Wywiady

Wywiad z Krzysztofem Krzysztoszkiem, znanym i cenionym radomskim trenerem pływania [FOTO]

 

Małgorzata Stasiak: Przeczytałam gdzieś, że wie Pan dosłownie wszystko na temat pływania. To prawda?

Krzysztof Krzysztoszek: Oczywiście to przesada, bo człowiek uczy się przez całe życie. Tak naprawdę nikt wszystkiego nie wie. Pomimo tylu lat pracy cały czas dowiaduję się nowych, ciekawych rzeczy na temat pływania, zarówno z literatury, jak i od fachowców. Na pewno moja wiedza z zakresu pływania, jest bardzo duża, ale myślę, że jeszcze wiele przede mną do nauczenia.

 

Proszę powiedzieć, jak zaczęła się Pana przygoda z pływaniem? Czy już wtedy wiedział Pan, że pływanie to jest tą drogą, którą chce Pan iść przez życie?

Kiedyś, dawno temu, bardzo bałem się wody. Mój ojciec postanowił zapisać mnie na pływalnię, a ja zgodziłem się tylko dlatego, że moja młodsza siostra drażniła się ze mną, że pływa lepiej niż ja. Można powiedzieć, że wszedłem w to ambicjonalnie. I faktycznie, przezwyciężyłem strach, nauczyłem się pływać, a potem trafiłem do sekcji pływackiej Czarnych Radom. Po wielu latach treningów uznałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie pójście na Akademię Wychowania Fizycznego i uzyskanie kwalifikacji trenera pływania. W dużym skrócie tak to się zaczęło.

 

Zatem jak potoczyła się Pana dalsza kariera pływacka?

Jako zawodnik kariery nie zrobiłem. Wiadomo, pływacy są wysocy, a ja wzrostem nie grzeszę, więc najwyższymi osiągnięciami w tej dziedzinie były finały mistrzostw Polski. Choć żadnego medalu nie udało mi się zdobyć, na tyle poważnie rozbudziło to moje ambicje, że po zakończeniu kariery pływackiej chciałem się realizować jako trener. U nas w Radomiu jakichś wielkich tradycji pływackich nie było, mieliśmy tylko jeden basen, który na dodatek był stale oblegany. Klub jakoś sobie radził, ale nie były to wyniki, które by zadowalały naszych mieszkańców ani władze miejskie. Postanowiłem coś z tym zrobić. W pierwszych latach swojej pracy trenerskiej stworzyłem program powszechnej nauki pływania, który funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Potem przy ogromnym wsparciu kilku radnych i urzędnika miejskiego, pana Mirosława Palucha, udało nam się ten program wdrożyć. Był on na tyle dobry, że został wyróżniony nagrodą ONZ w 2005 roku. No i później na bazie tego programu powstały inne, takie, które miały wspierać pływanie wyczynowe. Był program dla dzieci z domów dziecka i program dla dzieci o niskim statusie materialnym, które pozwalały najmłodszym na bezpłatne uczestnictwo w lekcjach pływania. Oprócz tego cały czas prowadziłem klub i trenowałem zawodników.

 

Wiemy, że tą miłość do pływania zaszczepia Pan w innych. Jak wygląda trening bądź nauka pływania pod Pana okiem?

