Bez kategorii Sport

Kamil Chmielewski: Idźmy za ciosem

Przemarsz kibiców Radomiaka na mecz z Jagiellonią / fot. Adam Szabelak

Sezon 2024/2025 piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy wkracza w decydującą fazę, czyli zbliża się powoli do końca. Jesteśmy już po dwudziestu dwóch kolejkach i proszę sobie wyobrazić, że Radomiak nie potrafi wygrać dwóch spotkań z rzędu. Dlatego fajnie by było, gdyby „Zieloni” poszli za ciosem.

Piłkarze mentalnie są w całkiem innej sytuacji, niż po inauguracyjnym meczu z Jagiellonią (0:5). Z jednej strony jest to dobry i odpowiedni moment, ponieważ po efektownej wygranej z Legią Warszawa (3:1) gramy z Widzewem Łódź, czyli drużyną, która tak samo jak my, walczy o utrzymanie w lidze. W bieżących rozgrywkach mieliśmy już podobną sytuację. W listopadzie potrafiliśmy wygrać na wyjeździe z Pogonią Szczecin (1:0), by w następnym meczu przegrać u siebie ze Stalą Mielec (1:2). Czyli jakby nie było, ograliśmy zespół, który liczy się w grze o europejskie puchary, a przegraliśmy przed własną publicznością z drużyną broniącą się przed spadkiem.

Z drugiej strony mamy także zmianę trenera w Widzewie, a jak wiadomo nowa miotła potrafi zdziałać cuda. Pierwszy lepszy przykład jest z września, kiedy wydawało się, że Radomiak ma dobrą formę, bo wygrał z Koroną Kielce (4:0), w międzyczasie pokonał po dogrywce w Zabrzu Górnika (1:0) w Pucharze Polski i przyszedł mecz w Lubinie i dostajemy tam w d, przepraszam w plecy (1:0). Jak dobrze sobie przypominam „Miedziowi” z nowym szkoleniowcem przeprowadzili tylko jedną jednostkę treningową, a mimo to, potrafili się przełamać na drużynie, która wydawało się, że zaczyna rosnąć.

Pamiętajmy także, że miotła tak jak kij ma dwa końce. Nowi trenerzy nie zawsze potrafią zdziałać cuda i tutaj kolejny przykład – Radomiak z nowym szkoleniowcem na ławce, którym był Bruno Baltazar, przegrał właśnie z Widzewem (1:3). Zatem jak widać w takich sytuacjach, na dwoje babka wróżyła.

Nie patrzmy więc się na to, czym może nas rywal zaskoczyć, tylko zagrajmy swoje. Aktualny trener Radomiaka ciągle powtarza, że ta drużyna z tygodnia na tydzień przybiera na sile i to widać. Po złym początku coś się zaczyna dziać dobrego, bo już w Zabrzu widać było światełko w tunelu. Jeśli zagramy tak skutecznie jak z Legią, to powinniśmy się cieszyć pierwszy raz w tym sezonie z dwóch kolejnych wygranych.

Jednak pamiętajmy o jednym. Naszym głównym problemem są stałe fragmenty gry rywali oraz brak zbiórki drugich piłek. W spotkaniu z Górnikiem dwukrotnie Podolski wykonywał rzut wolny i dwa razy było gorąco. Raz Maciej Kikolski instynktownie obronił strzał Janickiego, a drugim razem musiał wyjmować piłkę z siatki. I tak samo było w meczu z Legią. W bardzo podobnym miejscu był rzut wolny i także tym razem mieliśmy problemy we własnym polu karnym.

Słówko jeszcze należy powiedzieć o naszej kadrze, ponieważ pierwszy raz możemy z ręką na sercu stwierdzić, że Radomiak ma szeroki skład. Przecież na mecz z Legią było dokonanych aż pięć zmian i ja nie widziałem różnicy. Zatem można rzec, że Henriques ma pozytywny ból głowy.

Wielu zielonych kibiców na różnych forach hamuje nasze dobre nastroje, pisząc – zaczekajmy z chwaleniem zespołu bądź jedna jaskółka wiosny nie czyni. Argumentują to tym, że Legia jest bez formy i zagrała poniżej oczekiwań. Tylko, że ja w tym przypadku odbije piłeczkę, ponieważ jak Radomiak przegrywa, to wielu krytykuje. A po drugie, tak jak wspomniałem na początku tego wpisu, widzę, że coś się zaczyna dziać dobrego i teraz wymienię dwa ważne aspekty.

Od bardzo dawna nie widziałem, by Radomiak tak dobrze wykonywał stałe fragmenty gry. Trzy razy podczas meczu z Legią przecierałem oczy ze zdziwienia. Raz, że pomysł był fajny, a dwa, że wyszło to całkiem dobrze. Jeśli chłopaki będą dalej ćwiczyć ten element, to już niedługo będziemy mieć z tego bardzo dużo korzyści.

Drugim pozytywnym czynnikiem jest pressing. Radomiak w dwóch kolejnych meczach mądrze podchodził pod rywala i nie pozwalał mu wyjść ze swojej połowy. Przypomnę, że to dzięki niemu zdobyliśmy jedną z bramek w sobotę, bo przeciwnik popełniał wymuszone błędy. Nawet ślepy powinien zobaczyć rękę nowego trenera.

Co do Widzewa, to warto poinformować, że Łodzianie są jedyną drużyną obok Cracovii bez zwycięstwa w tym roku. Problem dla Widzewa jest w tym, że Cracovia nie przegrywa, a Widzewiacy już trzykrotnie musieli uznać wyższość rywalom. Widać jak dużym ubytkiem jest dla nich odejście Rondicia, ich najskuteczniejszego strzelca (9 goli).

Sytuacja w tabeli

Radomiak z dorobkiem dwudziestu czterech punktów zajmuje trzynastą pozycję. Z kolei Widzew z dwudziestoma sześcioma oczkami na koncie, jest na miejscu dwunastym.

I na koniec malutkie statystyki

  • Widzew wiosną zdobył zaledwie tylko jeden punkt, a bilans bramkowy wynosi 2:12.
  • Radomiak w tym roku jest niepokonany na własnym stadionie.
  • Po naszym powrocie do ekstraklasy spotkaliśmy się z Widzewem pięciokrotnie i zawsze padały minimum trzy gole.
  • W dwóch ostatnich bezpośrednich meczach dwa razy Radomiak przegrał.

Mecz Radomiak – Widzew odbędzie się w piątek, 28 lutego o godzinie 18:00.