Historia O tym się mówi Polska i świat Społeczeństwo

24 marca – Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką

24 marca – Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. W tym szczególnym dniu warto przypomnieć historię bohaterskich mieszkańców Ciepielowa i Rekówki, rodziny Kowalskich, Obuchiewiczów i Kosiorów, którzy ponieśli konsekwencję niesionej pomocy.

Akcja wymierzona w polskie rodziny pomagające uciekinierom z gett rozpoczęła się rankiem 6 grudnia 1942 r. Wówczas to żandarmi z posterunku w Górkach Ciepielowskich przybyli do Ciepielowa Starego i otoczyli znajdujące się tam gospodarstwa Kowalskich, Obuchiewiczów i Kosiorów.

Adam i Bronisława Kowalscy wraz z dziećmi: Janem, Janiną, Zofią, Stefanem, Henrykiem i Tadeuszem w okresie okupacji mieszkali we wsi Ciepielów Stary (woj. mazowieckie). Ciepielów był wsią gminną. Szacuje się, że przed wojną liczył około 200 domów. Żydzi, zamieszkujący wówczas blisko połowę z nich (na ok. 1 tys. mieszkańców wsi w latach 30. XX w., ok. 480 stanowili Żydzi), zajmowali się handlem i drobnym rzemiosłem. Ich relacje z polskimi sąsiadami były na ogół poprawne, choć w różnych okresach, szczególnie w latach 30. XX w. występowały incydenty o charakterze antysemickim, np. nawoływanie Polaków do bojkotowania żydowskich sklepów. Politycznie, na terenie powiatu iłżeckiego, gdzie leżał Ciepielów, dominował ruch ludowy. Ugrupowania narodowe, mające w swoich programach hasła antysemickie, nie uzyskiwały tam liczącego się poparcia.

Adam Kowalski pracował na roli. We wsi słynął ze swojej uczciwości i pracowitości. Jego żona zajmowała się domem i wychowywaniem potomstwa. Nieopodal gospodarstwa Kowalskich mieszkała siostra Adama, Helena wraz z mężem Piotrem Obuchiewiczem i czworgiem dzieci: Władysławą, Zofią, Janiną i nowonarodzonym synkiem. W tej samej wsi żyła też rodzina Kosiorów: Katarzyna i Władysław oraz ich dzieci: Aleksander, Tadeusz, Władysław, Mieczysław, Irena i Adam. Obie rodziny przyjaźniły się z mieszkańcami pobliskiej wsi Rekówka: Zofią (Marianną) i Stanisławem Kosiorami i ich dziećmi: Janem, Mieczysławem, Marianem i Teresą oraz z ich krewnymi, Skoczylasami: Piotrem i jego dziećmi: Janem, Józefem, Leokadią i Bronisławą.

POMOC NIESIONA UCIEKINIEROM Z GETT

Wiosną 1941 r. Niemcy przystąpili do organizowania gett w regionie, tworząc w Radomiu jedno z największych na tym terenie. W grudniu tego roku starosta Hans Zettelmeyer wydał rozporządzenie na mocy którego utworzono dzielnice dla Żydów m.in. w Iłży, Starachowicach, a także w Ciepielowie. Latem i jesienią 1942 r., w ramach tzw. Akcji Reinhardt, Niemcy przeprowadzali likwidację gett w regionie. Niektórym Żydom udało się wówczas zbiec, część schroniła się w lasach. W Ciepielowie i okolicach kilka polskich rodzin przyszło im wtedy z pomocą. Jedne przynosiły żywność ukrywającym się osobom, inne przyjmowały je pod swój dach i udzielały schronienia w zabudowaniach gospodarstw.

U Adama i Bronisławy Kowalskich ukrywali się Elka Cukier i Berek Pinchas (Pinechas), syn krawca. Piotr i Helena Obuchiewiczowie pomagali m.in. właścicielowi zakładu czapniczego w Ciepielowie (wkrótce ukrywający się wrócili do lasu). Kosiorowie z Ciepielowa ukrywali dwóch Żydów nieznanych z nazwiska. U Kosiorów i Skoczylasów w Rekówce przez tydzień przebywały dwie Żydówki z Ciepielowa, następnie czterech Żydów.

NIEMIECKA OBŁAWA NA POLSKIE GOSPODARSTWA W CIEPIELOWIE

Najprawdopodobniej wskutek donosu, we wczesnych godzinach rannych 6 grudnia 1942 r. gospodarstwa Kowalskich, Obuchiewiczów i Kosiorów w Ciepielowie zostały otoczone przez niemieckich policjantów z posterunku w Górkach Ciepielowskich. Obława trwała kilka godzin.

