Inwestycje Na czasie Publicystyka Radom i okolice Społeczeństwo Wyróżnione

Obietnice wyborcze w czasach wojny

„Gdy Radomski Pakt Samorządowy Radosława Witkowskiego chce przekonać Radomian do tego, że jest w stanie przekonać partyjnych kolegów w Warszawie do znaczących inwestycji rozwojowych w Radomiu, to teraz jest czas na to. (…) Radom jest położony w centrum produkcji zbrojeniowej Polski, godzinę od politycznego dowództwa w Warszawie i posiada lotnisko wojskowe. Nie ma bardziej oczywistego miejsca na stworzenie nowej Akademii lub Politechniki Wojskowej” – pisze na łamach twojradom.pl Leo Mausbach.

W czasach wojny (oraz kampanii wyborczej) wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk odwiedził Radom, miasto 200-tysięczne o znakomitej i żywej tradycji wojskowo-lotniczej i przemysłu zbrojeniowego. Głównym argumentem ubiegającego się o reelekcję prezydenta miasta z jego partii jest spójność jego koalicji z koalicją rządzącą krajem. Ma to pozwolić na sięgnięcie po większe dotacje rządowe i europejskie dające bodźce rozwoju Radomia. Radom takich silnych bodźców z centralnego budżetu pilnie potrzebuje: z racji swojej wielkości jest miastem w skali kraju wyjątkowo skrzywdzonym przez utratę statusu stolicy województwa i wynikających z niej możliwości kształtowania własnego rozwoju.

Co proponuje wiceminister? Że nie odbierze miastu odbywających się tu od 2000 r. i znanych w całej Polsce pokazów lotniczych Air Show oraz że sfinansuje remont placówki Wojsk Obrony Terytorialnej. Ogłasza się to wszem i wobec na konferencji prasowej z włodarzem miasta. Jeśli tak wyglądają obietnice wyborcze, to wolę nie myśleć o ich realizacji. Gdy Radomski Pakt Samorządowy Radosława Witkowskiego chce przekonać Radomian do tego, że jestw stanie przekonać partyjnych kolegów w Warszawie do znaczących inwestycji rozwojowych w Radomiu, to teraz jest czas na to.

Jak mogłyby wyglądać? Czekają nas najpewniej dekady konfrontacji Rosji i Zachodu. Wydatki na obronność wzrastają – już sięgają powyżej 4% polskiego PKB. Oznacza to, że polski przemysł zbrojeniowy potrzebuje więcej specjalistów, żeby rozwijać nowe systemy obronne i opracować nowe metody prowadzenia wojny, na przykład z użyciem dronów. Rozbudowuje się radomska Fabryka Broni oraz zakłady Mesko w pobliskich Pionkach i w Skarżysku. Radom jest położony w centrum produkcji zbrojeniowej Polski, godzinę od politycznego dowództwa w Warszawie i posiada lotnisko wojskowe. Nie ma bardziej oczywistego miejsca na stworzenie nowej Akademii lub Politechniki Wojskowej.

Gdzie mogłyby powstać pierwsze wydziały Politechniki Wojskowej? Po rychłym wyprowadzeniu się Polskich Sieci Energetycznych ze swoich biurowców na rogu ul. 25 Czerwca i ul. Żeromskiego do nowej siedziby, zwolni się reprezentacyjna przestrzeń w centrum miasta, gotowa do wprowadzenia się po lekkim odświeżeniu. Cała uczelnia zmieściłaby się w wielkim gmachu po historycznej Fabryce Broni, którego remont obiecują kolejne rządy i którego docelowe wykorzystanie dalej nie jest znane. Jest to położony niedaleko Dworca Głównego budynek z idealną do takiego przedsięwzięcia tradycją.

Jedną z głównych barier rozwoju Radomia do rangi choćby Rzeszowa, miasto tej samej wielkości, jest niska liczba studentów. W Rzeszowie jest ich około 35.000, a w Radomiu tylko 8.000, czyli mniej więcej tyle co w znacznie mniejszej Zielonej Górze, z tą różnicą, że w Radomiu połowa studentów uczy się na prywatnych uczelniach, które z trudem odpowiadają na naturalny popyt kształcenia tak dużego miasta. Silny radomski przemysł szuka inżynierów poza miastem, otwiera biura projektowe czy handlowe w Kielcach, Lublinie czy w Warszawie. Uniwersytet Radomski rozwija się, ale nie jest w stanie dostarczyć wystarczającej liczby specjalistów. Podniosłoby to również jego rangę, gdyby Radom stał się większym ośrodkiem akademickim, a mniej młodych ludzi wyjeżdżałoby na studia do innych miast, do bardziej znanych uczelni. Ale zamiast wzmocnienia zróżnicowanej siatki ośrodków akademickich politycy proponują dopłaty do rosnących kosztów studiów w metropoliach. Dla radomskich samorządowców jest teraz czas, żeby się wykazać.

Leo Mausbach – radomianin z wyboru. Pochodzi z Berlina, ale od prawie dziesięciu lat mieszka w swojej przybranej ojczyźnie – Polsce. Najpierw jako student politologii i stosunków międzynarodowych we Wrocławiu i w Poznaniu, a następnie w Warszawie, gdzie pracuje w Polsko-Niemieckiej Izbie Przemysłowo-Handlowej. Ostatecznie osiedlił się w Radomiu, skąd pochodzi jego żona. Sam wychował się w Spandau, historycznym mieście przyłączonym do wielkiego Berlina. Spandowianie są dumni ze swojego dziedzictwa, zaś berlińczycy traktują ich podobnie jak warszawianie – Radom. Dlatego utożsamił się ze sprawą radomską i ochoczo włącza się do walki o odzyskanie wojewódzkości. Wraz z ojcem, architektem Florianem Mausbachem, byłym szefem Federalnego Urzędu Budownictwa i Planowania Przestrzennego, należy do grona pomysłodawców budowy w Berlinie pomnika polskich ofiar wojny.