Wywiady

„Edukacja polska wcale nie jest w złym stanie” – rozmowa z Danutą Grabowską.

 

Małgorzata Alberska: Co Pani sądzi o oświacie? Tyle się teraz dzieje w szkołach.

 

Danuta Grabowska: Wbrew temu co się opowiada, uważam, że edukacja polska wcale nie jest w złym stanie. Ostatnio przeczytałam, że nasi zdobyli złoty medal zbiorowo w olimpiadzie geograficznej. Nie jestem aż taka zachowawcza, ale trochę konserwatyzmu nawet osobom względnie postępowym nie zaszkodzi. A na edukacji nie warto aż tak bardzo eksperymentować. W edukacji należy mieć wizję. Powinna być też  konsekwentnie realizowana. Boję się jednego – oddawanie małych, gminnych szkół w ręce różnego rodzaju stowarzyszeń. Rozumiem, że utrzymanie takich szkół jest droższe, ponieważ dzieci jest mniej, ale jednak w takim wypadku powinna odbywać się selekcja. Powinien być prowadzony bardzo konkretny i sprecyzowany nadzór pedagogiczny. Również należałoby jasno określić cele i zadania, które ci ludzie mieliby realizować. W tych kwestiach nie powinno być dowolności. Uważam także, że odpowiedzialne państwo bierze odpowiedzialność za poziom edukacji swoich obywateli.

 

MA: Nie jest jednak tak, że edukacja w Polsce jest traktowana przez państwo trochę po macoszemu?

 

Danuta Grabowska: Z pewnością przydałyby się znacznie większe pieniądze. Ja byłam i szeregowym nauczycielem przez 14 lat i zastępcą dyrektora liceum i inspektorem oświaty. Byłam także kuratorem oświaty, a nawet przez 4 lata wiceministrem. Widziałam system edukacji z każdej strony. Widziałam to również od strony Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Czy po macoszemu jest traktowany system edukacji? Naprawdę trudno odpowiedzieć na to pytanie. Przede wszystkim chciałabym, aby start był jednakowy.

 

MA: Trochę to wygląda tak, jakby państwo nie miało pomysłu na szkołę. Choćby ostatnie dyskusje na temat listy lektur.

 

Danuta Grabowska: Indeks lektur jest ciągle zmieniany. Nie bardzo mi się to podoba. Chociaż oczywiście były lektury , których teraz już młodzież nie czyta z powodu  np. archaicznego języka. Martwi mnie to, że młodzież bardzo mało czyta. Ale to zawdzięcza się w dużej mierze Internetowi. W moim pokoleniu książka to była podstawa. U mnie jest do dziś.

 

MA: U mnie też.

 

Danuta Grabowska: Uwielbiam te wieczory, kiedy mam książkę, zieloną herbatę, zapaloną lampę i nikt nic do mnie nie mówi. Mogę robić to, na co mam ochotę, czyli czytać. Ale każda epoka jest trochę inna. Na pewno renesans książki był i będzie. Na pewno książka nie zniknie. To jest po prostu niemożliwe. Dla bardzo wielu, w tym i dla mnie, gazeta papierowa jest podstawą. Muszę ją mieć. Nad pewnymi sformułowaniami muszę się zastanowić , inne przemyślę, przeanalizuję. Z jednymi stwierdzeniami się zgadzam, z drugimi nie.

 

MA: A co Pani sądzi na temat sześciolatków w szkole?

 

Danuta Grabowska: Zasmuca mnie poziom dyskusji na temat sześciolatków w szkole. Czyżbyśmy faktycznie nie mieli naprawdę dobrych metodyków. Zapewniam panią, że mamy. Proszę mi powiedzieć, czy statystyczny Jaś Kowalski jest głupszy od Johna Smitha? John Smith może iść jako sześciolatek do szkoły, ba idzie. W Anglii nawet pięciolatek idzie do szkoły. A Jaś Kowalski ma zabierane dzieciństwo. Nic nie ma zabieranego, bo wszystko zależy od metody pracy z dzieckiem. Przecież można uczyć przez zabawę. I trzeba uczyć przez zabawę. Wszystko leży w kwestii metodyki. A wbrew temu co się opowiada mamy naprawdę bardzo dużo dobrych nauczycieli nauczania początkowego.

 

MA: Z jednej strony mówi się, że dziecku zabierane jest dzieciństwo, a z drugiej strony w przedszkolu rodzice zapisują dzieci na angielski, gimnastykę, tańce, basen, karate, itp.

 

Danuta Grabowska: Za dużo się ładuje w dzieci. To jest nieporozumienie. Polski sześciolatek jest mądrym, fajnym i rozwiniętym dzieckiem. Oczywiście, są i takie dzieci, które odbiegają od normy, którym trzeba pomóc, które trzeba odroczyć. Po to jednak mamy poradnictwa. Po to mamy psychologów. Ludzie, którzy się na tym znają w sposób spokojny, merytoryczny i godny wypowiedzą się na ten temat.

 

MA: Już za moich czasów modne się stało chodzenie do poradni pod byle pretekstem. Dzięki orzeczonej dysortografii uczniowie mieli wiele przywilejów, których inni nie mieli.

