Joanna Fabisiak, która była zaskoczona liczbą chętnych do udziału w konkursie. Gdy wspomnieliśmy, że zgłosiło się ponad 40 osób, a z uwzględnieniem dwóch dodatkowych grup liczba ta wyniosła ponad 50, trudno było jej uwierzyć, że mamy aż tylu chętnych. W większych miastach, takich jak Warszawa czy Wrocław, zwykle zgłasza się maksymalnie 15-16 osób. Pani prezes osobiście chciała przekonać się o tym na własne oczy. Fakt, że tak jest, dowodzi, iż młodzież naprawdę chce się angażować. W ubiegłym roku nawet laureat z Radomia dostał się do ogólnopolskiej ósemki, to był Alan Głowacki. W tym roku laureatką ogólnopolskiego konkursu została Oliwia Kwiatkowska. A jeszcze wcześniej wyróżnić można Klaudię Czerwonkę czy Kasię Chrząstowską.
Niemniej jednak, motywacja młodych ludzi do wolontariatu jest różna. Część z nich przychodzi dlatego, że ktoś im polecił, że to fajne, ale rzeczywiście część też angażuje się z myślą o dodatkowych punktach w szkole. Takie podejście, choć może nie do końca zgodne z pierwotnym duchem wolontariatu, pokazuje, że system edukacyjny zaczyna dostrzegać wartość tej aktywności.
Wolontariusze angażujący się z czystej chęci pomagania są najbardziej wartościowi, bo to oni trwają do końca i nie wykruszają się. Systematyczność bywa dla wielu trudnością, co jednak nikogo nie wyklucza. W „Arce” uważamy, że wolontariat to nie tylko dawanie siebie innym, ale także ogromna możliwość rozwoju osobistego, kształtowania swojej osobowości, postaw, zdobywania nowych umiejętności i podnoszenia kompetencji
A jakie są największe wyzwania, z jakimi spotykacie się w pracy z młodzieżą oraz przy organizacji wolontariatu?
Myślę, że najtrudniejsze jest utrzymanie młodych. Zgłasza się ich bardzo wielu, ale wiadomo, że część z nich odpada, ponieważ po prostu nie starcza im motywacji, nie ma systematyczności. Dla nas największym wyzwaniem jest jednak utrzymanie ich, żeby byli i żeby chciało im się chcieć. Wolontariusze w naszym centrum generalnie znają takie hasło, które towarzyszy im od samego początku: „Branie wypełnia ręce, dawanie wypełnia serce”. I gdy zrozumieją głębię tych słów, to rzeczywiście jest to coś, co sprawia, że zostają i chcą dawać coś od siebie.
Poza tym dużym wyzwaniem było przywrócenie normalnego rytmu pracy wolontariackiej po pandemii, bo jednak zrobił ten czas sporo spustoszenia. Wiadomo, że młodzież była odizolowana, pozamykana w domach, i tutaj było pewne tąpnięcie, bo trudno było tych młodych ludzi później rzeczywiście pozyskać, utrzymać i zachęcić do systematycznej aktywności. Ale to nie znaczy, że ci, którzy byli, nic nie robili, bo nawet jeśli nie wychodzili z domów, promowaliśmy tzw. e-wolontariat, czyli robili coś poprzez internet. Były też różnego rodzaju akcje pomocowe, takie jak zbieranie środków opatrunkowych, szycie maseczek. Robiliśmy akcje dla medyków, gdzie zbieraliśmy środki finansowe czy szyliśmy maseczki. Te akcje przetrwały do dzisiaj, ponieważ akcja „Arka Wspiera” również odbywa się w sieci. Ma to swoje plusy i minusy.
„Arka” rozrosła się na przestrzeni lat. Przybyły nam jeszcze trzy placówki, więc w chwili obecnej mamy ich łącznie cztery. Na placu Stare Miasto 2 oraz na osiedlu bloków socjalnych przy ulicy Marii Gajl – to specyficzna placówka, specyficzne osiedle, gdzie rzeczywiście młodzież, około 300 młodych ludzi mieszkających w tym środowisku, mało sprzyjającym, trudnym, gdzie nie mają żadnej innej alternatywy poza szkołą, może znaleźć wsparcie. Stworzyliśmy tam jeden z naszych klubów o charakterze profilaktycznym dla dzieci i młodzieży, takie kluby prowadzimy w trzech naszych placówkach. Wolontariusze pomagają tam przy odrabianiu lekcji, organizują zabawy integracyjne, pomagają opiekunom. Nasza czwarta placówka, ta najmłodsza, znajduje się przy ulicy Kelles-Krauza 19. Powstała z myślą o Centrum Wolontariatu Międzynarodowego.
