Wywiady

„Uzależnienie jest jak katar. Nie przejdzie z dnia na dzień” – rozmowa z Włodzimierzem Wolskim

hostowane

 

Małgorzata Stasiak: Zacznijmy od podstawowej kwestii: co kryje się pod pojęciem używka?

Włodzimierz Wolski: Używka to pojęcie bardzo szerokie, ściśle związane z pojęciem uzależnienia. Uzależnienie zaś to coś, co panuje nad naszym życiem, z czego nie możemy w sposób kontrolowany korzystać. Jest to taki element, który działa na naszą podświadomość i od czego jesteśmy uzależnieni. To wykonywanie czynności, która powoduje, że nie potrafimy nad tym zapanować i opanowuje całkowicie nasze życie. Może to być alkohol, papierosy, narkotyki, wszelkiego rodzaju środki psychoaktywne. Używki to także Internet, komórka, telewizja, określone zachowania – od tego też się młodzi ludzie uzależniają.

 

Dlaczego młodzi ludzie sięgają po używki?

Po pierwsze, w rodzinach, w których rodzice oraz najbliższe otoczenie ma tendencje do uzależnień, pewne nawyki zostają przekazywane. Dziecko, wychowywane w patologicznych środowiskach, obserwuje takie zachowania, a potem samo w dorosłym życiu ma problemy. My jako dorośli nie potrafimy dać odpowiedniego przykładu. Jak jest spotkanie towarzyskie, to musi być alkohol. Wszelkiego rodzaju tradycja polska, imprezy są zakrapiane alkoholem. Komunia, która jest bardzo ważnym wydarzeniem w życiu każdego dziecka, jest okazją do spotkania i napicia się. Pamiętam swojego profesora pedagogiki, który zawsze mówił, że najlepszą metodą wychowawczą jest osobisty przykład. A my jako dorośli często o tym zapominamy. Problemem jest również dostępność i sprzedaż alkoholu. Jeżeli mówimy, że nie wolno sprzedawać alkoholu osobom poniżej 18-tego roku życia i nawet jeśli policja czy straż miejska stwierdzi, że sprzedawca udostępnia nieletnim alkohol, to odebranie koncesji przez urząd nie powoduje skutku natychmiastowego. Dany sprzedawca dalej handluje alkoholem. Kiedy pytamy młodych ludzi, dlaczego piją czy palą, odpowiadają: „Bo tak wypada”, „Taka jest moda”. W mniemaniu wielu młodych ludzi stało się powodem do dumy i bohaterstwa to, że ma za sobą doświadczenie z używkami. Taki nastolatek nie myśl o konsekwencjach ani co będzie później. Liczy się ciekawość, chęć zaimponowania kolegom, bo nawet trafiając do szpitala, uchodzi jako bohater, bo on się nie bał, on spróbował.

 

W ostatnich latach dosyć głośno było w całym kraju na temat dopalaczy. Kilka ofiar śmiertelnych, nieodwracalne zmiany w organizmie. Aktualnie ten temat jakby trochę przycichł. Czy uważa Pan, że prowadzona wówczas nagonka w mediach, przyniosła oczekiwany efekt?

Nagonka z pewnością odniosła sukces, ale medialny. Na pewien czas, ludzie uwierzyli, że władza państwowa jest w stanie poradzić sobie z tym ogromnym problemem, jakim były dopalacze. Nieporozumieniem było podawanie składu chemicznego środków psychoaktywnych, które są w ustawie o zapobieganiu narkomanii, a które są niedopuszczalne. Producenci, mając doskonałe laboratoria, i fachowców, którzy z powszechnie dostępnych środków, ziół różnego typu tworzyli piorunujące mieszanki. To trwa do dzisiaj. Nikt się na błędach nie uczy. Ta nagonka, jak to Pani określiła, zrobiła rzecz okrutną i stworzyła syndrom „zakazanego owocu”.

 

A jak wygląda kwestia profilaktyki w naszym mieście?

Powiem Pani na przykładzie osób, które trafiają do ośrodka. De facto, w większości są to osoby, które są ofiarami przemocy domowej, ale przemoc domowa w dużej mierze wynika z korzystania z używek. Na 100% przypadków przemocy domowej, w granicach 80% zdarzeń dotyczy współistniejącej patologii, jaką są uzależnienia. Głównym powodem agresji jest najczęściej alkohol. Zawsze badając sprawę, staramy się ustalić przyczyny, dlaczego akurat w tej rodzinie jest coś nie tak i zmotywować do jej usunięcia. Jeśli alkoholikowi uda się przestać pić, jego otoczenie powinno zrobić wszystko, żeby nie miał powodów do tego, żeby pić. Gdybyśmy weszli do pierwszej lepszej knajpy w Radomiu i zapytali, tych, co piją, dlaczego piją, odpowiedzą: „Bo mnie teściowa nie lubi”, „Bo mnie żona nie rozumie”. Milion powodów, dlaczego pije. Taka osoba nie przyzna się, że jest uzależniona, powie: „Ja nie jestem chory”. Podniesie się dopiero wtedy, kiedy całkowicie upadnie. W Radomiu jest dobra przychodnia uzależnień, znajdująca się na ul. 1905 roku, gdzie można znaleźć specjalistyczną pomoc terapeutyczną. Większość oddziałów odwyków znajduje się w szpitalach psychiatrycznych, które są szpitalami zapomnianymi. Brakuje pieniędzy na profesjonalną terapię, na leczenie osób uzależnionych, jest taka sytuacja, jaka jest. Ważniejsze są pieniądze na inne cele. A trzeba pamiętać, że uzależnienia są chorobą śmiertelną. W Ministerstwie Zdrowia powinny znaleźć się pieniądze również i na to. Najważniejsza w tym wszystkim jest edukacja i zmiana nawyków. My jako dorośli, rodzice, opiekunowie, wychowawcy powinniśmy dawać osobisty przykład naszym dzieciom, że można spędzać czas bez alkoholu, bawić się i wygłupiać, wtedy one nas będą naśladować. Nic tak nie kształtuje osobowości jak osobisty przykład. W tym wszystkim najważniejszą rolę odgrywają opiekunowie. My możemy tylko wspierać.

