O tym się mówi Publicystyka Religia Światełko wiary

Bł. Michał Kozal  –  męczennik II wojny światowej

Bł. Michał Kozal był duszpasterzem młodzieży, kaznodzieją, spowiednikiem, przykładnym ojcem duchownym, rektorem gnieźnieńskiego seminarium duchownego. Na początku II wojny światowej objął rządy nad diecezją włocławską. W chwili aresztowania przez gestapo dał przykład godności i męstwa. Pomimo wielu cierpień, których doświadczał w obozach, nigdy nie zapominał o współwięźniach i o swojej diecezji. Poniósł śmierć męczeńską w obozie koncentracyjnym w Dachau.

Bł. Michał Kozal pochodził z Wielkopolski. Urodził się 25 września 1893 r. w Nowym Folwarku koło Krotoszyna. Był synem Jana i Marianny z domu Płaczków. Ojciec z początku pracował w dużym gospodarstwie rolnym należącym do junkrów pruskich, a potem był oficjalistą dworskim i włodarzem folwarków zamożnego dzierżawcy Tomasza Bieńka, zniemczonego Polaka.

Poprawa materialna w domu, umożliwiła Michałowi zdobycie wykształcenia. Edukację rozpoczął w szkole powszechnej w Kobiernie, którą ukończył w 1905 r.  Następnie uczył się w Gimnazjum Klasycznym w Krotoszynie. Ukończył je z wyróżnieniem w 1914 r. W gimnazjum odznaczał się głęboką pobożnością i patriotyzmem. Był przez pewien czas prezesem tajnego towarzystwa patriotyczno-samokształceniowego, którego celem było szerzenie historii i kultury polskiej.

Bł. Michał Kozal (drugi z prawej) z rodzicami i rodzeństwem

Droga kapłańska

W 1914 r. wstąpił do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu, gdzie po 3 latach ukończył tzw. kurs teoretyczny. Na ostatni rok studiów przeniósł się do Gniezna. W tamtejszym seminarium duchownym ukończył tzw. kurs praktyczny. Święcenia kapłańskie przyjął 23 lutego 1918 r. w katedrze gnieźnieńskiej z rąk bp Wilhelma Kloske. Zamierzał jeszcze podjąć studia specjalistyczne, ale nagła śmierć ojca uniemożliwiła mu to. Musiał zapewnić utrzymanie mamie i siostrze. Swoją wiedzę poszerzał dzięki samokształceniu. Interesował się literaturą klasyczną: grecką i łacińską oraz nowożytną: niemiecką i francuską. Czytał też książki naukowe i popularno naukowe z takich dziedzin wiedzy jak: ascetyka, biblistyka, pedagogika, katechetyka i filozofia. Pisał liczne artykuły o treści religijnej oraz kazania. W publikacjach używał cytatów z literatury klasycznej.

Posługę duszpasterską rozpoczął w 1918 r. w parafii Kościelec. Natomiast w latach 1919 – 1920 pracował w parafii w Pobiedziskach. Katechizował dzieci i młodzież. Głosił kazania, długie godziny spowiadał, dużo czasu poświęcał na modlitwę. Wszystkie obowiązki wypełniał z wielkim oddaniem i gorliwością. Wobec wiernych był uczynny, wyrozumiały i miłosierny. Szanowały go środowiska nauczycielskie i tamtejsza społeczność. Cechowała go niezwykła prostota i wielka uprzejmość.

W 1920 r. został administratorem w parafii pw. św. Mikołaja w Krostkowie. Wśród swoich parafian szerzył miłość do Ojczyzny. Współpracował z wieloma organizacjami i stowarzyszeniami. Aktywnie współdziałał z kołami Polskiego Czerwonego Krzyża. Rozpowszechniał prasę i czytelnictwo. W 1923 r. objął stanowisko prefekta w Miejskim Katolickim Żeńskim Gimnazjum Humanistycznym w Bydgoszczy. Pracował również w duszpasterstwie parafialnym. Był kapelanem w bydgoskim Schronisku dla Ociemniałych. Często wygłaszał referaty i odczyty.

W 1927 r. został mianowany przez prymasa Augusta Hlonda ojcem duchownym Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Natomiast od 1929 r. do 1939 r. pełnił funkcję rektora tego seminarium. Był też referentem kurii arcybiskupiej do spraw szkolnych i wizytatorem nauki religii w szkołach powszechnych i średnich, oraz sędzią i egzaminatorem. Poza tym cenzurował książki religijne. W międzyczasie w 1933 r. został mianowany przez papieża Piusa XI szambelanem papieskim.

Biskupstwo, czasy okupacji niemieckiej

W 1939 r. otrzymał od papieża Piusa XII nominację na biskupa pomocniczego diecezji włocławskiej, oraz biskupa tytularnego Lappy, miejscowości znajdującej się na Krecie. Sakrę biskupią przyjął kilkanaście dni przed wybuchem II wojny światowej. Jako wikariusz generalny miał wiele obowiązków. Wszystkie wypełniał sumiennie i z wielkim oddaniem.  

