– Dla nas kultura tradycyjna, regionalna nie jest czymś przeszłym, ale czymś, co nadal trwa i ma w sobie żywotność, która pozwala jej się rozwijać. Chcemy to wspierać i pokazywać – mówił Czesław Pióro, tancerz, animator kultury, edukator, a także współinicjator Radomskiej Szkoły Tradycji w rozmowie z Oskarem Klichem. W trakcie wywiadu poruszono temat kultury tradycyjnej Ziemi Radomskiej, jej roli w skali kraju, a także zbliżającego się benefisu 10-lecia Radomskiej Szkoły Tradycji.
Witamy Państwa serdecznie. Dziś naszym gościem jest pan Czesław Pióro – tancerz, animator kultury, edukator, a także współinicjator Radomskiej Szkoły Tradycji. Dzień dobry.
Dzień dobry.
Zacznijmy może od początku. Czym jest, a może, czym według Pana jest kultura tradycyjna Ziemi Radomskiej i jakie elementy ją tworzą?
Kultura tradycyjna to zbiór różnych obyczajów i obrzędów związanych z kalendarzem, porami roku, świętami, ale też z takimi ważnymi wydarzeniami jak śluby, pogrzeby i inne. Kultura tradycyjna to wszystko spina. Oczywiście łączy też wymiar muzyczny – śpiewany i tańczony.
Ten muzyczno-śpiewaczo-taneczny wymiar jest najbardziej przystępny. My głównie zajmujemy się właśnie tym wymiarem, bo jest on z jednej strony silnie powiązany z obrzędowością i kalendarzem świąt, ale jednocześnie pozostaje mocno, mocno niezależny.
Jest to wymiar najłatwiejszy do pokazania i najbardziej przystępny we współczesności. Dla nas kultura tradycyjna, regionalna nie jest czymś przeszłym, ale czymś, co nadal trwa i ma w sobie żywotność, która pozwala jej się rozwijać. Chcemy to wspierać i pokazywać.
Co charakteryzuje tradycyjną kulturę Ziemi Radomskiej?
To bardzo złożony wątek, bo kultura tradycyjna w pełnym wymiarze to po prostu wielość różnych aspektów wypełniających całe życie mieszkańców wsi i regionów. Kiedyś wszystko się na nią składało – praca, życie codzienne, uroczystości, święta, pogrzeby – po prostu wszystko.
Dziś najbardziej charakterystycznym i jednocześnie najłatwiejszym do popularyzacji wymiarem kultury tradycyjnej jest muzyka. Muzyka radomska cieszy się popularnością i uznaniem nie tylko w Polsce, ale i za granicą – gra ją wiele osób spoza regionu. Ważne są również śpiew, pieśni, przyśpiewki, a także sztuka muzykowania i tańczenia oraz towarzyszące im sytuacje, np. wesela.
No i oczywiście taniec. Oberki Radomskie – wirujące, transowe – można uznać za symbol tradycji Ziemi Radomskiej, za jej flagowy element. Oberek jest charakterystyczny dla całej Polski nizinnej, w różnych swoich regionalnych odmianach, ale – jak pisał Oskar Kolberg – „w radomskiem oberek jest ruchliwszy, niż gdzie indziej”.
Skąd wzięła się Pana fascynacja dziedzictwem kultury Ziemi Radomskiej?
Wielokrotnie się nad tym zastanawiałem i wiele razy zadawano mi to pytanie. Widzę tu kilka aspektów. Wychowałem się na przedmieściach Radomia, dość blisko skansenu. Często tam bywałem, lubiłem tę przestrzeń i to, co się tam działo. W miejscu, gdzie dorastałem, odbywały się też dożynki – jako mały chłopiec pamiętam je niemal w mitycznej aurze. Kolorowe postacie w dożynkowym pochodzie mogły zaszczepić we mnie pewną otwartość i sympatię do tradycji, która później się rozbudziła.
W ostatniej klasie szkoły średniej spotkałem osoby, które opowiadały o kulturze tradycyjnej – to mnie zainteresowało. Potem trafiłem na wydarzenie, gdzie puszczano filmy i byli ludzie ze wsi w tradycyjnych strojach, gdzie grano muzykę. Później pojawiły się kolejne wydarzenia, kolejne spotkania i nagle zacząłem odkrywać ten żywy, aktualny wymiar kultury tradycyjnej.
Z czasem dotarło do mnie, że muzyka radomska jest niezwykle popularna – nawet w innych częściach kraju. W Warszawie młodzi ludzie grają właśnie muzykę z Radomszczyzny. Mieszkałem tam przez pewien czas i czułem, że kiedy wrócę do Radomia, chciałbym tutaj działać w tym kierunku.
