Kronika kryminalna Radom i okolice

Nie milkną echa tragicznego wypadku w Skaryszewie. „Tłum był bardzo agresywny”

Nie milkną echa tragicznego wypadku w Skaryszewie, w wyniku którego zginął 15-latek. – Tłum był bardzo agresywny. Stwierdzili, że przyjechali odebrać ciało. Żądali jego wydania – przekazał w rozmowie z portalem onet.pl prok. Robert Bińczak, szef Prokuratury Rejonowej Radom – Zachód, która prowadzi postępowanie w sprawie tego wypadku.

We wtorek, 12 listopada 2024 roku, poinformowaliśmy o tragicznym wypadku, do którego doszło w niedzielę (10.11) w Skaryszewie. Wstępne ustalenia policji wskazują, że 17-latek, kierując pojazdem marki Audi, najprawdopodobniej nie dostosował prędkości do warunków drogowych, stracił panowanie nad autem i uderzył w betonowe ogrodzenie na ulicy Krasickiego.

W aucie znajdowało się czterech młodych mężczyzn. Niestety 15-latek nie przeżył wypadku.

Jak relacjonują obecni na miejscu strażacy z OSP, chwilę po wypadku na miejsce przybył tłum obcokrajowców, którzy zachowywali się agresywnie i utrudniali akcję ratunkową.

Szkoda tylko, że w obliczu tak wielkiej tragedii i bezpośredniego ratowania życia ludzkiego zarówno my, jaki i pozostałe służby działające na miejscu zastaliśmy narażeni na olbrzymi stres związany z agresją osób postronnych

przekazało OSP Skaryszew.

Prokurator Robert Bińczak, w rozmowie z portalem Onet, opowiedział, co działo się na miejscu wypadku i jak przebiegała interwencja.

– Na miejscu zdarzenia pojawił się problem, ponieważ pojawiły się tam również osoby pochodzenia zagranicznego, które utrudniały prowadzenie czynności. Taką otrzymałem informację, bo jeszcze wtedy nie byłem na miejscu. Kiedy okazało się, że to jest wypadek ze skutkiem śmiertelnym, w ramach wykonywania swoich czynności, pojechałem do jednego z radomskich szpitali. Tam, przed oddziałem ratunkowym przebywało, według mojej oceny, tak między 150 a 200 osób. To byli obcokrajowcy

relacjonuje w rozmowie z Onetem prok. Robert Bińczak.

– Tłum był bardzo agresywny. Stwierdzili, że przyjechali odebrać ciało. Żądali jego wydania. Ja jako prokurator musiałem natomiast zlecić przeprowadzenie zewnętrznych i wewnętrznych oględzin zwłok denata i wydać stosowne dokumenty. I musiałem przeciwstawić się tej grupie osób, która chciała odzyskać ciało. Trudno mi powiedzieć, dlaczego przyjęło to taką formę i skąd takie natychmiastowe żądanie

dodał.

Prokurator przekazał, że ostatecznie poinformował najbliższą rodzinę, czyli rodziców zmarłego nastolatka, o jego śmierci, dokonano okazania ciała, a rodzina odstąpiła od dalszych działań.

– Zapewniłem, że ciało wydamy po dokonaniu oględzin. Ostatecznie udało się rozwiązać tę konfliktową sytuację. Udało się wypracować taką formę, że skończyłem czynności procesowe, wyjechałem, a oni się rozeszli. Dzisiaj odbyły się oględziny. Rodzina wyznaczyła pełnomocnika i prawdopodobnie już odebrała ciało

informuje prok. Bińczak.

Prokurator tłumaczy, że nigdy nie spotkał się z podobną sytuacją.

– Przyznam szczerze, jestem prokuratorem od 30 lat i nie spotkałem się do tej pory z takim zdarzeniem. Wie pan, tłum, zwłaszcza tak agresywny, w świetle prawa traktowana jest jako siła wyższa. Tak samo, jak burza, grad czy inne żywioły. Nie zadaje się tłumowi pytań. Pierwszy raz spotkałem się jednak z sytuacją, w której było takie niezadowolenie i taka reakcja obywateli innej narodowości na dane zdarzenie. Zwłaszcza, że sprawca wypadku nie był przecież Polakiem ani przedstawicielem jeszcze innej narodowości. W pojeździe byli sami obywatele Bułgarii. Wypadek komunikacyjny jest przestępstwem nieumyślnym, więc skąd ta agresja? Nie wiem, pewnie z jakiejś mentalności. Bo z czego innego? I z tym samym agresywnym tłumem mieli prawdopodobnie do czynienia strażacy

mówił prok. Bińczak.

Policja prowadzi postępowanie z art. 177 par. 2 kodeksu karnego, dotyczącego spowodowania wypadku komunikacyjnego, w wyniku którego doszło do śmierci lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za taki czyn grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Na obecnym etapie postępowanie toczy się „w sprawie” i nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów.

Źródło: Onet.pl