Uncategorized

Znaczenie weta Prezydenta – Jan Łopuszański

       

Przytoczona opinia jest oczywiście trafnym wyrazem dążeń obecnej większości rządowej. Celem większości rządowej jest przywrócenie sprawiedliwości poprzez odsunięcie niesprawiedliwych. Odsuwanie niesprawiedliwych od władzy publicznej jest słuszne co do zasady. Oby tylko w praktyce nie owocowało aktami niesprawiedliwości. Łatwo bowiem o niesprawiedliwość, gdy przeciwnicy osądzają przeciwników.

Powstaje jednak poważniejsze pytanie. Czy niesprawiedliwość w Polsce istotnie  jest skutkiem działania jedynie określonej grupy niesprawiedliwych? Jeżeli wynika z przyczyn głębszych – na przykład z wad systemu prawnego – to odsuwanie niesprawiedliwych wcale nie przywróci sprawiedliwości. Należy wtedy usunąć wady systemu prawnego, aby wszyscy nie popadali w niesprawiedliwość.

Prezydenckie weto daje Polsce szansę poważnego zastanowienia nad prawem i działalnością ustawodawczą. Idzie oczywiście o rzecz o wiele poważniejszą, niż błędy wynikające z niechlujstwa legislacyjnego, które dano Prezydentowi do podpisu.

Konstytucyjne sformułowanie, że Rzeczpospolita jest "demokratycznym państwem prawnym", sugeruje, że prawo pochodzi od demokratycznej większości. Cokolwiek większość postanowi, to obowiązuje. Skąd zatem dziś ten wielki krzyk, o niesłuszność postanowień większości? Czyżby ktoś kiedyś przeoczył konieczność wpisania do Konstytucji prawa naturalnego jako podstawy prawodawstwa?

Nad Konstytucją zaciążyło dziedzictwo marksizmu. Wiosną 1997 roku reprezentowała je ówczesna większość parlamentarna i ówczesny Prezydent. To właśnie marksizm głosił, że prawo jest "wyrazem woli klasy panującej". Czym zaś skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.

Pominięto zatem w Konstytucji pewien z pozoru drobny szczegół – że prawo wynika z prawdy o naturze ludzkiej. Zatem także z prawdy o dobru wspólnym społeczności ludzkiej. I z naturalnej ludzkiej powinności czynienia dobra i odrzucania zła. Zapomniano, że większość demokratyczna ma taki sam obowiązek postępowania zgodnie z prawem naturalnym, jak każdy człowiek. Lekceważąc ten obowiązek, większość też może czynić niesprawiedliwość.

Sprawiedliwość przywracamy najpierw poprzez sprawiedliwe ustawodawstwo tak, aby stało się ono podstawą sprawiedliwych decyzji i wyroków. To zaś wymaga przede wszystkim zmiany konstytucyjnego zapisu o podstawie prawa. Dziś niestety święci triumfy traktowanie prawa jako wyrazu woli tej lub tamtej większości.

Dążenie większości rządowej do zmiany kadr sądownictwa pojawiło się po próbach nadużywania sądownictwa do zwalczania Rządu. To ciekawe, że sędziowie włączając się w działalność antyrządową nie martwili się, że takie działanie narusza trójpodział władz w Państwie. Trójpodział przypomniał się im, gdy Rząd odpłaca im pięknym za nadobne. Jakby zapomnieli, że sądząc, wykonują władzę powierzoną im przez Rzeczpospolitą. Władzę tę powierzono sędziom dla dobra wspólnego, a nie dla ich korporacyjnego pożytku.

W walce o władzę idzie o to kto kogo pokona. Emocje, właściwe walce, prowokują u wielu zaburzenie poczucia sprawiedliwości. Wspomnę tu – dla równowagi – ważnego posła większości rządowej, który wykrzyczał do przedstawicieli totalnej opozycji: od was nauczyłem się tego sposobu działania! Nie widzi on nic złego w postępowaniu, które uznawał za naganne, gdy rządziła dzisiejsza opozycja, a jego grupa doświadczała niesprawiedliwości.

Walczący niestety nazbyt często tracą z oczu to, czy stanowione przepisy są słuszne ze swej istoty. Często uznają za słuszne to, co odpowiada ich własnemu dążeniu. Pytanie, czy tak czyni się sprawiedliwość? Pytanie też, co dzieje się z Państwem, gdy czynią tak wszystkie grupy walczące o władzę?

Może warto pamiętać, że celem rządzenia nie jest powodzenie grup walczących o władzę, ale dobro wspólne rządzonych, czyli całego narodu i jego Państwa. Czy nie na to wskazał pan Prezydent RP swoim wetem?

 

Jan Łopuszański