Jest w tym także moja potrzeba, by nie dać się sformatować machinie globalizacji. Dlatego zwróciłem się ku korzeniom, ku lokalności, ku regionowi – ku temu, co jest elementem dziedzictwa miejsca, z którego pochodzę. To miejsce jest dla mnie cenne i ważne, jest częścią mojego życia i życia moich przodków.
Czy można powiedzieć, że jest Pan samoukiem i sam zdobywał Pan tę wiedzę, czy może to dziadkowie lub rodzina zaszczepili w Panu miłość do kultury radomskiej?
W rodzinie mojej mamy, kiedy byłem dzieckiem, na różnych spotkaniach rodzinnych i okolicznościowych grano i śpiewano. To było coś naturalnego – rodzina się spotykała, ktoś brał akordeon, zaczynała się muzyka. Były w tym zarówno oberki, jak i miejskie utwory, a także piosenki popularnych wykonawców, jak na przykład Szczepanik.
Uczyłem się też od osób podobnych do mnie, które już były bardziej zaawansowane w swojej pasji i poznawaniu muzyki tradycyjnej. Ważną rolę odegrali dla mnie wiejscy mistrzowie – jeździłem na różne wydarzenia w Polsce, choć najwięcej czerpałem od muzyków z regionu radomskiego. Szczególnie bliskie są mi dwie pary, które stały się dla mnie wzorcowe: państwo Siwcowie z Gałek i państwo Cieślakowie z Przystałowic Małych. To oni przekazali mi wiele, jeśli chodzi o taniec, śpiew i całe to tradycyjne muzykowanie. Oczywiście było też mnóstwo innych osób, z którymi miałem okazję tańczyć i dzielić się tą wiedzą – kontakt z mistrzami wiejskimi jest w tym wszystkim nieoceniony.
Mówi się, że Radomszczyzna od dawna słynie z bogatej tradycji muzycznej i tanecznej. Co, według Pana, wyróżnia tę kulturę na tle całego kraju?
Muzyka radomska, szczególnie ta z zachodniej części regionu, wyróżnia się ogromną energią, transowością i bogactwem niuansów. Wbrew pozorom nie są to proste melodie – wiele z nich jest niezwykle ozdobnych, pełnych detali i niosących w sobie dużą energię. To właśnie ten charakter przyciąga młodsze pokolenia oraz ludzi z różnych części kraju. Tak się też złożyło, że ogólnopolski ruch muzyki tradycyjnej w dużej mierze rozwijał się właśnie na gruncie radomskiego folkloru. Coś wyjątkowego i pociągającego tkwi w tej muzyce.
Kultura radomska jest żywa zarówno na wsi, jak i w miastach, a kluczową rolę odgrywa w niej wspólnota. W jaki sposób różne pokolenia pasjonatów tradycji ze sobą współpracują? Czy trudno o porozumienie, czy jednak udaje im się znaleźć wspólny język?
Dobre spostrzeżenie, muzyka z Radomszczyzny, podobnie jak inne tradycyjne gatunki, staje się coraz bardziej uniwersalna, przekraczając granice wiejskie i stając się częścią kultury regionalnej, a nawet ogólnokrajowej. Podobnie jak muzyka irlandzka, która nie jest postrzegana jako wiejska, tak i nasza muzyka, choć wywodzi się z wsi, zaczyna być obecna na różnych scenach i w miastach. To, co czyni ją wyjątkową, to jej zdolność do integracji różnych pokoleń i środowisk. Muzyka ta zbliża ludzi z miast i wsi, starszych i młodszych, tworząc wspólnotę, która się rozwija i trwa, mimo wpływu innych zjawisk kulturowych i współczesnych trendów. Warto, aby ta kultura była pielęgnowana, zwłaszcza przez młodsze pokolenia, bo to właśnie one będą kontynuować jej życie i przekaz.
Jakie wyzwania napotyka Pan w pracy nad popularyzacją kultury ludowej? Co sprawia, że mimo zapewne nierzadkich trudności wciąż pozostaje Pan zmotywowany do działania?
