Historia Radom i okolice Społeczeństwo Wyróżnione

Cześć dla ofiar czy gloryfikacja oprawców? Gorąco wokół rocznicy zasadzki pod Skaryszewem

W ubiegły weekend w lesie pod Skaryszewem odbyły się kolejne obchody upamiętniające wydarzenia z 1946 roku, kiedy to oddział WiN pod dowództwem Tadeusza Zielińskiego ps. „Igła” przeprowadził zasadzkę na grupę żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW). W wyniku starcia zginęli m.in. ppłk Alfred Wnukowski, jego żona Irena Sztejmach oraz kilku żołnierzy. Uroczystość, zorganizowana przez Związek Żołnierzy Wojska Polskiego i Związek Weteranów i Rezerwistów Wojska Polskiego, przyciągnęła uwagę lokalnej społeczności, ale także – jak co roku – wywołała niemałe kontrowersje.

W tym roku wśród uczestników zabrakło wicewojewody mazowieckiego Patryka Fajdka, który w 2024 roku aktywnie uczestniczył w obchodach, reprezentując środowiska lewicowe.

Obecni byli jednak m.in. poseł Andrzej Rozenek czy Marta Ratuszyńska, radomska aktywistka społeczna i prezes Partii Dobry Radom, która w swojej relacji na temat wydarzenia określiła zasadzkę z 1946 roku jako „mord” na żołnierzach Wojska Polskiego, w tym na ciężarnej Irenie Wnukowskiej.

Historycy z radomskiej delegatury IPN prostują jednak, że Irena Sztejmach nie była w ciąży w czasie zasadzki – urodziła dziecko trzy miesiące wcześniej, a narracja o ciąży była elementem komunistycznej propagandy. Świadczyć o tym może m.in. fakt, że na łamach portalu twojradom.pl opublikowany został wywiad z córką ppłk. Wnukowskiego.

W przeszłości Marta Ratuszyńska m.in. brała udział w obchodach, podczas których wraz z przedstawicielami miasta, szkół i wojska świętowano „wyzwolenie” Radomia przez Armię Czerwoną.

Uroczystość , podczas której złożono kwiaty i zapalono znicze pod pomnikiem upamiętniającym ofiary zasadzki, budzi mieszane uczucia. Pomnik, wzniesiony w czasach PRL, określający oddział „Igły” jako „bandę faszystowską WiN”, pozostaje symbolem sporu o pamięć historyczną.

Krytycy wydarzenia, w tym lokalne środowiska patriotyczne, wskazują, że upamiętnianie żołnierzy KBW, formacji wzorowanej na sowieckim NKWD i zaangażowanej w brutalne zwalczanie polskiego podziemia niepodległościowego, jest nie na miejscu. Podkreślają, że działania KBW w latach 1945–1947 przyczyniły się do śmierci ponad 1500 partyzantów i aresztowania dziesiątek tysięcy osób zamęczonych później w bestialski sposób w stalinowskich katowniach.

– Czci Pani komunistycznego zbrodniarza. W miejscu, w którym Pani była, pamięć i cześć należy się Tadeuszowi Zielińskiemu. Zresztą jest tam też tablica zamontowana przez tych, którzy mieli odwagę się upomnieć o sprawiedliwość

komentuje jeden z mieszkańców Radomia.

Do wpisu Marty Ratuszyńskiej odniósł się również radny Powiatu Radomskiego, Filip Chrzanowski, który zaznaczył, że jest to „żenująca impreza utrwalaczy władzy ludowej”.

– Co za żenująca impreza utrwalaczy władzy ludowej. Smuci obecność ludzi w mundurach, rozumem żołnierzy w stanie spoczynku lub rezerwy. Smuci także obecność Zbigniewa Gołąbka – tu się niestety, Zbyszku, nie spotkamy… Obchodzimy właśnie 80. rocznicę obławy augustowskiej, w której KBW pod rękę z Sowietami wymordowała tysiące polskich patriotów. Dla ludzi pokroju Wnukowskiego należała się wyłącznie kula w łeb, co nie znaczy, że każdy tzw. „Wyklęty” jest bohaterem. Nie, polska historia nie jest czarno-biała, a sytuacja po II wojnie światowej nie jest jednoznaczna. Oddawanie hołdu czerwonoarmiście jest zdumiewające i zasługuje na krytykę

podkreślił radny Powiatu Radomskiego, Filip Chrzanowski.

Warto przy tej okazji przypomnieć działania nieznanych sprawców, którzy zamontowali tablicę upamiętniającą bohaterstwo „Igły” i jego żołnierzy. Więcej na ten temat pisaliśmy na naszym portalu TUTAJ.

Zobaczcie zdjęcia!

Źródło: Facebook | Marta Ratuszyńska