Duszpasterstwo Rodzin to miejsce gdzie narzeczeni, małżeństwa, rodziny mogą otrzymać pomoc duchową i psychologiczną. Doradcy życia rodzinnego uczą m.in. właściwych sposobów komunikowania.
W rozmowie przeprowadzonej przez Radio Plus, diecezjalna doradczyni życia rodzinnego Kamila Rzepka mówiła o doradcach życia rodzinnego, ich roli i misji wobec narzeczeństw, małżeństw i rodzin. Przedstawiła także plany Duszpasterstwa na najbliższe miesiące.
Doradcy życia rodzinnego, to osoby przede wszystkim wierzące i żyjące tą wiarą na co dzień, a także odpowiednio przygotowane i przeszkolone w zakresie życia rodzinnego. Współpracują z diecezjalnym Duszpasterstwem Rodzin. Zdobywają wiedzę z zakresu teologii, psychologii, oraz socjologii małżeństwa i rodziny. Dzięki posiadanej wiedzy mogą skutecznie pomagać zarówno młodym ludziom przygotowującym się do zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego, jak również małżeństwom i rodzinom. Są to w większości katecheci i psychologowie.
Doradcy rodzinni mogą sprawować swoją funkcję po otrzymaniu misji kanonicznych, które są wręczane co roku, podczas spotkania opłatkowego.
Aby owoce ich pracy były jak najlepsze, ważne jest, żeby doradcy posiadali osobiste doświadczenie bycia małżonkiem i rodzicem. Poradnie rodzinne starają się o to, aby pracowały w nich również pary małżeńskie, które byłyby konkretnym przykładem dla narzeczonych. Małżeństwa te dzieliłyby się z młodymi ludźmi przygotowującymi się do zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego osobistym świadectwem i doświadczeniem. Świadczyłyby także pomoc i wsparcie młodym małżonkom, którzy borykają się z problemami wychowawczymi swoich dzieci.
W ramach formacji, wiosną i jesienią mają miejsce spotkania rejonowe, tzw. dni skupienia. Organizowane są w trzech rejonach diecezji radomskiej: radomskim, koneckim i starachowickim. Bardzo ważne są również rekolekcje. W tym roku będą się one odbywały przy Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej w Skarżysku Kamiennej.
Ważnym elementem formacyjnym są również organizowane przez wydział Duszpasterstwa Rodzin różne wydarzenia, w które powinni włączać się doradcy życia rodzinnego. To przede wszystkim Dzień Świętości Życia, który przypada 25 marca. W tym dniu podejmowana jest duchowa adopcja dziecka poczętego. Kolejnym ważnym wydarzeniem i zarówno świętem wszystkich rodzin jest Marsz dla życia i rodziny. W tym roku będzie miał on miejsce 28 maja.
Poprzez te wydarzenia doradcy powinni swoją osobą świadczyć o tym, że życie ludzkie jest święte od poczęcia do naturalnej śmierci.
Jednym z podstawowych zadań doradców jest pomoc w problemach komunikacyjnych, z jakimi boryka się wielu małżonków i to zarówno z krótkim, jak i z dłuższym stażem małżeńskim. Te problemy zazwyczaj zaczynają się już w narzeczeństwie, jednak młodzi ludzie często ten problem bagatelizują, tłumacząc sobie to tym, że po ślubie jakoś się to poukłada. Niestety, życie codzienne pokazuje coś innego, a oni nie umieją się z tym zmierzyć. Dlatego właśnie potrzebna jest im fachowa pomoc i taką mogą otrzymać w poradniach rodzinnych, prowadzonych przez Duszpasterstwo Rodzin.
Doradcy uczą właściwych sposobów komunikowania. Przekazują wiedzę o tym, jak powinno się ze sobą rozmawiać, aby ta komunikacja była jak najbardziej konstruktywna. Uczą, jak powinna przebiegać i na co zwracać uwagę. Podkreślają, że bardzo ważny jest odpowiedni dobór słownictwa, używanie komunikatów typu ja, a nie ty, które sugerują drugiej osobie, że to ona jest winna.
Istotny jest także czas, jaki powinien być na rozmowę przeznaczony, który należy dopasować do tematu rozmowy, oraz mimika. Im głębszy temat, a więc dotyczący np. określonej więzi, konkretnego podejścia do wychowania dzieci, innych poważnych spraw, tym dłuższy czas należy na rozmowę poświęcić.