Bronisława Kowalska prosiła o darowanie życia dzieciom, ale funkcjonariusze zgodzili się na wypuszczenie tylko jednego. 12-letnia Zosia poszła do sąsiadów, ale ostatecznie wróciła do domu. Jedynym nieobecnym wtedy członkiem rodziny był najstarszy syn, Jan. Chłopak uczył się krawiectwa, pracę zaczynał o świcie.

Nie jest jasne, czy rewizja u Kowalskich i Obuchiewiczów ujawniły dowody ich pomocy udzielanej Żydom. Wiadomo, że u Kosiorów odnaleziono książki w językach jidysz i hebrajskim, a także natrafiono na dwóch ukrywających się mężczyzn.

W południe Niemcy pozwolili Adamowi Kowalskiemu jeszcze nakarmić zwierzęta.

RODZINY BESTIALSKO ZAMORDOWANE I SPALONE W STODOLE

Wczesnym popołudniem Niemcy zabili Kosiorów. Rozstrzelali ich w stodole, razem z dwoma ukrywającymi się Żydami. Później spalili gospodarstwo. Był to sygnał dla pozostałych funkcjonariuszy do przeprowadzenia dalszej pacyfikacji

Niemcy zabrali Kowalskich do domu Obuchiewiczów. Maria z Mirowskich Bielecka, siostrzenica Adama, wspominała ich ostatnie chwile:

„Całą rodzinę wiedli do Obuchów. Na przedzie szedł wuj Adam, trzymając za ręce chłopców ‒ Heńka i Stefana, jak to z nimi czasami na spacer wychodził, tylko głowa mu ku ziemi obwisła i nogami bezsilnie powłóczył. Za nimi ciotka Helena tuliła w ramionach maleńkiego Tadka, a za matką szły Janka i Zofia”.

Rodzinę kordonem obstawiali członkowie plutonu egzekucyjnego.

„Ciotka odwróciła głowę w stronę naszych okien. Pewnie chciała pożegnać nas spojrzeniem, ale Niemiec zdzielił ją w kark kolbą karabinu, że omal nie zaryła twarzą w brudny, zdeptany śnieg. W drzwiach chaty Obuchów oderwała Tadzia od piersi, jakby chciała go podać Niemcowi, zapewne błagała o zmiłowanie dla maleństwa. Pchnął ją Niemiec tak silnie, że od futryny drzwi się odbiła i runęła gdzieś za próg chałupy. Drzwi dokładnie zamknęli, klamkę drutem unieruchomili”.

Maria Bielecka mówiła też, że obie rodziny spalono żywcem. Inne świadectwa wskazują, że zostały rozstrzelane przed budynkiem, a następnie ich ciała wrzucono do wnętrza, które zamknięto i podpalono. Najprawdopodobniej Niemcy nie zamordowali od razu wszystkich dzieci. Pozostawili je niedobite, by spłonęły. Jance, córce Kowalskich, udało się wydostać z płonącego budynku. Została jednak zastrzelona w trakcie ucieczki, a jej ciało wrzucono z powrotem do środka.

Szczątki zamordowanych pochowano następnego dnia.

Janek Kowalski, na wieść o tragedii, jaka spotkała jego rodzinę, próbował popełnić samobójstwo. Uratowano go, otrzymał też wsparcie od rodziny i sąsiadów. Musiał jednak ukrywać się niemal do końca wojny.

KOLEJNE MORDERSTWA W REKÓWCE

Wkrótce niemieccy żandarmi z posterunku w Ciepielowie otoczyli domy Skoczylasów i Kosiorów w Rekówce. Przebywali tam wówczas Stanisław i Zofia Kosiorowie wraz z dziećmi oraz Mirosława Kiścińska (teściowa Piotra Skoczylasa) z wnuczką Leokadią Skoczylas. Była też koleżanka Leokadii, Henryka Kordula. Mimo interwencji rodziny i sołtysa Niemcy nie pozwolili jej wrócić do domu.

W trakcie rewizji u Kosiorów znaleziono książki w języku jidysz, co najprawdopodobniej było powodem przeprowadzenia egzekucji.

Ciała zamordowanych spalono w stodole. Następnego dnia szczątki pochowano w wykopanym w pobliżu dole.

Śmierci uniknęło troje dzieci Piotra Skoczylasa: Jan, Józef i Bronisława. Jego samego Niemcy sprowadzili z miejscowości Tymienica i zamordowali.

EKSHUMACJA CIAŁ OFIAR PO WOJNIE

Po wojnie szczątki 34 osób zamordowanych 6 grudnia 1942 r. zostały ekshumowane i przeniesione do masowego grobu ofiar niemieckiego terroru w Starym Ciepielowie. Egzekucja była jedną z największych wykonanych w trakcie okupacji na Polakach za pomoc udzielaną Żydom.

O Rodzinie Kowalskich z Ciepielowa powstał film, który można zobaczyć TUTAJ
Źródło: Sprawiedliwi.org / IPN