Ewa Maciejczak dotarła na Giewont 17 sierpnia. Była to jej druga wędrówka w intencji ciężko chorego Stasia Zielińskiego. Za każdym razem rozpoczynała ją od Cyplu Helskiego. Pierwszy raz pokonała tą trasę w 16 dni. Tym razem zajęło jej to 24 dni.
Ewa Maciejczak, przedszkolanka i nauczycielka pochodząca z Sokolnik Mokrych w gminie Wieniawa w powiecie przysuskim, pokonała trasę z Helu na Giewont dwukrotnie i to w ciągu niedługiego odstępu czasu. Po raz pierwszy wyruszyła na trasę 7 lipca. Wędrówka zajęła jej wówczas 16 dni.
Po raz drugi wyruszyła na trasę 25 lipca. Przez pewien czas szła z uczestnikami Kaszubskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. W ostatnim etapie towarzyszyli jej rodzice. Tym razem nie obyło się bez problemów. Po drodze odczuwała duże zmęczenie oraz bóle w okolicy piszczeli. Przez kilka dni walczyła z przeziębieniem. W pewnym momencie zaczęła mieć obawy, czy zdoła pokonać tą trasę. Na miejsce dotarła w sobotę 17 sierpnia.
Celem jej niecodziennej – dwukrotnej wędrówki było nagłośnienie zbiórki pieniężnej na leczenie ciężko chorego Stasia Zielińskiego. Chłopiec zmaga się z rzadką chorobą genetyczną DMD – Dystrofia Mięśniowa Duchenne’a, która prowadzi do zaniku wszystkich mięśni (także serca i płuc) i nieodwracalnych zmian w organizmie. Oddychanie odbywa się wówczas z pomocą respiratora. Jego jedynym ratunkiem jest leczenie w Stanach Zjednoczonych, na które potrzeba 15 mln. zł. Do tej pory udało się zebrać ponad 6 mln. zł.
Akcja wsparcia dla Stasia Zielińskiego prowadzona jest w internecie.
Źródło i foto: ekai.pl