Kultura i rozrywka Na czasie Radom i okolice Społeczeństwo Wyróżnione Wywiady

Bartek Rola: Z pasji do broni i sportu narodziła się strzelnica w Skaryszewie

Pomysł na stworzenie strzelnicy w Skaryszewie narodził się z połączenia pasji do broni i sportu z chęcią zrobienia czegoś wartościowego dla lokalnej społeczności. Z czasem idea przerodziła się w realny projekt, który dziś przyciąga zarówno początkujących, jak i doświadczonych miłośników strzelectwa. O początkach działalności, napotkanych trudnościach, rozwoju klubu, planach na przyszłość, zbliżających się urodzinach strzelnicy oraz o tym, jak mieszkańcy przyjęli nową inicjatywę, opowiedział naszej redakcji Bartek Rola, założyciel strzelnicy w Skaryszewie.

Jak narodził się pomysł na stworzenie strzelnicy w Skaryszewie?

Pomysł na stworzenie strzelnicy w Skaryszewie narodził się trochę przypadkiem, choć z perspektywy czasu można powiedzieć, że był to raczej naturalny powrót do dawnej pasji. Pierwszy kontakt ze strzelectwem miałem już w szkole podstawowej, kiedy w Skaryszewie działała strzelnica Ligi Obrony Kraju. Brałem wówczas udział w zawodach i to doświadczenie na długo zapadło mi w pamięć.

Po latach służby w wojsku zawodowym, w czasie pandemii COVID-19, wróciłem myślami do tamtych chwil. Zawsze interesowała mnie broń i tematyka związana ze strzelectwem, dlatego zacząłem poważnie rozważać pomysł stworzenia własnej strzelnicy. Sprawdzałem przepisy, wymogi i procedury, przeglądałem fora strzeleckie, by dowiedzieć się, jak wygląda proces zakładania takiego obiektu w Polsce. Okazało się, że choć formalności jest sporo, to przy odpowiednim zaangażowaniu można je pokonać.

Na początku szukałem miejsca w okolicach Wierzbicy, skąd pochodzę. Jedną z pierwszych rozważanych lokalizacji była stara kopalnia piachu – idealny teren pod względem bezpieczeństwa i warunków.

Ostatecznie, podczas pandemii, przeglądając geoportal, trafiłem na przecinkę leśną w Skaryszewie. Okazało się, że to miejsce ma potencjał – z dala od zabudowy, a jednocześnie z historią, bo kiedyś już funkcjonowała tam strzelnica. Tym razem jednak udało się doprowadzić sprawę do końca i zrealizować pomysł, który zrodził się z dziecięcej fascynacji, a po latach przerodził się w konkretne działanie.

Otwarcie strzelnicy było wielkim wydarzeniem. Był burmistrz, mnóstwo ludzi. Jakie emocje towarzyszyły Tobie w tym dniu? Co zapamiętałeś jako najważniejsze momenty inauguracji?

To była ogromna radość. Otwarcie poprzedziła ciężka praca. Strzelnicę otwiera się przez zatwierdzenie regulaminu przez włodarza, w tym przypadku panią burmistrz. Kiedy 24 października podpisaliśmy regulamin, mogłem oficjalnie ogłosić w mediach społecznościowych, że strzelnica powstanie. To był moment ogromnej ulgi i spełnienia. Mogliśmy zacząć prace porządkowe na terenie, który był bardzo zaniedbany – to było dzikie wysypisko śmieci, obok legalnego, starego wysypiska. Ludzie wyrzucali tam różne rzeczy, teren był zanieczyszczony. Musieliśmy to wszystko uprzątnąć.

Fajnie było stanąć przed mieszkańcami Skaryszewa i okolic, przed licznie zgromadzoną publicznością. Udało się zebrać różne firmy, zarówno branżowe, jak i inne, które nas odwiedziły i wspierały. To była duża radość, że wszystko się udało.

Od otwarcia minęło już trochę czasu. Jak oceniasz rozwój strzelnicy? Ilu macie regularnych członków odwiedzających klub?

Tak, działamy już trochę czasu. 16 listopada br. minie dokładnie rok. Na ten moment mamy 130 klubowiczów. To ludzie, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę ze strzelectwem, ale też tacy, którzy mają pozwolenie na broń, czy żołnierze i policjanci, którym łatwiej je zdobyć. Widzą korzyści z członkostwa, jak dostęp do strzelnicy praktycznie siedem dni w tygodniu.

Członków przybywa niemal codziennie – jedna, dwie, trzy osoby. Całe rodziny do nas dołączają. U nas można zrobić pozwolenie na broń do celów kolekcjonerskich, a w przyszłości planujemy współpracę z Polskim Związkiem Strzelectwa Sportowego, żeby umożliwiać pozwolenia sportowe. Jesteśmy stowarzyszeniem, więc nie pobieramy opłat, tylko darowizny, które przeznaczamy na rozwój klubu.