Chcieliśmy pójść dalej, ponieważ wolontariat się rozwijał, wychodził poza Radom, a wielu młodych ludzi z klubów pozaradomskich działało przy naszym centrum. Chcieliśmy pokazać im jeszcze trochę świata, więc zorganizowaliśmy wiele projektów wymiany międzynarodowej, w których uczestniczyli głównie wolontariusze z Włoch, Hiszpanii, Turcji, Niemiec, którzy mieszkali u nas przez 9-10 miesięcy i świadczyli pomoc wolontariacką na rzecz naszej społeczności. Organizowaliśmy również różnego rodzaju zajęcia międzykulturowe, które pokazują różnice kulturowe między krajami, z których przyjechali do nas wolontariusze. Wolontariusze z „Arki” oczywiście przedstawiali wtedy polskie tradycje, muzykę, kuchnię i inne elementy polskiej kultury. To bardzo fajnie działało.
Na Kelles-Krauza działa także Punkt Informacji Europejskiej, będący częścią Eurodesk Polska, gdzie młodzież może zdobyć informacje na temat mobilności europejskiej – dowiedzieć się, gdzie mogą wyjechać, w jaki sposób i na jakich warunkach. Organizujemy również tzw. Eurolekcje, czyli wychodzimy do szkół, które nas zaproszą, i tam promujemy tę wiedzę, łącząc ją z różnymi grami edukacyjnymi.
Jakie korzyści z działalności dostrzegają młodzi wolontariusze?
Ja myślę, że to też na przestrzeni lat bardzo się zmieniło, dlatego że po pandemii obserwujemy coś takiego, że młodzież generalnie ma potrzebę spotykania się i integrowania ze sobą, ponieważ wielu z nich czuje się samotnych, nie ma rówieśników. Zresztą widzimy, co się dzieje – wszyscy siedzą z telefonami, smartfonami w ręku i właściwie nawet siedząc obok siebie, komunikują się za pomocą telefonów. To jest masakra, więc próbujemy im dać możliwość robienia czegoś innego.
Ale ta potrzeba bycia z rówieśnikami jest bardzo ważna, bo z kolei raz w roku, od 2002 roku, corocznie organizujemy dla młodych wolontariuszy takie letnie obozy liderów młodzieżowych, gdzie zabieramy tych najlepszych, najbardziej aktywnych, żeby poza tym, że jest to dla nich forma podziękowania i nagrody za całoroczną pracę, była to także jest to forma kształcenia, podnoszenia umiejętności i kształtowania cech liderskich w sobie. Aby później, po takim obozie liderów, mogli zrobić coś fajnego dla swoich klubów i w swoich środowiskach lokalnych, w których działają.
Jak ich często pytamy, dlaczego chcą jechać na ten obóz, to naprawdę coraz częściej mówią, że chcą poznać fajnych ludzi, wymienić się doświadczeniami, bo te relacje rówieśnicze są bardzo ważne. Wcześniej ta młodzież była trochę inna. Młodzi byli bardziej dojrzali, bardziej samodzielni, bardziej indywidualnie nastawieni. To właśnie ich trzeba było bardziej skłaniać i pracować nad tym, żeby chcieli pracować w zespole, bo każdy był liderem. Teraz nacisk przesunął się w stronę współpracy. Oczywiście, nie można generalizować, że wszyscy tacy są, ale po pandemii osobiście obserwuję taki zwrot, że młodzież jest teraz mniej samodzielna, mniej dojrzała, trochę neurotyczna.
