Wiceprezydent miasta Katarzyna Kalinowska i wicewojewoda mazowiecki Patryk Fajdek uczcili „wyzwolenie” Radomia przez Armię Czerwoną. Przypomnijmy, że to celebrowane przez lokalnych samorządowców „wyzwolenie” było jedynie początkiem nowej, brutalnej okupacji.
16 stycznia br. Radom obchodził 80. rocznicę wkroczenia wojsk Armii Czerwonej do miasta. Wydarzenia te często określane są jako „wyzwolenie” spod niemieckiej okupacji, jednak w praktyce przybycie wojsk radzieckich nie przyniosło wolności, lecz jedynie zmianę okupanta.
Więcej o obecności rosyjskich wojsk w Radomiu:
Mimo to, wydarzenia te postanowili upamiętnić m.in. członkowie delegacji Nowej Lewicy oraz wiceprezydent Radomia, Katarzyna Kalinowska, uczestnicząc w uroczystych obchodach rzekomego „wyzwolenia” naszego miasta. Podczas ceremonii padły m.in. słowa o „bohaterach” tamtych dni.
– Wasza obecność, to nie tylko upamiętnienie tych ofiar i bohaterów, ale również przekazywanie dalej pewnej refleksji, że pokój nie jest dany raz na zawsze, że trzeba go pielęgnować
podkreślił wicewojewoda mazowiecki Patryk Fajdek.
Obchody zorganizowano z inicjatywy Prezesów Związków Żołnierskich i Kombatanckich w Radomiu 16 stycznia br.
Jak relacjonują działacze Nowej Lewicy uroczystości rozpoczęły się o godz. 10:00 modlitwą ekumeniczną za ofiary II wojny światowej. Następnie głos zabrali zaproszeni goście, w tym cytowany wyżej wicewojewoda mazowiecki Patryk Fajdek, Zbigniew Gołąbek – wiceprezes Zarządu Głównego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych, Stanisław Kuśmierski – prezes Zarządu Rejonowego Związku Żołnierzy WP oraz Ryszard Trybuł – prezes Zarządu Oddziału Związku Inwalidów Wojennych i Wojskowych oraz Zarządu Oddziału Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego WP w Radomiu.
Pierwszy dzień wolności NOWEJ OKUPACJI
Przypomnijmy, że 17 stycznia 1945 roku w Radomiu – w „pierwszym dniu wolności” – mieszkańcy miasta szybko przekonali się, że wpadli w ręce kolejnego, brutalnego okupanta – Armii Czerwonej.
– Tego dnia do drzwi wielu radomskich mieszkań zapukali sowieccy żołnierze. Prosili oni konkretne, znane im z imion i nazwisk osoby, o udanie się z nimi na krótkie spotkanie, poświęcone udzieleniu dowództwu Armii Czerwonej informacji o życiu Radomia w latach okupacji, a zwłaszcza o osobach kolaborujących z Niemcami
przypomina Instytut Pamięci Narodowej.

W rzeczywistości te spotkania były pułapką – wybrane osoby były aresztowane przez sowiecki kontrwywiad wojskowy „Smiersz” I Frontu Białoruskiego.
Wśród zatrzymanych znaleźli się funkcjonariusze Policji Polskiej (tzw. granatowej), pracownicy Służby Więziennej, nauczyciele, urzędnicy oraz członkowie Armii Krajowej. Akcja dotknęła prawdopodobnie ponad 100 osób, które przewieziono do aresztów, w tym do komendy policji przy ul. Mickiewicza. Po aresztowaniach zatrzymani zostali przewiezieni do obozu w Przyłęku koło Garwolina, gdzie zmuszeni byli do życia w ekstremalnie trudnych warunkach – bez ogrzewania, w chlewach i oborach. Nocami odbywały się brutalne przesłuchania, w trakcie których wymuszano zeznania o ich wcześniejszej działalności.
Po ponad miesiącu część zatrzymanych została zwolniona, ale musiała milczeć na temat swoich przeżyć. Ci, którzy nie mieli tyle szczęścia, zostali przewiezieni do Dęblina, a 16 lutego 1945 roku, w tragicznym stanie, wyruszyli do łagrów na Uralu.
Po długiej podróży przez Moskwę więźniowie trafili do obozów pracy w rejonie Kiziel i Artimowskij, gdzie musieli wykonywać ciężką pracę – wycinkę lasów i pracę w kopalniach.

Ludzie, i zwierzęta, po około roku „życia” w sowieckiej Rosji… Stanisław Grabski (po lewej), polityk w II RP, zwolniony z łagru po przybyciu (?) do miejsca formowania jednostek Armii Polskiej gen. Władysława Andersa w ZSRS. Obok siedzi inny mężczyzna o nieustalonym nazwisku. Fot. z zasobu IPN.
Większość z nich nie przeżyła brutalnych warunków. Zginęli w wyniku głodu, chorób oraz wyczerpującej pracy. Wśród ofiar znaleźli się sędziowie, jak Andrzej Batycki, Karol Bulczyński czy Teodor Dedewicz, a także Wincenty Pruss – Naczelnik Wydziału Finansowego Zarządu Miejskiego – oraz Stefan Bielski.
Zaledwie nielicznym udało się wrócić do kraju. W 1947 roku powrócili m.in. sędziowie Jarosław Dubrzyński, Tadeusz Domagała i Tytus Kaun, oficer Policji Państwowej i żołnierz AK Franciszek Troll, a także urzędnik Jan Jasek.
Podkreślmy, że wydarzenia z 17 stycznia 1945 roku, mimo że na pierwszy rzut oka wyglądały na początek wolności, szybko stały się początkiem kolejnej tragedii dla wielu radomian, którzy przez lata musieli zmagać się z brutalnymi represjami ze strony Sowietów i ich pomocników – niemym ich świadkiem jest radomski „Wisielak” na cmentarzu przy ul. Limanowskiego, gdzie spoczywa wielu żołnierzy wyklętych zamordowanych przez aparat bezpieczeństwa. Zwłoki zamordowanych w czasie tortur więźniów albo żołnierzy zabitych w czasie potyczek z UB ubecy przywozili w workach i przerzucali przez cmentarny mur. Grabarze chowali je w zbiorowej mogile, często anonimowo.
Ciekawostką, o której niewielu mieszkańców Radomia wie, jest fakt, że honorowym obywatelem miasta jest Michaił Orłow – urodzony 11 września 1922 roku w Uroniu (Rosja) – były dowódca oddziału czołgów, który brał udział w walkach o Radom z wojskami niemieckimi.
Jak czytamy na oficjalnej stronie miasta Radom, tytuł honorowego obywatela miasta nadano mu 16 stycznia 1975 roku, w 30. rocznicę wkroczenia Armii Czerwonej do Radomia.
Dla wielu mieszkańców nadanie tytułu honorowego obywatela radzieckiemu dowódcy jest równie kontrowersyjne, jak obecność władz miasta na oficjalnych obchodach rocznicy „wyzwolenia”, które było jedynie początkiem kolejnej okupacji, a także źródłem cierpienia i koszmaru dla wielu obywateli naszego kraju.
Źródło: Lewica.org.pl / Instytut Pamięci Narodowej Delegatura w Radomiu / Gov.pl