Na czasie Radom i okolice Społeczeństwo Wyróżnione

Plac Ołdakowskiego bez zbiorników. Czy Radom będzie cierpieć po każdej ulewie?

Do naszej redakcji trafiła wiadomość od Sebastiana Pawłowskiego, jednego z pomysłodawców rewitalizacji placu Ołdakowskiego, który nie ukrywa swojego zaniepokojenia decyzją Wodociągów Miejskich o rezygnacji z budowy zbiorników retencyjnych. Jakie mogą być konsekwencje tej decyzji dla mieszkańców Radomia, zwłaszcza w obliczu intensywnych opadów deszczu? Czy nasze miasto jest gotowe na walkę z nadmiarem wody, czy może czekają nas kolejne katastrofy związane z powodziami? O tym w naszym artykule.

Na początku października br. na łamach naszego portalu informowaliśmy, że budowa zbiorników na placu Kazimierza Ołdakowskiego w Radomiu najprawdopodobniej nie dojdzie do skutku. Jakub Kolecki, prezes Wodociągów Miejskich, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” wyjaśnił, że ich budowa wiązałaby się z ogromnymi wydatkami, a sama realizacja inwestycji nie gwarantowałaby trwałego rozwiązania problemu z zalewaniem m.in. wiaduktu na ul. Grzecznarowskiego.

W ostatnich dniach na naszą redakcyjną skrzynkę mailową trafiła wiadomość od Sebastiana Pawłowskiego, jednego z pomysłodawców rewitalizacji placu Ołdakowskiego. Autor maila wyraził swoje zaniepokojenie decyzją Wodociągów Miejskich, a swoje argumenty przedstawił w sposób bardzo szczegółowy. Oto pełna treść otrzymanej informacji:

„Mieszkając trzydzieści lat na Ustroniu i dziesięć na Plantach miałem i mam okazję obserwować i fotografować to co dzieje się po większych opadach pod wiaduktem na alei Grzecznarowskiego. Jako jeden z autorów pomysłu rewitalizacji placu Ołdakowskiego sprzed 4 lat czuję się również w obowiązku zabrać głos w tej sprawie.

O tym, że zbiornik na placu Ołdakowskiego ma powstać, mówi się już od kilku dobrych lat, zazwyczaj po każdej większej ulewie. Mówił o tym prezydent Radosława Witkowski, mówili dziennikarze, mówili miejscy aktywiści. W końcu mówił też poprzedni prezes Wodociągów, który nawet ogłosił postępowanie przetargowe na przygotowanie projektu.

Przetarg rozstrzygnięto w ubiegłym roku, przeznaczając na wykonanie dokumentacji blisko pół miliona złotych. I w chwili, gdy wreszcie pojawiła się perspektywa na pieniądze zewnętrzne na ten cel – a Unia szczególnie teraz bardzo wspiera wszystkie „zielone” i „niebieskie” inwestycje w miastach, dofinansowując zdecydowaną większość kosztów – my chcemy wycofać się z pomysłu. 

Pieniądze na realizację zadania mogą pochodzić również z Ministerstwa Finansów, które w najbliższym czasie wesprze jednostki samorządu terytorialnego zastrzykiem gotówki. Jak poinformował poseł Konrad Frysztak środki te można przeznaczyć również na odwodnienie tunelu przy alei Grzecznarowskiego. 

Trudno zgodzić się z wypowiedziami zamieszczonymi w artykule pod tytułem „Nie będzie budowy zbiorników retencyjnych na placu Ołdakowskiego”. Zwłaszcza w kontekście poniesionych już kosztów oraz stopnia zaangażowania miejskiej spółki w realizację tego projektu. Z kolei twierdzenie, że taniej jest wypompować wodę niż zabezpieczyć tunel przed kolejnymi zalaniami nie bierze pod uwagę wszystkich kosztów, a są one wbrew pozorom spore. 

Jednorazowa akcji w tunelu podliczona została na sumę 850 złotych jednak za taką kwotę Wodociągi nie naprawiły rozerwanego kolektora w ul. Planty, nie wyremontowały ulicy na wysokości parku, ani zniszczonej alejki w nim. Za takie pieniądze nie odkupi się utopionych autobusów miejskich, nie pokryje kosztów ewakuacji pasażerów i zaangażowania straży pożarnej.