 

Częstym, patologicznym zjawiskiem u młodzieży jest także stosowanie przemocy fizycznej i psychicznej. Skąd się biorą takie zachowania i jak je eliminować?

Takie zachowania biorą się z różnych przyczyn. Pierwszą przyczyną agresywnych zachowań w relacjach rówieśniczych są dzieci, które są wychowywane w środowiskach przemocy domowej. Te dzieci były bite, maltretowane, były świadkami przemocy i nie znają innego sposobu odreagowania napięć. „Dostały za swoje” i teraz oddadzą. Żeby dziecko nie stosowało przemocy, musi się wykształcić wyższa uczuciowość, a zachowania w rodzinach, gdzie na porządku dziennym są przemoc i wyzwiska, zabijają tą uczuciowość. Kolejną kwestią jest mylenie świata wirtualnego z rzeczywistym. To Internet, hejt, który w tym Internecie jest, wszelkiego rodzaju gry wirtualne, gdzie się zabija i morduje, ścina głowy. Dziecko, nie mając wykształconej psychiki, nie potrafi oddzielić tego, co jest fikcją, a co rzeczywistością. Parę lat temu mieliśmy taki drastyczny przypadek w Solcu nad Wisłą. 15-letni chłopak skatował bejsbolem dziewczynę. Mało brakowało, a by ją zabił. Kiedy zapytałem go, dlaczego to zrobił, odpowiedział, że chciał zobaczyć, jak się zabija człowieka, bo on to widział w Internecie. To było przerażające. Gry również zabijają wyższą uczuciowość. Tym bardziej, że wiele dzieci pozostawionych jest bez kontroli. Po materiały, przeznaczone dla osób dorosłych, sięga 10-latek. Agresja medialną, płynącą z telewizora, radia, gazet – głównie tabloidów, nawet kłótnie polityczne, również stwarza wrażenie zagrożenia. Niszczy się autorytety, słychać wyzwiska i obrzucanie się błotem, to nie sprzyja nieukształtowanej psychice. To kolejny element dawki agresji, którą wchłania młody odbiorca. Niestety tak to wygląda. Przede wszystkim opiekunom powinno zależeć na dobrych relacjach ze swoimi dziećmi. To podstawa.

 

Jakie zachowania powinny wzbudzić niepokój rodziców, opiekunów, nauczycieli?

Jeśli ktoś ma podstawową wiedzę z zakresu pedagogii czy psychologii dziecięcej, to wie, że każda, zmiana zachowania u młodego człowieka powinna budzić niepokój, np. apatia, nadmierna agresja, problemy ze snem, problemy z nawiązywaniem kontaktów, nieobecność, rozszerzone źrenice, nadmierna potliwość, nadpobudliwość, zadawanie się z podejrzanymi ludźmi, dziwne telefony. Trudno nie zauważyć, że z młodym człowiekiem dzieje się coś niedobrego. Jeśli rodzice nie zajmą się problemem, nie porozmawiają z dzieckiem, nie będę starali się w jakiś sposób do niego dotrzeć, to stanie się dramat i tragedia.

 

Gdzie w takich sytuacjach szukać pomocy?

Każda szkoła, zwłaszcza gimnazja, w których jest najwięcej problemów wychowawczych, posiada psychologa i pedagoga. Jeśli rodzic widzi, że z jego dzieckiem dzieje się coś niedobrego, w pierwszej kolejności powinien to skonsultować z psychologiem lub pedagogiem szkolnego. Poza tym, w Radomiu są trzy poradnie psychologiczno-pedagogiczne, wiele instytucji i organizacji, choćby Ośrodek Interwencji Kryzysowej, gdzie zawsze w takiej sytuacji rodzice bądź opiekunowie znajdą pomoc. Są poradnie odwykowe, gdzie można porozmawiać. Tylko problem polega na tym, że gdyby przeprowadzić badania i zapytać, na czym znamy się najlepiej, to wyszłoby, że na polityce i wychowaniu dzieci. Ludzie biorą doświadczenia ze swojego dzieciństwa i nie chcą słuchać, reagują dopiero wtedy, kiedy coś się stanie. Z uzależnieniem nie jest tak, jak z katarem, ze przechodzi z dnia na dzień, trzeba reagować na małe rzeczy. Jeśli dziecko raz się upiło, a potem drugi i trzeci raz, to właśnie w tym momencie rodzice powinni zwrócić się o pomoc do psychologa, pedagoga, lub do poradni uzależnień.

 

Dziękuję za rozmowę

Ja również dziękuję.