Niedawno została utworzona Akademia Pływania w Radomiu, która współpracuje z Wodnikiem Radom, najbardziej utytułowanym klubem pływackim w naszym mieście. Tam odbywają się zajęcia szkoleniowe pod kątem nauki albo doskonalenia. Proponuję zajęcia dwa razy w tygodniu. Są dzieci, które przychodzą raz w tygodniu, ale są też dzieci, które przychodzą trzy razy w tygodniu i to jest najskuteczniejszy system nauki pływania, podkreślam nauki, nie szkolenia profesjonalnego. Jeżeli dziecko przychodzi na zajęcia 45 minutowe co drugi dzień, te wyniki w nauce są największe. Większość dzieci korzysta jednak z tego systemu dwa razy w tygodniu. Natomiast w Wodniku jestem trenerem od samego początku, zresztą byłem również jego współzałożycielem i prezesem prawie przez 10 lat. Tam z kolei treningi z dziećmi odbywają się dwa razy dziennie i są to szkolenie profesjonalne ­- pod względem nie tylko planowania i realizacji zadań, ale i monitorowania. Dwa lata temu, jak pływała u nas jeszcze Paulina Nogaj, to bardzo często jeździliśmy na treningi na długi basen do Ostrowca. Bez tego nie sięgnęlibyśmy po te sukcesy, które przywoziła do naszego miasta Paulina. Jest to zajęcie pracochłonne, ponieważ sam przejazd do Ostrowca tam i z powrotem łącznie z suszeniem i treningiem zajmował nam około 5 godzin. Oczywiście do tego dochodziły jeszcze treningi popołudniowe. Mnóstwo czasu poświęcone po to, żeby potem sięgać po medale. Praktykowaliśmy tak z kilkoma rocznikami i mieliśmy cichą nadzieję, że powstanie 50 metrowa pływalnia na Koniówce i finalnie stworzymy z naszego klubu Szkołę Mistrzostwa Sportowego o profilu pływackim. Pływalnia jednak nie powstała, co nie przeszkodziło nam w wychowaniu seniorów. Mieliśmy medalistów mistrzostw polski seniorów, wspomnę tutaj Dawida Kundzika, który potrafił wygrywać nawet z Pawłem Korzeniowskim i ostatnio Paulinę Nogaj – pierwszą i jak do tej pory jedyną zawodniczkę, która sięgnęła po medal mistrzostw Europy. Paulina jest multimedalistką, wiele rekordów Polski jest jeszcze na liście tej zawodniczki, a obecnie znajduje się w Stanach Zjednoczonych. Jak liczyliśmy, w sumie udało mi się z zawodnikami przywieźć dla naszego miasta 330 medalów z mistrzostw Polski.

 

A dorośli?

Oczywiście dla dorosłych też prowadzimy w godzinach wieczornych. Z reguły jest to 20:00 albo 19:15, wcześniejsze godziny są zarezerwowane dla młodszych.

 

Jak można trafić do Pana na naukę pływania?

W zajęciach może wziąć udział dosłownie każdy. Większość osób trafia do mnie z mojej strony internetowej. Wpisują sobie w Google: nauka pływania i wyskakuje im na jednym z pierwszych miejsc Akademia Pływania w Radomiu. Inni przychodzą do mnie z polecenia, przeważnie rodzice rodzicom rekomendują tą Akademię. Jeszcze inni trafiają z zapisu z MOSiR-u, bo moja Akademia pracuje i ma z nim wiążącą umowę.

 

Na zakończenie, czy wyobraża Pan sobie życie bez pływania?

Pływanie było takim moim marzeniem, które jak na Radom w pełni zrealizowałem. Poza wynikami, jakie uzyskiwaliśmy, udało mi się czterokrotnie trafić do kadry narodowej jako szkoleniowiec. Tak naprawdę, jak na nasze miasto, czuję się spełniony. Wiem, że w innych miastach, gdzie miałbym lepsze warunki, przynajmniej pływalnię 50 metrową, szkoły o profilu sportowym, pływanie byłoby na tapecie, to można byłoby „bawić się” w to dalej i jeszcze mocniej rozwijać. Na dzień dzisiejszy w Radomiu wydaje mi się, że większe wyniki są mało prawdopodobne. Chociaż muszę wspomnieć tutaj o panu Marcinie Cieśliku, który w tym roku dochował się zawodnika, co prawda w sekcji niepełnosprawnych, ale jest to zawodnik, który będzie jechał na mistrzostwa świata. Jeżeli ktoś tylko chce, próbuje się rozwijać, dużo czyta, analizuje swoją pracę, może uzyskać wyniki, które w naszym mieście są wręcz niewyobrażalne. Jestem związany z pływaniem od dziecka, więc wydaje mi się, że już tak zostanie. Nie mam innej alternatywy i innych równie wysokich umiejętności, jak te, które zyskałem w wyniku 30 lat mojej pracy. Nadal lubię pływanie, choć muszę przyznać, że troszeczkę jestem wypalony. W ostatnich 15 latach się dużo działo, byłem zbyt zaangażowany, zbyt wiele czasu poświęcałem, by tę dyscyplinę rozwijać, często kosztem rodziny i mojego własnego czasu na odpoczynek. Na pewno ma to jakiś wpływ na to, ale sądzę, że z pływaniem będę związany do emerytury.