W erze mediów cyfrowych informacja stała się narzędziem o sile porównywalnej z arsenałem politycznym czy gospodarczym. Zjawisko fake newsów – celowo rozpowszechnianych fałszywych informacji mających wpłynąć na emocje, poglądy i decyzje społeczne – przestało być jedynie problemem mediów. Stało się elementem nowoczesnej walki politycznej, w której informacja jest wykorzystywana jako broń do destabilizacji państw, kompromitowania przeciwników i kształtowania rzeczywistości politycznej zgodnie z określonymi interesami.
Fałszywe wiadomości nie są zjawiskiem nowym, lecz dopiero rozwój Internetu i mediów społecznościowych nadał im skalę i skuteczność niespotykaną wcześniej. Dziś fake newsy rozprzestrzeniają się szybciej niż prawdziwe informacje – są bardziej emocjonalne, uproszczone i atrakcyjne wizualnie. Stanowią idealne narzędzie w epoce mediów natychmiastowych, w której emocje zastępują analizę, a klikalność staje się ważniejsza niż wiarygodność.
Kampanie dezinformacyjne nie są przypadkowe. To starannie planowane operacje wpływu, które łączą fałszywe informacje z elementami prawdy, aby zwiększyć ich wiarygodność. Działania te często koordynowane są przez państwa, organizacje polityczne lub grupy interesów, które wykorzystują media społecznościowe, boty i trolle internetowe do masowego powielania określonych narracji.
Przykład 1: Wybory prezydenckie w USA w 2016 roku
Jednym z najbardziej znanych przypadków wykorzystania fake newsów w celach politycznych była kampania dezinformacyjna towarzysząca wyborom prezydenckim w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku. Według raportów amerykańskiego Senatu i firmy Facebook, setki tysięcy fałszywych kont – powiązanych z rosyjską „Internet Research Agency” – publikowały i promowały treści mające wpływać na decyzje wyborców.
Fake newsy dotyczyły m.in. rzekomych przestępstw popełnianych przez Hillary Clinton, nieistniejących afer finansowych, a także teorii spiskowych, takich jak tzw. Pizzagate, która oskarżała współpracowników kandydatki o udział w sieci pedofilskiej. Choć informacje te były całkowicie fałszywe, ich emocjonalny charakter sprawił, że rozchodziły się błyskawicznie – docierając do milionów Amerykanów. Analizy wykazały, że zasięg niektórych z tych treści był większy niż oficjalne materiały kampanii wyborczej.
Przykład 2: Pandemia COVID-19
Okres pandemii COVID-19 stał się globalnym poligonem dla dezinformacji. Od początku kryzysu zdrowotnego w sieci krążyły setki tysięcy fałszywych informacji – od teorii spiskowych o „plandemii”, przez mity o szkodliwości szczepionek, po doniesienia o „czipach” rzekomo wszczepianych przez koncerny farmaceutyczne.
Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z 2021 roku, tzw. infodemia – nadmiar fałszywych lub wprowadzających w błąd informacji – doprowadziła do spadku zaufania do instytucji publicznych, lekarzy i naukowców. W wielu krajach, w tym w Polsce, skutkiem dezinformacji było obniżenie wskaźników szczepień oraz wzrost agresji wobec pracowników ochrony zdrowia.
W Polsce najczęściej powielane fake newsy dotyczyły rzekomych „tajnych planów WHO”, „spisku rządów światowych” lub „szkodliwości maseczek”. Treści te były promowane przez anonimowe konta w mediach społecznościowych, często o charakterze zautomatyzowanym. Według badań NASK z 2022 roku, aż 42% Polaków zetknęło się w sieci z fałszywymi informacjami dotyczącymi pandemii.
Przykład 3: Polska scena polityczna
Fake newsy coraz częściej wykorzystywane są także w krajowej walce politycznej. W okresach kampanii wyborczych w Polsce obserwuje się wzmożoną aktywność kont anonimowych i botów, które rozpowszechniają zmanipulowane informacje dotyczące partii, kandydatów lub wydarzeń. Przykładem mogą być fałszywe cytaty przypisywane politykom, przerobione grafiki czy nieprawdziwe dane o wynikach sondaży.
Dezinformacja w polskim kontekście często przybiera formę tzw. półprawd – informacji, które zawierają elementy rzeczywistości, lecz są wyrwane z kontekstu i opatrzone fałszywym komentarzem. Ich celem nie zawsze jest przekonanie do konkretnej opcji politycznej, lecz osłabienie zaufania do wszystkich uczestników życia publicznego, co skutkuje rosnącą apatią wyborczą i przekonaniem, że „wszyscy są tacy sami”.
Skuteczność fake newsów opiera się na mechanizmach psychologicznych. Odbiorcy często wierzą w fałszywe informacje, które są zgodne z ich wcześniejszymi przekonaniami – to tzw. confirmation bias. Dodatkowo emocjonalne nagłówki i wizualne uproszczenia uruchamiają tzw. system szybkiego myślenia (Daniel Kahneman), który preferuje reakcję nad refleksją. W efekcie odbiorcy częściej udostępniają wiadomości, które wzbudzają emocje, niż te, które zawierają rzetelne dane.
Walka z dezinformacją stała się jednym z priorytetów organizacji międzynarodowych i państw demokratycznych. Unia Europejska wprowadziła Kodeks postępowania w zakresie dezinformacji, a platformy takie jak Facebook, YouTube i X (Twitter) wprowadziły mechanizmy oznaczania treści fałszywych. W Polsce działalność w tym zakresie prowadzą m.in. NASK, które monitorują i weryfikują fałszywe wiadomości.
Najskuteczniejszym narzędziem pozostaje jednak edukacja medialna – budowanie świadomości społecznej, że fake news to nie tylko fałszywa informacja, ale często element szerszej gry politycznej. Odpowiedzialne korzystanie z mediów, weryfikacja źródeł i umiejętność rozpoznawania manipulacji stają się dziś podstawowymi kompetencjami obywatelskimi.
Zjawisko fake newsów ujawnia, jak krucha jest granica między informacją a manipulacją. W świecie, w którym każdy użytkownik może stać się nadawcą treści, odpowiedzialność za jakość debaty publicznej spoczywa nie tylko na mediach i instytucjach, ale również na samych odbiorcach.
Dezinformacja nie tylko zakłóca procesy demokratyczne – podważa fundament zaufania społecznego, a tym samym bezpieczeństwo państwa. Dlatego świadomość, krytyczne myślenie i niezależne dziennikarstwo są dziś nie tylko narzędziami wiedzy, ale i aktami obrony przed jedną z najbardziej niebezpiecznych broni XXI wieku – bronią informacyjną.
Źródło: Fot. Policja