 

Danuta Grabowska: Ano właśnie. Ortografia polska prosta nie jest – to prawda, ale jak się czyta to się i pisze poprawnie. Jedno z drugim się łączy. Ci, którzy na ogół dużo czytają z ortografią nie mają większych problemów. Co najwyżej mogą mieć jakieś problemy ze znakami przestankowymi.

 

MA: Znaki przestankowe dla niektórych to koszmar…

MA: A co Pani sądzi o obecnej strukturze polskiej oświaty?

 

Danuta Grabowska: Mnie się nigdy nie podobała zmiana struktury polskiej oświaty. Kiedyś było tak: osiem klas szkoły podstawowej plus cztery w przypadku liceum. Osiem klas szkoły podstawowej plus pięć w przypadku technikum. Osiem plus trzy jeśli chodzi o zasadniczą szkołę zawodową. Proszę zwrócić uwagę, że panowała drożność. I po zasadniczej szkole zawodowej czy po technikum można było pójść na studia. Mało tego. Kto oglądał wtedy szkoły podstawowe to widział, że te maluszki nauczania początkowego miały często i oddzielne wejście i oddzielne sale. To nie było tak, że wszyscy na wszystkich napadali. A gdzie są największe problemy z młodzieżą?

 

MA: Oczywiście w gimnazjum.

 

Danuta Grabowska: A dlaczego?

 

MA: Między innymi z powodu burzy hormonów?

 

Danuta Grabowska: To nie jest prosty wiek. Każdy, kto choć liznął trochę psychologii rozwojowej o tym wie. Burza hormonów, zmiana szkoły, zmiana środowiska. Taki młodzieniec uważa, że więcej mu wolno.  

 

MA: Kiedyś to i nauczyciel był z dzieckiem od początku, obserwował jak się zmienia i dorasta.

 

Danuta Grabowska: Trzeba było robić zmiany programowe, korygować programy, zmieniać  je i dostosowywać do potrzeb, ale nie należało zmieniać struktury. Niestety zaczęto od zmiany struktury, bo tak jest na zachodzie. No to co, że tak jest na zachodzie? A czy my musimy wszystko kopiować z zachodu? Nie powinniśmy. Mieliśmy niezłą, względnie uporządkowaną strukturę. W mniejszych miejscowościach łatwiej było utrzymać szkołę, ponieważ była ona ośmioklasowa.

 

MA: Ostatnio można zaobserwować rosnącą popularność szkół policealnych oraz zawodowych.

 

Danuta Grabowska: Dobrze, że są te szkoły policealne, szczególnie dla osób, które nie zdały matury.  Prawda, choć bolesna, jest taka, że nie urodzi wrona sokoła. Jest duża grupa młodzieży, która matury nie zda nigdy. Oczywiście, jeżeli matura będzie stawiała odpowiednie wymagania. Nie zda, nawet nie dlatego, że nie chce. Ale dlatego, że odbiega intelektualnie od normy, a prostego fachu by się nauczył i byłby społecznie przydatny.

 

MA: Teraz jest tendencja, że skoro młodzież nie zdaje matury to należy obniżyć poprzeczkę.

 

Danuta Grabowska: Nie, proszę pani. Po prostu nie każdy jest w stanie skończyć dobre liceum. W moim przekonaniu zrobiło się za dużo liceów. Szkolnictwa zawodowego przysposabiającego do zawodów jest za mało. Powoli, powoli zaczyna się to jednak zmieniać na korzyść. Zaczyna się o szkolnictwie zawodowym mówić. Próbuje się coś robić, otwierać nowe kierunki.

 

MA: Uczniowie lubią się skarżyć, że mają za dużo do nauki.

 

Danuta Grabowska: Statystycznie polski uczeń ma dużo więcej wiedzy ogólnej niż jego rówieśnicy z zachodu. Więcej się także uczy. Ja osobiście uważam, że niektórych rzeczy uczniowie powinni się uczyć na pamięć. Na starość przyda się wyćwiczona pamięć. A żyjemy przecież coraz dłużej.

 

MA: Na koniec chciałam jeszcze zapytać o poruszany przez polityków wszystkich opcji problem wyprawek szkolnych.

 

Danuta Grabowska: Martwi mnie to, że ta wyprawka szkolna tyle kosztuje. Gdyby można coś z tym zrobić. Gdyby można tym rodzinom, które mają dwoje, troje dzieci pomóc w wyprawieniu dzieci do szkoły. Z pewnością nie byłyby to zmarnowane pieniądze. Oświata potrzebuje jednak pieniędzy. W szkołach powinny być także gabinety stomatologiczne, ponieważ nie wszystkie rodziny dbają o zęby swoich dzieci. Zwyczajnie ich na to nie stać. Rodzice sobie jakoś poradzą, ale dziecka szkoda. Priorytetami dla rządu powinny być właśnie tańsze wyprawki i podręczniki, gabinety stomatologiczne oraz stołówki szkolne. Dziecko powinno o określonej porze zjeść jakiś ciepły posiłek. Posiłek powinien być po niskiej cenie, ale dostatni. Dziecko z tego powodu nie powinno czuć się gorsze. To wszystko to są ważne rzeczy. W oświacie bardzo ważne są sprawy socjalne. To dzięki nim dzieci mogą mieć równy start.

 

MA: Dziękuję za rozmowę.

 

Danuta Grabowska: Również dziękuję.