Ostatnie dwa lata naszych obozów to dla mnie ogromne zaskoczenie, chociażby przez to, że bardzo wielu młodych ludzi zgłaszało, że są ofiarami przemocy rówieśniczej w szkole. Myślę, że kwestia zaufania rówieśnikowi jest bardzo ważna, i dla nich istotne jest, aby mogli spotkać się z grupą, w której czują się bezpieczni. W „Arce” rzeczywiście tworzymy taką bezpieczną przestrzeń, w której nikt ich nie skrzywdzi, bo wszyscy są nastawieni na pomaganie. Uwrażliwiamy ich na potrzeby drugiego człowieka, na zauważanie tych potrzeb oraz reagowanie na nie w sposób szybki i odpowiedni.
Taka grupa daje im poczucie bezpieczeństwa i nawet jeśli w szkole nie potrafią nawiązać dobrego kontaktu, czują się często na marginesie rówieśniczej społeczności, to udaje nam się skuteczniej ich przyciągnąć i skupić wokół siebie. I oni tutaj to odbierają jako taki duży plus, duży profit tego, że nie są samotni. Mają czystą motywację, chcą pomagać, ale też często są zalęknieni. I dopiero tutaj mają takie pozytywne doświadczenia, że ten rówieśnik jest po to, żeby wesprzeć, żeby pomóc, żeby razem pomóc komuś z zewnątrz, ale że między sobą też musimy się wspierać. Myślę, że to jest taka duża wartość dodana tego wszystkiego.
Czy „Arka” współpracuje z lokalnymi instytucjami, szkołami lub jakimiś innymi organizacjami? Jeśli tak, to jak wygląda ta współpraca?
Jak najbardziej. Ze szkołami współpracujemy, bo tworzymy Centrum Wolontariatu, w które zaangażowane są szkoły. Jest ich na pewno ponad 40 w chwili obecnej. Są to zarówno szkoły podstawowe, jak i średnie. Najpierw zawiązujemy współpracę z dyrekcją, pokazujemy, kim jesteśmy, co robimy, co możemy zaproponować.
Oczywiście działa to w taki sposób, że na terenie szkoły dyrektor najczęściej wyznacza nauczyciela, który jest dorosłym opiekunem tego klubu. Idealnie byłoby, gdyby sam nauczyciel się zgłosił – tacy też się zdarzają. Ale tak to wygląda, że na czele klubu stoi dorosły opiekun, którym najczęściej jest nauczyciel, i to on nadzoruje działalność klubu. Młodzi ludzie sami wybierają ze swojego grona lidera i łącznika.
My oczywiście raz w miesiącu staramy się spotykać z tymi nauczycielami, zapewniając im również możliwość wymiany doświadczeń. Tworzymy roczny plan pracy. Rozliczamy również podjęte zobowiązania. Omawiamy różne trudności, które się pojawiają, szukamy rozwiązań. To samo raz w miesiącu robimy na spotkaniach z liderami. Czyli mamy przepływ informacji zarówno od góry, jak i od dołu, żeby młodzi ludzie wiedzieli, co ich czeka.
Wiadomo, że są też organizacje, z którymi współpracujemy. Nie sposób teraz ich wszystkich wymienić, ale współpracujemy np. z organizatorami biegów, rajdów czy innych wydarzeń. Współpracujemy przede wszystkim z naszą gminą oraz urzędem miasta. Realizujemy wiele projektów, w tym zleconych, jak np. dożywianie dzieci. To jeden z projektów, który realizujemy od 2009 roku, wynikający z potrzeby chwili, ponieważ zauważyliśmy, że dzieciaki przychodzą na zajęcia głodne, a trudno wchłaniać wiedzę, gdy w brzuchu burczy. Zaczęliśmy gotować, „Arka” ma swoją kuchnię, więc przygotowujemy posiłki dziennie dla około 500 dzieciaków. W formie cateringu dostarczamy je do placówek nie tylko naszych, ale również tych, które prowadzą aktywność pozaszkolną dla dzieci, jak Świetlica Bajka, Caritas, Ogródek Jordanowski i inne organizacje. Współpraca ta jest codziennością.
A jak wygląda rekrutacja wolontariuszy? Czy każdy młody człowiek może dołączyć do „Arki”? Czy obowiązują jakieś kryteria?