Krótko po wybuchu wojny, objął rządy nad diecezją włocławską, zastępując biskupa diecezjalnego Karola Radońskiego, który opuścił Ojczyznę i wyjechał za granicę. Jego biskupia rezydencja służyła za siedzibę Sztabu Wojska Polskiego, kierującego obroną linii Wisły. On zaś przeniósł się do gmachu seminarium duchownego.

Bardzo odpowiedzialnie podszedł do nowych obowiązków, interesował się sprawami poszczególnych parafii. Często też chodził do klasztoru oo. Franciszkanów Reformatorów, gdzie spowiadał, dodawał otuchy duchownym i świeckim. Dla każdego miał dobre słowo, które podtrzymywało na duchu. Posługiwał również w Szpitalu Miejskim. Udzielał sakramentów św., opatrywał rannych, pocieszał, dawał nadzieję.

14 września 1939 r. Niemcy wkroczyli do Włocławka i zajęli rezydencję biskupią urządzając w niej początkowo sztab niemiecki, a potem biuro policji. Zaczęli niszczyć ślady polskości i katolicyzmu. Obalali i niszczyli krzyże przydrożne, kapliczki i święte figury, zamykali świątynie. Bp Kozal nie mógł spokojnie na to patrzeć. Opracował więc i wysłał do władz niemieckich kilka memoriałów, w których odważnie protestował przeciwko konfiskacie budynków kościelnych, zamykaniu świątyń, likwidowaniu symboli kultu oraz głoszeniu kazań po niemiecku. Interweniował też w sprawie aresztowań wśród włocławskiego duchowieństwa. Protesty pozostawały bez echa, a on sam był kilkakrotnie wzywany przez gestapo i „pouczany” jak powinien prowadzić diecezję. Żądano od niego spisu księży z Włocławka i okolic, ustalenia godzin nabożeństw odprawianych w kościołach i głoszenia nauk w języku niemieckim. Wszystkim tym żądaniom przeciwstawiał się stanowczo.  

Uwięzienie

Gestapo przyszło po niego wieczorem 7 listopada 1939 r. Przy aresztowaniu, gdy gestapowiec położył mu urągliwie rękę na plecach, strząsnął ją i powiedział: W więzieniu będziecie mogli robić, co i jak wam się spodoba, tu jednak jeszcze ja gospodarzem jestem. Prawem gospodarza tedy proszę nie zapominać, że stoi pan przed biskupem katolickim. Dał w ten sposób przykład poczucia godności i męstwa. Tego dnia aresztowano również wszystkich kapłanów i alumnów, którzy pozostali we Włocławku. W sumie 44 osoby. Zamknięto ich w dawnej kaplicy. Bp Kozala umieszczono w osobnej celi, gdzie był dręczony psychicznie. Niemal każdego dnia i nocy straszono go, że nadchodzi czas jego egzekucji. Niepokojono oświetlając reflektorami jego cele, otwierano z trzaskiem drzwi, uderzano w nie kolbami, przeładowywano karabiny. Wywoływano przed drzwiami jego celi nazwiska więźniów prowadzonych na stracenie. Był też szykanowany przez dozorców więziennych. Miał zakaz porozumiewania się z innymi więźniami. Po jakimś czasie otrzymał pozwolenie na odprawianie w niedzielę Mszy św., jednak mogła ona tylko trwać pół godz.

16 stycznia 1940 r. wywieziono go i wielu innych więźniów do obozu przejściowego, znajdującego się w dawnym opactwie cysterskim, w powiecie konińskim w wiosce o nazwie Ląd. Byli tam umieszczeni księża regencji poznańskiej i inowrocławskiej, do której należał Włocławek. Warunki pobytu nie były najlepsze, gdyż panowała tam ciasnota, oraz dotkliwe zimno, ale za to księża mogli codziennie odprawiać Mszę św. W salach wykładowych była też możliwość prowadzenia potajemnie kursu teologii dla alumnów. Biskup Kozal dyskretnie zarządzał diecezją, a czas wolny od pracy spędzał w kościele, klęcząc przed Najświętszym Sakramentem. Swoje życie złożył Panu Bogu w ofierze, prosząc o ocalenie współbraci, Kościoła i Ojczyzny.  

W zimnej więziennej celi nabawił się reumatyzmu. Wszystkie te dolegliwości znosił cierpliwie, nie skarżył się. Pomocną dłoń wyciągnęli do niego okoliczni mieszkańcy, którzy sprowadzili lekarza.

Wkrótce Niemcy złożyli mu propozycję, że go wypuszczą na wolność, jeśli wyjedzie z diecezji.  W zamian za to miał objąć biskupstwo w późniejszej Generalnej Guberni. Proponowali mu też wyjazd do Polski środkowej. Po naradach z księżmi, zdecydował, że swojej diecezji nie opuści, chyba, że pod fizycznym przymusem. Prosił proboszczów, aby oni również pozostali, a wszyscy inni mogli wyjechać. Została wówczas zwolniona część więźniów.

Obozy i śmierć męczeńska

Abyś źle nie umarł, żyj dobrze: jak żołnierz na warcie, bądź zawsze gotów!

