81 lat temu, w nocy z 25 na 26 stycznia 1943 r. alianckie lotnictwo przeprowadziło operację o kryptonimie „Brace”, w wyniku której do okupowanej przez Niemców Polski zrzucono grupę Cichociemnych.
Jednym z nich był por. Tadeusz Gaworski ps. „Lawa”, który urodził się w Radomiu 25 grudnia 1916 r. (jego ojciec był właścicielem garbarni) i tutaj spędził młodość. We wrześniu 1939 r. walczył m.in. w obronie Lwowa. Udało mu się uciec z niewoli sowieckiej, przekroczyć granicę polsko-węgierską, a następnie przedostać do Francji. W Wielkiej Brytanii służył m.in. w 1 Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej. Po ukończeniu kursu Cichociemnych, oczekując na zrzut, brał udział jako ochotnik w akcjach brytyjskich komandosów na wybrzeżu Francji.
Po skoku otrzymał przydział do Wydziału Lotnictwa w Komendzie Głównej AK, zostając dowódcą specjalnego plutonu lotniczego. Po wybuchu powstania warszawskiego dowodził tą jednostką w nieudanym ataku na Lotnisko Okęcie. Następnie był oficerem (dowódcą kompanii) pułku „Palmiry-Młociny”. Po jego rozbiciu przez Niemców w bitwie pod Jaktorowem. „Lawie” udało się wyprowadzić swych ludzi z okrążenia i dotrzeć w rejon Lasów Przysuskich i Tomaszowskich. Tutaj dołączył do 25 pułku piechoty AK, w którym służyli już jego koledzy z Radomia, dowodzeni przez Kazimierza Załęskiego „Bończę”. Ranny w jednej z potyczek w okolicach Brudzewic, przeszedł długą rekonwalescencję. W styczniu 1945 r. awansowano go do stopnia kapitana, nadając mu też Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari.
W 1945 r. opuścił na zawsze Polskę. Osiedlił się w Anglii, gdzie pracował jako projektant kotłów wysokociśnieniowych. Zmarł 5 kwietnia 1963 r. w Londynie. Opracował krótkie wspomnienia, które ukazały się w zbiorze pt. „Drogi Cichociemnych”. Jego pistolet Colt M1911 znajduje się w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.