To rzeczywiście trudne wyzwanie. Nasza kultura jest częścią szerszego procesu, który kształtuje społeczeństwo, a w tym procesie dominują wpływy popkultury oraz inne czynniki kulturowe. My staramy się przebić w tym wielkim kulturowym świecie z naszą misją, próbując zwrócić uwagę na to, co wyjątkowe, cenne i warte docenienia. Mówimy: „Zobaczcie, mamy coś, co daje radość, coś, co można zachwycać się, z czego można czerpać głębokie doznania”. Jednak to tylko jeden głos spośród wielu, a nasz jest stosunkowo mały w obliczu wielkich maszyn kulturowych. To stawia przed nami wyzwania, zwłaszcza gdy chodzi o zasoby. Oczywiście, gdybyśmy dysponowali większymi środkami, moglibyśmy realizować większe kampanie czy produkcje, które mogłyby jeszcze mocniej wpłynąć na zmianę. Niestety, obecnie nasze działania pozostają w sferze niszowej. Dodatkowo, finansowanie takich inicjatyw opiera się głównie na grantach, a i w tej kwestii bywają trudności, ponieważ środki są przyznawane na konkretne projekty, co sprawia, że ciągle musimy działać w pewnych ograniczeniach.
Współtworzy Pan Radomską Szkołę Tradycji. Czym jest dla Pana ta inicjatywa? Kiedy powstała, jaka jest jej idea, i jakie cele sobie stawia?
Radomska Szkoła Tradycji to dla mnie inicjatywa, która gromadzi zarówno osoby, jak i organizacje, działające wspólnie na rzecz popularyzowania, dokumentowania i kontynuowania kultury tradycyjnej regionu radomskiego. Chodzi o to, by zachować tę kulturę w jej współczesnym wydaniu, zachowując jednocześnie to, co w niej najistotniejsze i najcenniejsze. Jest to także inicjatywa twórcza, która angażuje szerokie grono osób – zarówno odbiorców, jak i wykonawców, w tym wiejskich mistrzów, młodszych adeptów muzyki, tańca i śpiewu. Wokół tej inicjatywy pojawia się również wiele osób zaangażowanych w realizację wydarzeń i przedsięwzięć. Radomska Szkoła Tradycji istnieje już od 10 lat.
Zbliża się Benefis 10-lecia Radomskiej Szkoły Tradycji. Czy mógłby Pan przybliżyć to wydarzenie? Czym będzie, kto może wziąć w nim udział, jakie atrakcje czekają na uczestników i jakie przesłanie chciałby Pan przekazać w ramach tego jubileuszu?
Tak, zbliża się Benefis 10-lecia Radomskiej Szkoły Tradycji, który organizuje Łaźnia Radomska. To między innymi wyraz uznania ze strony Urzędu Miasta i Wydziału Kultury. Cieszymy się, że nasza inicjatywa została dostrzeżona i doceniona, co jest dla nas zarówno miłym gestem, jak i motywacją do dalszej pracy. Podczas tego wydarzenia przedstawimy naszą dziesięcioletnią działalność, będą to także refleksje na temat naszej pracy. W gronie współinicjatorów, którzy od początku angażowali się w Radomską Szkołę Tradycji, będę ja, Mateusz Niwiński, Piotr Baczewski, Łukasz Zaborowski oraz wielu innych. W trakcie spotkania zaprezentujemy zdjęcia, materiały filmowe i opowiemy o naszej działalności.
Jako część jubileuszu, odbędzie się wyjątkowy koncert, który ukaże ewolucję muzyki tradycyjnej. Wystąpią m.in. Maria Siwiec, która zaśpiewa oraz harmonista Henryk Gwiazda. Obok nich na scenie pojawią się Mateusz i Agnieszka Niwińscy, Piotr Domagalski oraz Michał Adamczyk, flecista, który adaptuje tradycyjne melodie na swój instrument. Dodatkowo, zagra kwartet Oberkas Travel, który inspiruje się muzyką regionu radomskiego, łącząc ją z elementami jazzowymi. W składzie zespołu znajdują się świetni muzycy, jak Jan Młynarski (perkusja), Piotr Zabrodzki (pianino), Mateusz Niwiński (skrzypce) i Piotr Domagalski (basetla). To będzie zatem wydarzenie, które połączy tradycję z nowoczesnym podejściem do muzyki, oferując uczestnikom wyjątkowe przeżycie.
Każdy może wziąć udział w wydarzeniu?
Tak, wydarzenie jest otwarte i zapraszamy wszystkich. Mamy nadzieję, że pomieścimy się w Łaźni, a po tej części przeniesiemy się do Radomskiego Domu Tańca, który znajduje się nieopodal, przy ulicy Marii Curie-Skłodowskiej 4. Tam będziemy kontynuować muzyczne spotkanie, a na scenie pojawią się kolejni znakomici muzycy. Będzie też poczęstunek, a my będziemy świętować dalej.
Czyli mówiąc krótko będzie zabawa.
Będzie.