Polska i świat Religia Społeczeństwo Wyróżnione

Wielka Sobota – dzień ciszy, ognia i święconki

Wielka Sobota to jeden z najbardziej symbolicznych dni w kalendarzu liturgicznym. To czas ciszy, skupienia i oczekiwania – dzień, w którym Jezus spoczywa w grobie, a wierni trwają na adoracji Najświętszego Sakramentu. Choć pozornie wydaje się dniem wyciszenia, w rzeczywistości tętni życiem duchowym i tradycją, sięgającą wieków wstecz.

Wielka Sobota to jeden z najbardziej symbolicznych dni w kalendarzu liturgicznym. To czas ciszy, skupienia i oczekiwania – dzień, w którym Jezus spoczywa w grobie, a wierni trwają na adoracji Najświętszego Sakramentu. Choć pozornie wydaje się dniem wyciszenia, w rzeczywistości tętni życiem duchowym i tradycją, sięgającą wieków wstecz.

Liturgia Wielkiej Soboty jest wyjątkowa. W kościołach odprawiane są trzy części: liturgia światła, chrzcielna i mszalna. Wieczorem, gdy zapada zmrok, przed świątyniami rozpalane są ogniska – dawniej z gałęzi tarniny, których kłujące gałązki miały nie tylko symboliczne, ale i praktyczne znaczenie. Kapłan święci ogień, od którego zapalany jest paschał – świeca symbolizująca Zmartwychwstałego Chrystusa. Wniesiona uroczyście do ciemnego kościoła, rozświetla wnętrze świątyni, a wraz z nią zapalane są wszystkie światła – to znak zwycięstwa życia nad śmiercią i zapowiedź Wielkiej Nocy.

W przeszłości poświęcenie ognia i wody odbywało się jeszcze przed południem. Święta woda, zabierana przez wiernych do domów, była traktowana niemal jak lek – kropiono nią domowników, zwierzęta, zagrody i pola. Wierzono, że ma moc odpędzania chorób i chroni przed piorunami. Dodawano ją do studni, by zabezpieczyć wodę przed skażeniem, i używano przez cały rok – podczas pierwszego wypasu bydła, zasiewów czy rodzinnych modlitw.

Lud nie zapominał także o ogniu. Nadpalone patyki tarniny z wielkosobotniego ogniska wkładano za obrazy, w rogi domów i stajni – miały odstraszać gryzonie, chronić przed ogniem i burzą, a także przypominać o męce Chrystusa.

Wielką Sobotę trudno jednak sobie wyobrazić bez święconki. Choć dziś przynosimy do kościoła niewielkie koszyki, dawniej święcenie pokarmów miało zupełnie inny wymiar. Kapłani objeżdżali dworki, domy i zagrody, by błogosławić świąteczne stoły. Nie obywało się bez sporów – kto pierwszy, kto dłużej, kto hojniej ugości proboszcza. Często kończyło się to zakrapianym objazdem, który nierzadko uniemożliwiał duchownym wieczorną celebrację liturgii. Takie obrazki skłoniły władze kościelne do zmian – w XVIII wieku wprowadzono święcenie pokarmów w kościołach, choć do dziś zachowały się tradycje święcenia przy kapliczkach czy krzyżach, zwłaszcza na wsiach.

Tradycja święcenia jedzenia była niegdyś znacznie bardziej rozbudowana. Święcono wszystko, co miało pojawić się na wielkanocnym stole – od chleba, przez mięsa, po wypieki. Uroczystość gromadziła całe rodziny, a stoły uginały się od smakołyków. Dziś do koszyka wkładamy wybrane produkty, ale każdy z nich ma swoje znaczenie. Chleb to symbol ciała Chrystusa i pomyślności, jajka – nowe życie i ochrona przed złem, chrzan – siła i przypomnienie męki, wędlina – dostatek, sól – czystość i zabezpieczenie przed zepsuciem. Niektórzy wkładają też ser, masło, babkę czy baranka – zawsze z przesłaniem.

Zwyczaje wielkosobotnie nie kończyły się na święceniu. Z powagą traktowano powrót z kościoła – należało iść najkrótszą drogą, bez zbędnych przystanków. Dziewczętom miało to zapewnić szybkie zamążpójście, wszystkim – powodzenie przez cały rok. Trzykrotne obejście chaty z koszykiem miało tworzyć magiczny krąg ochrony.

Wielka Sobota to zatem dzień przejścia – z ciemności do światła, z ciszy grobu do triumfu Zmartwychwstania.

Źródło: gov.pl / wikipedia /