Każdy może dołączyć, jak najbardziej. Jedynym warunkiem jest to, że próbujemy młodych uczyć i egzekwujemy też od nich, że wychowujemy ich w myśl tzw. nowej kultury, czyli bez używek, bez wulgaryzmów, bez nieładnych rzeczy. Muszą się do tego dostosować i właściwie tylko tego od nich wymagamy. Nie muszą mieć specjalnych predyspozycji ani umiejętności. Bardzo często ten wolontariat jest dla nich możliwością wykazania się na polu społecznym, ponieważ na przykład nie wszyscy są orłami i szóstkowymi uczniami. Ale mają potencjał i np. smykałkę, żeby dać coś innym, i taką możliwość im dajemy. Więc tutaj nie ma specjalnych warunków.
Oczywiście dbamy o to, żeby nie zaniedbywali szkoły przez wolontariat. To jest oczywista oczywistość i jeśli zdarza się, że któryś z nich ma kłopoty szkolne czy edukacyjne, zawsze w grupie znajdzie się ktoś, kto pomoże – czy z historii, fizyki, matematyki. Wspierają się nawzajem w lekcjach, bo dbamy o to, aby ich poziom edukacji był dobry i żeby wolontariat nie przeszkadzał w robieniu innych fajnych rzeczy. Innych zasad nie ma.
A czy w naszym mieście da się dostrzec rosnące zainteresowanie młodych ludzi wolontariatem i działalnością społeczną? Jakie są zmiany na przestrzeni lat?
Jeśli grupa wolontariuszy oscyluje u nas między 1000 a 1300, z różnymi wahaniami, to oznacza, że się raczej utrzymuje. Było takie tąpnięcie po pandemii, wtedy notowaliśmy około 700 wolontariuszy, ale wiadomo, że jest to liczba płynna, ponieważ wolontariusze są rekrutowani w klubach corocznie.
Kiedy zaczyna się nowy rok szkolny, opiekun klubu robi nabór do swojego klubu w danej szkole, w związku z czym ta liczba się zmienia. Młodzi ludzie, którzy deklarują chęć przystąpienia do takiego klubu wolontariatu, przechodzą szkolenia, informujemy ich o tym, jak to ma działać, na jakich zasadach i tak dalej. Oczywiście podpisują deklaracje współpracy, a ich rodzice (w przypadku nieletnich) także podpisują zgody, żeby zapoznali się z regulaminem i zasadami naszego działania. Muszą wiedzieć, w czyje ręce posyłają dziecko, aby zapewnić mu bezpieczeństwo.
Myślę, że zainteresowanie było i jest, bo widać to także po konkursie „Ośmiu Wspaniałych”, o którym mówiłam wcześniej. Przez dwadzieścia kilka lat on cały czas funkcjonuje i nie umarł śmiercią naturalną, co oznacza, że jest zainteresowanie i potrzeba.
Jakie są plany Stowarzyszenia „Arka” na przyszłość? Czy jest planowane wprowadzenie nowych projektów lub rozszerzenie działalności na inne obszary?
Myślę, że na przestrzeni lat próbowaliśmy zagospodarować bardzo wiele obszarów. Doszliśmy do momentu, że musieliśmy niektóre z nich odcinać, bo nie dawaliśmy już rady. „Arka” to nie tylko wolontariat – to jeden z naszych dużych, sztandarowych i pierwszych programów. Ale, jak mówiłam, drugim programem jest dożywianie dzieci i młodzieży, trzecim – prowadzenie klubów o charakterze profilaktycznym dla dzieci i młodzieży w trzech placówkach. Kolejnym jest Klub Seniora, czyli praca z seniorami. To także wymiana międzypokoleniowa, ponieważ na początku seniorki uczyły młodzież kisić ogórki, lepić pierogi, robić na szydełku czy drutach, a młodzi ludzie uczyli starsze osoby obsługiwać smartfony, wysyłać maile itd. Młodzież uczyła tańczyć hip-hop, a starsi pokazywali, jak wyglądał oberek. Teraz ta współpraca międzypokoleniowa rozwija się bardzo fajnie, np. przy tworzeniu wspólnych inscenizacji i przedstawień. Ostatnio robili jasełka, gdzie grali zarówno seniorzy, jak i wolontariusze oraz dzieci z klubów. To wygląda naprawdę świetnie.
