Publicystyka Religia Światełko wiary

Radomscy męczennicy: Bł. Kazimierz Grelewski

Bł. Kazimierz Grelewski był kapłanem diecezji sandomierskiej, podobnie jak jego starszy brat Stefan. Przez 13 lat pełnił funkcję prefekta gimnazjum im. Jana Kochanowskiego w Radomiu. W czasie II wojny światowej prowadził tajne nauczanie. Zginął w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau. Należy do grona 108 błogosławionych męczenników II wojny światowej, których beatyfikację przeprowadził papież Jan Paweł II.

Urodził się 20 stycznia 1907 roku w Dwikozach koło Sandomierza jako syn Michała i Eufrozyny. Miał dwóch braci, w tym starszego o 9 lat Stefana, późniejszego kapłana.

Uczył się w Szkole Powszechnej w Górach Wysokich, a potem w Gimnazjum Męskim, zw. Collegium Gostomianum w Sandomierzu, które ukończył w 1923 r. zdobyciem świadectwa dojrzałości. W tym samym roku wstąpił do Seminarium Duchownego w Sandomierzu, idąc śladem starszego brata. Święcenia kapłańskie otrzymał z rak bp Pawła Kubickiego w sierpniu 1929 r. w kościele św. Katarzyny, w klasztorze sióstr bernardynek, na Łysej Górze.

Kapłańską drogę rozpoczął od posługi wikariusza w radomskim kościele. Przez 13 lat był prefektem szkoły powszechnej (gimnazjum) im. Jana Kochanowskiego. Prowadził aktywną działalność w Kole Księży Prefektów. Dzieciom organizował kolonie. Brał udział w organizacji ruchu formacyjnego dla dziewcząt, pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus, zw. „Tereski”. Był tam kierownikiem duchowym ponad 300 dziewcząt.

W 1937 r. zdał egzaminy proboszczowskie, a rok później uczestniczył w Międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym odbywającym się w Budapeszcie. Posady proboszcza nie zdążył objąć, ponieważ wkrótce wybuchła II wojna światowa.

Z pierwszych dni wojny sporządził notatki przedstawiające obraz grozy i strachu wśród mieszkańców Radomia:

[…] Okropny huk wstrząsnął kościołem. To bomby zrzucone na wiadukt na ul. Słowackiego. Zabito około 20 osób. W tym dniu młoda kobieta szła po raz pierwszy do pracy w fabryce masek i doszła do śmierci. Zginął ojciec moich uczennic […]. Krwawa masakra. W kościele popłoch, krzyk. Tłumnie oblężone konfesjonały. […] Wszyscy jesteśmy pewni zwycięstwa [po wypowiedzeniu wojny Niemcom przez Anglię i Francję], ale wieczorny komunikat Sztabu Generalnego gasi radosny nastrój. Wojska niemieckie posuwają się naprzód – (3.IX.1939 r.)

Obawy przybrały realne kształty. […] Znów alarm, huk motorów i detonacje. […] Mimo lęku chcę biec z Sakramentami… Znów huk… 9 srebrnych bombowców błyszczy w słońcu nad ulicą […] Tłum ludzi nieprzytomny […], trzask straszny, bomby walą się seriami. Tłum niesiony podmuchem rzuca mnie na bramę. Chwilowo tracę przytomność. Dzieci płaczą i modlą się. Jęki, nerwowe krzyki […] Czuliśmy się bezbronni, bezsilni, jak ten robak, którego kaprys olbrzyma zdeptać może – (5.IX.1939 r.)

[…] W mieście głucha cisza. Wszystkie władze wyjechały, miasto zostało bez żadnej opieki. […] Cisza, aż w uszach dzwoni, a w sercu rozpacz głucha i cierpienie, ból i rezygnacja. Co teraz będzie? – (7.IX.1939 r.)

[…] Bomby waliły [wszędzie]. Piekło rozwarło się nad miastem, aby zetrzeć ostatnie grupki naszych żołnierzy, opuszczających miasto … bez boju… Gdyśmy widzieli ich bez hełmów, bez żywności, bez lepszego uzbrojenia, wtedy zapominaliśmy o swojej udręce, o strachu i śmierci, a serce bolało patrzeć na ich nędzę, zwłaszcza żeśmy widzieli jak tysiące ich giną wzdłuż dróg i szos wraz z uciekinierami. Przestaliśmy myśleć o sobie, martwiliśmy się o nich. I znów nastała głucha pustka w mieście, a samoloty zrzucały ulotki … z widokiem Kaplicy Jasnogórskiej… Jeszcze Polska nie zginęła… – (8.IX.1939 r.)

z notatek ks. Kazimierza Grelewskiego

8 września do Radomia wkroczyli Niemcy. Odtąd miasto stało się dystryktem radomskim i zostało włączone do Generalnego Gubernatorstwa. W związku z tym, że nauczanie wyższe niż podstawowe było zabronione i szkoły średnie zostały pozamykane, ks. Kazimierz uczył religii w szkole podstawowej, zaś starszą młodzież uczył na tajnych kompletach. Jednocześnie objął funkcję rektora kościoła garnizonowego pw. św. Stanisława Biskupa w Radomiu. Po każdej Mszy św. na jego prośbę wierni śpiewali pieśń „Serdeczna Matko, która ma podobną linię melodyczną do zakazanego przez Niemców hymnu „Boże coś Polskę”.

Ks. Kazimierz angażował się w pracę charytatywną, m.in. opiekował się ochronką, gdzie przebywały dzieci osierocone.

24 stycznia 1941 r. został aresztowany przez Gestapo, wraz z bratem Stefanem i księdzem, który ich odwiedził. Tego dnia niemiecka Tajna Policja Państwowa aresztowała także wielu innych kapłanów, adwokatów, nauczycieli i lekarzy. Razem ok. 330 osób.

Przebywał w więzieniu mieszczącym się w budynku przy ul. Kościuszki w Radomiu, siedzibie Gestapo. Tam był przesłuchiwany i torturowany.  Po ok. miesiącu został razem z bratem i innymi księżmi przewieziony do obozu przejściowego w Skarżysku-Kamiennej, a potem do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Otrzymał tam numer obozowy 10443.  W obozie pracował niewolniczo w kompanii karnej, w żwirowni. Wysłał list do mamy, ocenzurowany przez Niemców, w którym informował, że obaj z bratem są zdrowi.

4 maja 1941 r. wraz z bratem Stefanem i wieloma innymi kapłanami został przewieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau. Tu otrzymał numer obozowy 25280. Był wielokrotnie ciężko pobity przez kapo. Swoim oprawcom zawsze przebaczał. Dla współwięźniów był spowiednikiem i wsparciem.

Z obozu w Dachau wysłał drugi list do mamy, z informacją, o śmierci brata: „Mamo, Stefcio umarł na moich rękach” (14.V.1941 r.).

Ks. Kazimierz zginął kilka miesięcy po bracie. 9 stycznia 1942 r. został powieszony na obozowej szubienicy, lub rozstrzelany, dokładnie nie wiadomo. Przed śmiercią wołał do oprawców: „Kochajcie Pana Boga!”.

13 czerwca 1999 r. papież Jan Paweł II beatyfikował ks. Kazimierza Grelewskiego wraz z ze 107 męczennikami II wojny światowej. Jego wspomnienie przypada na 9 stycznia.

Źródła: swzygmunt.knc.pl  / swietyjozef.kalisz.pl 

Foto: diecezja.radom.pl