Doradcy zwracają uwagę na to, że rozmawianie o ważnych, głębokich tematach jest niezwykle ważne w komunikacji małżeńskiej, rodzinnej i to zarówno od strony duchowej, jak również psychologicznej.
– Komunikacja powinna być komunikowaniem siebie jako osoby. Ważne są tu nie tylko odpowiednie słowa, ale również gesty, czyny i działania. W zakres komunikacji wchodzi również sposób odpowiedniego podejścia do współmałżonka, myślenia i mówienia o współmałżonku – powiedziała Kamila Rzepka.
Doradcy życia rodzinnego przechodzą dodatkowo szkolenie z zakresu metod rozpoznawania płodności. W diecezji radomskiej nauczana jest metoda objawowo termiczna podwójnego sprawdzenia.
Doradcy posługujący w parafialnych poradniach życia rodzinnego na terenie diecezji radomskiej mają certyfikowany dyplom nauczyciela naturalnego planowania rodziny (NPR), który został wydany przez Zarząd Główny Stowarzyszenia Nauczycieli NPR z siedzibą w Warszawie. Spotkania odbywają się w Radomiu przy wydziale Duszpasterstwa Rodzin, gdzie znajduje się oddział nauczycieli NPR.
Naturalne Planowanie Rodziny – co na to św. Jan Paweł II?
W książce pt. „Miłość i odpowiedzialność” Karol Wojtyła pisze:
Powszechnie wiadomo, że płodność biologiczna kobiety jest okresowa. Zachodzą u niej z natury okresy bezpłodności, które pozwalają się w sposób stosunkowo prosty oznaczyć. Trudności powstają, gdy chodzi o stosowanie ogólnych reguł dla poszczególnych kobiet. To sprawa osobna, w tej chwili jednak interesuje nas zagadnienie czysto etyczne: skoro kobieta i mężczyzna dostosowują swą wstrzemięźliwość małżeńską do wymienionych okresów bezpłodności w taki sposób, że współżyją po małżeńsku właśnie wówczas, gdy przewidują, iż na podstawie praw biologicznych nie będą rodzicami, czy można wówczas twierdzić, że we współżycie małżeńskie wnoszą gotowość rodzicielską, właśnie owo „mogę być ojcem”, „mogę być matką”? Przecież współżyją po małżeńsku właśnie z tą myślą, aby nie być ojcem i matką, dlatego właśnie wybierają okres domniemanej bezpłodności kobiety. Czyż wówczas nie wykluczają „pozytywnie” możliwości prokreacji? Dlaczego metoda naturalna ma się pod względem moralnym różnić od metod sztucznych, skoro wszystkie prowadzą do tego samego celu: do wykluczenia prokreacji w życiu małżeńskim? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba przede wszystkim uwolnić się od wielu skojarzeń, które niesie ze sobą wyrażenie „metoda”; mówiąc o metodzie naturalnej, stosuje się często ten sam punkt widzenia, co przy „metodach sztucznych”, tzn. wyprowadza się ją z założeń utylitaryzmu.
W tym ujęciu metoda naturalna byłaby również tylko jednym ze środków zmierzających do zapewnienia maksimum przyjemności, jedynie na innej drodze niż metody sztuczne. Tutaj właśnie leży zasadniczy błąd. Okazuje się, że nie wystarczy w tym wypadku mówić o metodzie, ale trzeba koniecznie dołączyć odpowiednią jej interpretację. Wówczas dopiero można odpowiedzieć na pytania postawione powyżej. Otóż wstrzemięźliwość okresowa jako sposób regulacji poczęć
- jest dopuszczalna z tej racji, że w niej zostają ocalone wymagania normy personalistycznej, a
- dopuszczalność jej obwarowana jest pewnymi zastrzeżeniami.