15 sierpnia 1940 r. rozpoczęły się pierwsze wywózki księży do obozu koncentracyjnego w Dachau. 3 kwietnia 1941 r. wraz z pozostałymi więźniami bp Kozal został przewieziony z Lądu do obozu koncentracyjnego w Inowrocławiu. Odebrano mu tam piuskę, pektorał i pierścień. Wszystkich pozbawiano medalików, krzyżyków, różańcy, brewiarzy. Zabierano im wszystko, co było dla nich najcenniejsze i co pomagało im przetrwać bicie, szyderstwa, głód. Najbardziej znęcali się nad biskupem Kozalem. Z racji jego godności, wymierzano mu podwójne chłosty, bito po głowie, twarzy, uszach, wyzywano.

9 kwietnia 1941 r. został wywieziony wraz z innymi księżmi do Berlina. Zostali zamknięci w więzieniu przy Alexander Platz, do którego byli prowadzeni w kajdanach, jak zbrodniarze. Spotkali się tu z życzliwością komunistów, z którymi byli w jednej celi. Lewicowi działacze odstąpili im swoje prycze, aby nie spali na kamiennej posadzce.

Następnie przebywał w więzieniach: w Halle, w Weimarze, w Norymberdze. Wiele razy udzielał błogosławieństwa współwięźniom różnych narodowości i przekonań politycznych, którzy go o to prosili, przekradając się skrycie do jego celi. Wszyscy byli pod wrażeniem bijącego od niego wielkiego dostojeństwa.

25 kwietnia 1941 r. został wywieziony do Dachau i umieszczony w bloku 28, z numerem obozowym 24 544. Tu również doświadczał głodu, bicia, szyderstw. Zdarzały się też momenty, gdy był traktowany po ludzku. W drugą rocznicę przyjęcia sakry biskupiej otrzymał pozwolenie na odprawienie Mszy św. Dostał też od blokowego dolewkę zupy z brukwi i na dokładkę dwa ziemniaki w łupinach. Wszystko ofiarował jednemu z alumnów. Często dzielił się z chorymi swoimi głodowymi porcjami. Poza tym załamanych podtrzymywał na duchu, pocieszał, okazywał troskę. Do każdego odnosił się z szacunkiem i życzliwością. Sam również był szanowany przez współwięźniów.

Pracował na plantacjach ziół leczniczych. Wyrabiał torby do nasion i ziół. Była to praca w miarę spokojna, którą wykonywał na siedząco, pod dachem.

Pewnego dnia zachorował na tyfus. Wiedział, że tego nie przeżyje, gdyż jego organizm był bardzo wycieńczony biciem i chorobami. Z towarzyszami niedoli żegnał się mówiąc znamienne słowa: Wiecie, że życie moje już do mnie nie należy. Świta jutrzenka wolności. Już wam nie będę potrzebny. Odejdę od was. Jeden z kapłanów udzielił mu sakramentu Pokuty i Komunii św. Dopiero po kilku dniach został zabrany do rewiru obozowego. Tam najprawdopodobniej został dobity śmiercionośnym zastrzykiem fenolu. Zmarł 26 stycznia 1943 r. Jego śmierć odczuli wszyscy współwięźniowie. Ciało biskupa Kozala zostało spalone w krematorium, a prochy rozsypane. Księżom nie pozwolono na modlitwę i odprawienie Mszy św. za zmarłego. Po jego śmierci modliła się do niego większość więźniów, ponieważ uważano go za człowieka świętego.

Bł. Michał Kozal z obozowym pasiakiem

Po wyzwoleniu obozu pod koniec kwietnia 1945 r. zaczęto się starać o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. W tym celu ks. kanonik Bolesław Kunka z Włocławka opracował memoriał, w którym opisał męczeńskie życie bp Michała Kozala. Następnie przesłał go do Rzymu.

W 1960 r. na mocy specjalnego indultu Prymasa Polski Stefana kard. Wyszyńskiego rozpoczęto proces informacyjny na szczeblu diecezjalnym dla stwierdzenia świętości życia bp Kozala.

Beatyfikacji bp Kozala dokonał papież Jan Paweł II. Odbyła się ona 14 czerwca 1987r. w Warszawie, podczas Mszy św. na placu defilad.

Wspomnienie bł. Michała Kozala jest obchodzone 26 stycznia, w rocznicę jego męczeńskiej śmierci.

W Polsce bł. Michał Kozal patronuje siedemnastu wspólnotom parafialnym.

W ikonografii ukazywany jest w stroju biskupim lub w pasiaku więziennym. Jego atrybuty to mitra, czerwony trójkąt i numer obozowy 24544.

Prawdziwą wielkość człowieka mierzy się miarą jego zjednoczenia z Bogiem, mierzy się jego umiejętnością i gorliwością wykonywania planów Bożych. Obiektywnie najwięcej znaczy ten, który nosi w sobie życie Boże i potrafi to życie budzić w innych i doprowadzać do pełnego rozwoju – bł. Michał Kozal

Foto: kozalsolec.pl / ryjewo-kozal.pl