Jak mówiłam wcześniej, realizowaliśmy także wiele programów grantowych. Myślę, że moglibyśmy do nich wrócić, bo naprawdę świetnie się sprawdzały. Byliśmy organizacją grantową, która pozyskiwała środki, a w ramach regrantingu przekazywaliśmy je młodym ludziom, wolontariuszom lub młodzieży, inspirując ich do tworzenia własnych projektów, które miały zabezpieczyć ich potrzeby. Niezależnie od tego, czy chcieli stworzyć świetlicę, kupić coś, założyć zespół czy radiowęzeł w szkole – uczyliśmy ich pisać projekty. Pisali projekty, pozyskiwali środki, musieli samodzielnie wymyślić co chcą zrobić, zastanowić się, do kogo mogą się zwrócić o pomoc, zaplanować budżet, a potem go rozliczyć. To uczyło ich nie tylko gospodarowania pieniędzmi, ale także czasem, pracy w zespole itd. Była to bardzo fajna inicjatywa.
Taką samą inicjatywę prowadziliśmy dla osób dorosłych, ale w mniejszych środowiskach, czyli w miejscowościach do 20 tys. mieszkańców, gdzie mieszkańcy również inicjowali różne projekty, które realizowali za pomocą grantów, które od nas otrzymywali. To była fajna rzecz. Jeśli chodzi o granty dla dorosłych i te małe miejscowości, to później stało się to dla nas bardzo trudne, ponieważ w Radomiu nie mogliśmy nic zrobić, musieliśmy cały czas realizować to w małych miejscowościach. To zabierało bardzo dużo czasu, więc musieliśmy niektóre rzeczy ograniczyć.
Mieliśmy również programy stypendialne dla młodzieży uzdolnionej z biedniejszych środowisk, aby dofinansować możliwość rozwijania ich pasji, a także udzielaliśmy pomocy socjalnej. Pomogliśmy niejednemu dziecku. Na przykład, była nasza podopieczna, radomianka, dziewczyna, która straciła wzrok przed maturą, nie była niewidoma od urodzenia. Była bardzo zdolna, ambitna i miała pasję oraz pragnienie studiowania na Cambridge. Wiadomo, że jej rodzina nie była w stanie sfinansować tej edukacji. Dzięki temu, że dostała od nas pomoc, ukończyła studia z powodzeniem. Takich pomysłów było wiele, ale niektóre musieliśmy po prostu zawęzić.
Myślę, że to, co chcielibyśmy cały czas rozwijać, to wolontariat międzynarodowy, bo przez pandemię, niestety, trochę to przygasło. Ludzie z zagranicy po prostu nie dostawali wiz, żeby mogli do nas przyjechać. Uważam, że to wciąż jest bardzo fajna inicjatywa.
To już tak na koniec. Jak osoby zainteresowane mogą wspierać działalność stowarzyszenia, nawet jeśli nie mogą angażować się w wolontariat?
Tak jak powiedziałam, jesteśmy organizacją non-profit, czyli organizacją pożytku publicznego, i mamy możliwość pozyskiwania funduszy, chociażby poprzez odpisanie 1,5% podatku przy rocznym zeznaniu podatkowym. Oczywiście zachęcamy i prosimy o taką pomoc, bo to jest dla nas bardzo duży zastrzyk gotówki. Jak wspomniałam, wszystkie zajęcia dla dzieci, naszych odbiorców czy seniorów organizujemy bezpłatnie, więc korzystają z nich bez żadnych opłat, ale my musimy pozyskiwać środki, żeby móc to wszystko zorganizować. Te datki z 1,5% są przeznaczane na realizację naszych celów statutowych, dlatego serdecznie zapraszamy wszystkich, by nas w ten sposób wspierali. Oczywiście można także wpłacać różnego rodzaju darowizny bezpośrednio na konto „Arki”, z określeniem celu, na który mają być przeznaczone. Jeśli te darowizny mieszczą się w ramach naszych celów statutowych, których mamy bardzo dużo, z pewnością wykorzystamy je zgodnie z przeznaczeniem.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Artykuł jest częścią kampanii społecznej promującej wolontariat realizowanej przez Radomską Inicjatywę Młodzieżową w ramach „Partnerstwa dla wolontariatu” Korpusu Solidarności Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozowoju Społeczeństwa Obywatelskiego.