Jak reagują mieszkańcy Skaryszewa i okolic? Chętnie odwiedzają strzelnicę?

Przez rok nie usłyszeliśmy żadnego negatywnego komentarza, że strzelnica komuś przeszkadza. Wręcz przeciwnie, ludzie mówią, że to fajna inicjatywa, bo wcześniej był tam tylko śmietnik. Stare doły czy kopalnie, niezależnie czy prywatne, czy gminne, często stają się nielegalnymi wysypiskami, gdzie lądują nawet chemikalia. Mieszkańcy cieszą się, że teren został zagospodarowany i służy dobremu celowi, a nie prywatnym interesom.

Szkolimy młodzież w sekcji młodzieżowej, cywili, więc to nie jest zamknięta enklawa. Odwiedzają nas dzieci, młodzież, starsze osoby, które kiedyś strzelały w wojsku. Mówią, że strzelali z kałacha 30 lat temu i teraz mogą sobie przypomnieć. Mamy szeroki przekrój ludzi. Nie było żadnych skarg ani problemów. Staramy się, żeby strzelnica była przyjazna. Często przy ładnej pogodzie ludzie spacerują po lesie, zachodzą do nas, czasem na rowerach. Nie wiedzieli, że coś takiego istnieje, a po rozmowie chcą spróbować. Zapraszam ich, żeby strzelili, zobaczyli – i to się podoba. Mamy też klubowiczów z okolicznych domów.

Jakie wyzwania napotkaliście w pierwszym roku działalności?

Najtrudniejszym momentem dla nas, była nagła śmierć jednego z nas, współzałożyciela klubu, instruktora Cezarego Pyciarza. Czarek od lat zmagał się z chorobą i walczył do samego końca. Był to dla nas bardzo trudny dzień i wiadomość, z którą ciężko się było pogodzić. Pan postanowił zabrać go do siebie.

Bardzo się cieszę, że mogłem go poznać, choć niestety za krótko. Zmienił moje życie tym, jakim był człowiekiem, i był dla mnie zaszczytem mieć takiego kompana przy sobie. Bez niego już nic nie jest takie samo.

Z bardziej przyziemnych spraw, wyzwaniem był brak prądu i wody, choć niedługo będziemy mieć prąd dzięki panelom fotowoltaicznym. Kolejnym była przebudowa strzelnicy. Na początku działała tylko przez 2-3 miesiące w pierwotnej formie. W lutym zaczęliśmy prace nad budową osi 100-metrowej i 50-metrowej, żeby wszystko było jeszcze bezpieczniejsze. Zbudowaliśmy cztery osie krótkie, 15-metrowe, oraz osie 100- i 50-metrowe pod zadaszeniem. Powstała altana, żeby można było strzelać w różnych warunkach, bez deszczu na głowie. To było największe wyzwanie organizacyjne – żeby wszystko działało sprawnie i bezpiecznie.

Nadchodzą pierwsze urodziny strzelnicy. Będzie to okazja do świętowania. Jakie specjalne wydarzenia planujecie na tę okoliczność?

Będzie specjalne wydarzenie. Planujemy zbiórkę charytatywną dla żołnierza WOT-u, który miał udar mózgu na służbie. Będą licytacje na jego rzecz. Fabryka Broni, nasz honorowy patron, przyciągnie ludzi – każdy będzie mógł strzelić z ich wyrobów, jak pistolet MPS czy karabinek Grot.

Będą również stoiska branżowe, m.in. firmy Pagacz, która produkuje cele polimerowe działające na zasadzie pochłaniania energii pocisku. Pocisk przechodzi przez warstwę polimeru, oddając jej wystarczającą ilość energii, by cel się przewrócił lub poruszył. Po trafieniu otwór w materiale automatycznie się „zasklepia”, pozostawiając jedynie niewielką dziurkę. Dzięki temu rozwiązaniu cele są znacznie bezpieczniejsze od tradycyjnych stalowych, ponieważ nie powodują rykoszetów.

Będą też Militaria.pl, Fabryka Amunicji Pionki, Polska Fabryka Amunicji PFA Skarżysko-Kamienna i inne firmy. Nie zabraknie dobrego jedzenia od koła gospodyń wiejskich. Zaplanowaliśmy dużo atrakcji dla wszystkich.

Jakie są wizje na przyszłość klubu?

W przyszłym roku chcemy rozwijać klub w kierunku sportowym. Wiele osób pyta o taką możliwość. Na początku nie było takiej potrzeby, bo sporo ludzi interesuje się pozwoleniami kolekcjonerskimi, ale nie każdy chce jeździć na zawody. Mamy strzelnicę, więc możemy organizować zawody u siebie – to będzie nasze największe wyzwanie. Planujemy budowę 200-metrowej osi strzeleckiej i stanowisk 25-metrowych, typowo pod zawody sportowe.

Dziękuje za rozmowę