Historia Na czasie O tym się mówi Polska i świat Wyróżnione

Jedna z najważniejszych bitew w historii świata

Na początku sierpnia 1920 r. sytuacja militarna Polski była tragiczna. Na północy polskie oddziały cofały się nieprzerwanie od sześciu tygodni. Nie było już żadnych rzek, wzdłuż których można by zbudować linie obrony stolicy, pozostała tylko Wisła. Michaił Tuchaczewski prowadził swoją 4. Armię, by zdobyć Toruń i Płock, chcąc odciąć Polskę od Gdańska i przerwać połączenia kolejowe i wodne z jedynym polskim portem morskim. Na południu Polakom udało się nieco spowolnić pochód bolszewicki, który kierował się na Lwów, ale przewidywano, że w najbliższym czasie armia Jegorowa zmieni kierunek natarcia i zaatakuje Warszawę od południa.

10 sierpnia Piłsudski, w odpowiedzi na oskarżenia stronnictw politycznych o błędne decyzje w dowodzeniu, zaproponował Maxime Weygandowi stanowisko szefa sztabu polskiej armii. Weygand, skierowany przez aliantów do Polski, by objąć takie stanowisko, w obecnej sytuacji odmówił. Zagraniczni obserwatorzy uważali, że rozpoczął się ostatni tydzień życia odrodzonej Polski. 13 sierpnia niemal cały korpus dyplomatyczny opuścił Warszawę, na miejscu pozostał jedynie przedstawiciel Watykanu abp Achille Ratti.

Rzeczywiście sytuacja Polski była trudna, ale Józef Piłsudski pracował od kilku tygodni nad jej poprawą. Wyeliminował słabe ogniwa w dowodzeniu, powołał na kluczowe stanowiska zdolnych oficerów: gen. Tadeusz Rozwadowski został szefem sztabu, front północy przejął gen. Józef Haller, błyskotliwy gen. Władysław Sikorski objął dowództwo nad 5. Armią mającą bronić przedpola Warszawy, a na południu gen. Rydz-Śmigły i jego 3. Armia powstrzymały Konarmię Budionnego. Swój matematyczny talent w najbardziej odpowiednim momencie wykazał kpt. Jan Kowalewski z sekcji kryptograficznej Sztabu Generalnego, który złamał szyfry Armii Czerwonej. Dodatkowo, w odpowiedzi na wezwania premiera Wincentego Witosa i gen. Józefa Hallera, Polacy licznie zaczęli wstępować do Armii Ochotniczej.

Odpowiedzialność za całość operacji wziął na siebie Naczelny Wódz. Piłsudski nakreślił plan odrzucenia bolszewików spod Warszawy i przejścia wojsk polskich do kontrataku na wszystkich frontach wojny polsko-bolszewickiej.

Koncepcja Piłsudskiego przewidywała przeprowadzenie kombinowanej operacji polegającej na koncentracji grupy uderzeniowej nad Wieprzem i zaatakowaniu z boku wojsk bolszewickich nacierających od południa na Warszawę. Pomysł ten został poparty przez Rozwadowskiego, który wraz ze oficerami sztabowymi opracował rozkaz w szczegółach.

Ofensywne rozwiązanie starcia z bolszewikami niosło ze sobą kilka dużych trudności. Po pierwsze grupa uderzeniowa musiała być sformowana z najlepszych jednostek frontowych broniących stolicy, nie było wolnych odwodów. Ta konieczność powodowała osłabienie linii obronnych, a ich załamanie pod naporem bolszewickiego ataku mogło zniweczyć kontratak, którym dowodził Wódz Naczelny. Drugim kluczowym zadaniem było przerzucenie grupy uderzeniowej szybko i w tajemnicy w rejon koncentracji. Sprawność i precyzję przygotowania kontrataku znad Wieprza docenił gen. Weygand, stwierdzając, że „nawet żołnierz francuski tego nie potrafi”.

Atak bolszewików na Warszawę trwał od pierwszych godzin 13 sierpnia. Działania bolszewickiej 16. Armii nasiliły się 14 sierpnia. Z Warszawy szły dramatyczne apele, by wesprzeć obronę stolicy. Zaplanowany na 17 sierpnia kontratak znad Wieprza przyspieszono o jeden dzień. Rano, 16 sierpnia, polskie oddziały sforsowały rzekę na odcinku długości około 65 km i szybkim marszem w ciągu doby wyszły na tyły bolszewików – 16. Armii i Grupy Mozyrskiej – atakujących Warszawę. Atak Polaków na tyły wojsk bolszewickich był dla nich całkowitym zaskoczeniem. W niecałe 48 godzin od rozpoczęcia polskiego kontrataku bolszewicy wycofywali się na wschód w bezładzie porzucając artylerię i zapasy. Michaił Tuchaczewski o polskiej ofensywie dowiedział się dopiero 18 sierpnia i długo nie mógł zrozumieć, co się właściwie stało.

W wyniku Bitwy Warszawskiej zginęło 25 tys. czerwonoarmistów, 66 tys. zostało wziętych do niewoli, a przeszło 45 tys. (w tym „Złota Orda” Gej-Chana) musiało się salwować ucieczką do Prus Wschodnich, gdzie zostali internowani.

Źródło: Instytut Pamięci Narodowej