Gdy chodzi o pkt.1, wymagania normy personalistycznej, jak to już stwierdzono poprzednio, idą w parze z zachowaniem porządku natury we współżyciu małżeńskim. Metoda naturalna w odróżnieniu od metod sztucznych w dążeniu do regulacji poczęć wykorzystuje te okoliczności, w których poczęcie biologiczne z natury rzeczy nie może nastąpić. Wobec tego sama „naturalność” współżycia małżeńskiego nie zostaje naruszona, metody sztuczne natomiast naruszają samą „naturalność” współżycia. Tutaj bezpłodność jest wyprowadzona z samych zasad płodności, tam zostaje narzucona wbrew naturze. Dodajmy, że zagadnienie to ściśle łączy się z problemem sprawiedliwości względem Stwórcy (problem ten zostanie jeszcze przeanalizowany, aby wydobyć jego sens personalistyczny). Ów personalistyczny walor wstrzemięźliwości okresowej jako metody regulacji poczęć uwydatnia się nie tyle jeszcze w zachowaniu „naturalności” współżycia, ile w tym, że podstawą jej w woli zainteresowanych osób musi być odpowiednio dojrzała cnota. I tu właśnie ujawnia się znaczenie interpretacji: interpretacja utylitarystyczna wypacza istotę tego, co nazywamy „metodą naturalną”. Istotą bowiem tej metody jest, że opiera się ona na wstrzemięźliwości jako na cnocie, która – jak wykazano w rozdziale poprzednim – bardzo ściśle związana jest z miłością osoby.
Z istotą wstrzemięźliwości jako cnoty łączy się to przeświadczenie, że miłość mężczyzny i kobiety niczego nie traci na doraźnej rezygnacji z przeżyć miłosnych, wręcz przeciwnie – zyskuje: zjednoczenie osób staje się głębsze, ugruntowane w zasadniczej mierze na afirmacji wartości osoby, a nie tylko na samym przywiązaniu seksualnym. Wstrzemięźliwość jako cnota nie może być pojmowana jako ,,środek antykoncepcyjny”.
Praktykujący ją małżonkowie gotowi są rezygnować ze współżycia seksualnego również z innych motywów (np. religijnych), nie tylko w tym celu, aby uniknąć potomstwa.
Wstrzemięźliwość interesowna, wstrzemięźliwość „z wyliczenia”, budzi wątpliwości. Winna ona tak jak każda inna cnota być bezinteresowna, skoncentrowana na samej „godziwości”, nie tylko „użyteczności”. Bez tego nie znajdzie miejsca w prawdziwej miłości osób. Jak długo wstrzemięźliwość nie jest cnotą, tak długo wobec miłości występuje jako „byt obcy”. Miłość mężczyzny i kobiety musi dojrzeć do wstrzemięźliwości, a wstrzemięźliwość – nabrać dla nich znaczenia konstruktywnego jako czynnik kształtujący miłość. Dopiero wówczas „metoda naturalna” znajduje pokrycie w osobach, tajemnica jej, bowiem, leży w praktykowaniu cnoty, sama „technika” niczego tutaj nie rozwiązuje.
Zaznaczono powyżej, (2), iż metoda naturalna może być dopuszczona tylko z pewnymi zastrzeżeniami. Chodzi mianowicie, o stosunek do rodzicielstwa. Jeśli wstrzemięźliwość ma być cnotą, a nie tylko „metodą” w znaczeniu utylitarystycznym, to nie może przyczyniać się do zniszczenia samej gotowości rodzicielskiej u mężczyzny i kobiety, którzy jako małżonkowie współżyją ze sobą „po małżeńsku”. Owo bowiem „mogę być ojcem”, „mogę być matką” usprawiedliwia fakt współżycia małżeńskiego, stawia go na wysokości prawdziwego zjednoczenia osób. I dlatego nie można mówić o wstrzemięźliwości jako cnocie wówczas, gdy małżonkowie wykorzystują okresy biologicznej bezpłodności jedynie w tym celu, aby w ogóle nie mieć dzieci, gdy dla swej wygody współżyją tylko i wyłącznie w tych okresach. Byłoby to stosowanie ,,metody naturalnej” wbrew naturze – zarówno obiektywny porządek natury, jak i sama istota miłości sprzeciwiają się takiemu postawieniu sprawy.
(…) O tym się prawie nie mówi. Trzeba jasno stwierdzić, że u podstaw naturalnych metod leży jedna zasadnicza „metoda” cnoty (miłość i wstrzemięźliwość).
(Karol Wojtyła – „Miłość i odpowiedzialność”)
pisarz i działacz katolicki, redaktor naczelny portalu fronda.pl
Źródła: radioplus.com.pl / martaczech.blogspot.com
Foto: diecezja.radom.pl