Te środki nie zrównają również strat wynikających z zalanych piwnic, garaży i domów na Plantach. W końcu nie są w stanie pokryć kosztów remontu restauracji Brooklyn, która ulokowana tuż przy wiadukcie na alei Grzecznarowskiego została zniszczona przez ulewę tak skutecznie, że już nie wznowiła działalności.

To są konkretne straty w podatkach oraz w miejscach pracy. Stojąca woda nie pozostaje bez wpływu również na samą konstrukcję wiaduktu, który jak wiemy, sypie się i to dosłownie. 

Trudno zgodzić się również z innymi pomysłami.

Podniesienie jezdni o metr? Już obecnie skrajnia wiaduktu jest zaniżona w stosunku do norm dla takich obiektów na drogach krajowych. Obecnie mieszczą się tu pojazdy, które nie przekraczają wysokości 3,8 m. Po podniesieniu jezdni nie przejadą tędy samochody z naczepą, ale również autobusy Solaris Urbino 18 Electric pozyskane niedawno przez miasto.

Wkrótce może okazać się, że będzie konieczne wręcz obniżenie jezdni, zwłaszcza w kontekście obronności i biegnącego tędy najkrótszego połączenia drogowego wschód – zachód. Przypomnę, że rok temu pod wiaduktem utknął transport wojskowy z armatohaubicami Krab oraz to, że minimalna skrajnia pod takimi obiektami według warunków technicznych musi obecnie wynosić 4,7 metra. 

Fot. Sebastian Pawłowski

Sygnalizacja świetlna i objazdy? Nie ma którędy. Proszę przeczytać wypowiedź kuriera pod wspomnianym wyżej artykułem, który opisuje jak po zalaniu tunelu krążył przez 45 minut szukając drogi. 

Pogłębienie Mlecznej? Brzmi to zagadkowo, zwłaszcza wobec projektu Parku Kulturowego „Stary Radom”, którego jednym z celów będzie odtwarzanie naturalnych koryt rzecznych. Ponadto pogłębiając rzekę, musimy liczyć się z tym, że następstwem będzie wzrost wysokości fali wezbraniowej. To jest oczywistość dla wszystkich hydrologów i hydrotechników. Dodatkowo rzeka pogłębiona odprowadza wodę z głębszych warstw, a więc sprawia, że susza jest głębsza i trwa dłużej. Świetnie zostało to wyjaśnione w materiale Wolne Rzeki na kanale YouTube. 

Stawy na Wacynie? W jaki sposób mają ochronić Planty? To jest zupełnie inny rejon miasta, oddalony w linii prostej o 3,5 km, i inna zlewnia nie mająca bezpośredniego wpływu na rejon wiaduktu na alei Grzecznarowskiego. 

Co jeśli nie zbiornik na placu Ołdakowskiego? Konieczne wydaje się podjęcie działań już przed wiaduktem, na przebiegu Potoku Południowego. Olbrzymie tereny utwardzone przez centrum handlowym czy halą targową nie poprawiają sytuacji, ale można temu zaradzić między innymi odtwarzając zbiornik przed byłym sklepem z dywanami. Z kolei od dawna zapowiadana rewitalizacja terenów zielonych przed blokami Osiedlowa 7, 11 i 13 powinna być przeprowadzona w duchu programu „Life – adaptacja do zmian klimatu”.

Nie należy zapominać o budowie zbiornika zaplanowanego przez Miejską Pracownię Urbanistyczną, być może suchego, przy zjeździe łączącym wiadukt na ul. Pallotyńskiej z ul. Czarną.

A co z samym placem łucznika? Na pewno wymaga rewitalizacji, uporządkowania i remontu pomnika. Może mógłby powstać mniejszy zbiornik, który będzie zbierał wody opadowe z terenów położnych wyżej, czyli ulicy Dowkontta, Poniatowskiego czy sporego parkingu przed kinem i jednocześnie uczyni to miejsca bardziej atrakcyjnym dla mieszkańców?

Zmiany klimatyczne widoczne są gołym okiem. Postępują błyskawicznie. Jeszcze 20 lat temu tunel był zalewany raz na kilka lat, od około 10 regularnie raz w roku, w 2024 zamknięty był dwa razy. Co będzie w kolejnych latach? Czy dobrze zaprojektowany system będzie gromadził wody opadowe, czy dalej większe deszcze będą powodowały chaos na ulicach, straty i dezorganizację życia w tej części miasta? „