Na czasie Radom i okolice Społeczeństwo Wyróżnione

Brak lekarza dyżurnego na SOR radomskiego szpitala? W tle śmierć pacjenta

W ostatnim czasie dotarły do naszej redakcji niepokojące sygnały dotyczące Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu. Z relacji pacjentów, ich rodzin, a także pracowników szpitala na Józefowie wynika, że na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (SOR) regularnie brakuje lekarzy dyżurnych, co wzbudza uzasadnione obawy. Szpital jednak zaprzecza i utrzymuje, że wszystko jest w porządku. Sprawa śmierci pacjenta w maju br. na SOR MSS zdaje się jednak temu przeczyć…

Śmierć pacjenta

20 maja br. otrzymaliśmy informację o pacjencie, który zmarł w sobotę 18 maja na SOR MSS. Według rodziny, reprezentowanej przez panią Martę Ratuszyńską, w tym dniu w godzinach popołudniowych na SOR brakowało dyżurnego lekarza internisty. Sprawa została zgłoszona do prokuratury.

Jak opowiada nam żona zmarłego pacjenta, w godzinach wieczornych jej mąż nagle zaczął się trząść i charczeć. Wezwana karetka pogotowia przybyła na miejsce w przeciągu kilku minut. Na SOR jeden z pracowników poinformował rodzinę, że stan pacjenta jest krytyczny, a na SOR nie ma lekarza. Taką notatkę zawarto także w dokumentacji, którą dysponuje rodzina – „brak lekarza internisty na SOR”. O sytuacji zawiadomiono starszego lekarza dyżurnego szpitala i wezwano OIOM. Leki pacjentowi podano na zlecenie lekarza OIOM. Wstępną resuscytację przed przybyciem lekarza OIOM prowadzili personel pielęgniarski i ratownicy medyczni.

Następnie, po dłuższym czasie oczekiwania, jeden z pracowników SOR poinformował rodzinę, że pacjent zmarł. Żona pacjenta udała się do sali, gdzie mąż leżał i prawdopodobnie był reanimowany. Dookoła byli pracownicy pogotowia ratunkowego i pielęgniarki. Bez lekarza.

Po opuszczeniu sali, po chwili, do żony pacjenta przyszedł lekarz, prawdopodobnie starszy lekarz dyżurny szpitala. Poinformował on, że pacjent zmarł i że trzeba zrobić sekcję zwłok, a kartę zgonu odebrać będzie można następnego dnia.

W niedzielę okazało się jednak, że karta zgonu nie została przygotowana. W poniedziałek historia się powtórzyła. W tym momencie rodzina zmarłego pacjenta skontaktowała się z panią Martą Ratuszyńską, która zdecydowała się pomóc w sprawie. Rodzina chciała porozmawiać z dyrekcją szpitala.

Ja to tak odczułam, że zarząd szpitala nie chciał się z nami wcale spotkać. Dopiero jak przyjechała pani Ratuszyńska, to poproszono nas do gabinetu dyrektorki. Byliśmy we czwórkę: pani dyrektor, ja, pani Ratuszyńska i mój brat. Pani dyrektor nas uspokajała i dużo mówiła nie na temat, nie odpowiadała na pytania. Nagle zjawiło się dwóch lekarzy. Jeden z nich stwierdził, że 18 maja mojego męża reanimował, a po godzinnej reanimacji udał się na następną reanimację. Widziałam go po raz pierwszy. Nie on poinformował mnie o śmierci mojego męża. Później na spotkanie przyszła lekarka, która stwierdziła, że może zrobić sekcję zwłok

mówi żona zmarłego pacjenta.

Następnego dnia rodzina znów zgłosiła się po kartę zgonu, w której – jak okazało się później w zakładzie pogrzebowym – brakowało dwóch kartek, bez których nie można było zorganizować pogrzebu. W szpitalu podczas próby uzyskania pełnej dokumentacji rodzinie puściły nerwy. Po nieudanej próbie ponownego spotkania się z dyrektor szpitala i ostrej wymianie zdań z jednym z lekarzy z zarządu szpitala, ten ostatni wezwał ochronę i kazał wezwać policję – ta przyjechała dość szybko, ale po rozeznaniu sytuacji jeszcze szybciej odjechała w związku z brakiem podstaw do podjęcia interwencji. Jak się okazało, zaginione kartki z karty zgonu znajdowały się u lekarza z zarządu szpitala, który wezwał na rodzinę zmarłego pacjenta policję.

Dla mnie to naprawdę się nie mieści w głowie. Ja nie mam pretensji do lekarza, który pracuje na innym oddziale i nie zejdzie od razu do pacjenta. Ja mam żal do dyrekcji, że tam nikt nie interesuje się pacjentami i ich rodzinami. Wydaje mi się, że oni doskonale wiedzą, że jest problem z lekarzem dyżurnym na SOR, ale to po prostu ukrywają. Wiem, że jeżeli ten SOR by zamknęli, to szpital na Józefowie straciłby bardzo duże pieniądze

mówi żona zmarłego pacjenta.

Odpowiedź szpitala

W celu rozeznania się w sytuacji zwróciliśmy się o komentarz do szpitala. Na początku – w zapytaniu wysłanym w poniedziałek po śmierci pacjenta, tj. 20 maja – chcieliśmy uzyskać informacje, czy opisywane zdarzenie faktycznie miało miejsce, kto był lekarzem dyżurnym na SOR MSS, jaka była przyczyna zgonu oraz dlaczego rodzina nie otrzymała do momentu wysłania zapytania karty zgonu.

Z odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że obsada lekarska w SOR w dniu 18 maja „była zapewniona zgodnie z obowiązującym Rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 27 czerwca 2019 r. w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego”, a także, że w przypadku śmierci pacjenta z 18 maja br. lekarz stwierdzający zgon zastrzegł sekcję zwłok, więc karta zgonu wydana została 21 maja br. po wykonaniu zleconej sekcji. Szpital podkreślił, że pacjent przewieziony przez zespół ratownictwa medycznego miał udzielone wszystkie niezbędne świadczenia zdrowotne.

Druga seria pytań wysłanych do MSS dotyczyła ogólnej sytuacji szpitala. Jak dowiedzieliśmy się, „pojedyncze braki w grafiku mogą się zdarzyć, jednak są na bieżąco uzupełniane”, a także, że „każdego dnia na SOR pracuje kilku lekarzy, z czego przynajmniej jeden jest lekarzem systemu”. Odpowiedzi niestety zostały tak skonstruowane, aby nie rozwiać narosłych wątpliwości.

Jak jednak informowaliśmy pod koniec ub. roku, opisywane problemy szpitala sygnalizowane były już wtedy. W tamtym czasie zarząd szpitala odniósł się szerzej do stawianych zarzutów. „Proszę o anonimowość, bo nie chcę stracić pracy na Józefowie. Może pani jest w stanie pomóc w sprawie nagannych działań zarządu Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego. Na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym praktycznie nie ma lekarzy. Zamiast internistów, czy specjalistów medycyny ratunkowej przyjmuje kardiochirurg. Lekarze odeszli ze względu na zarządzanie szpitalem przez Polskie Stronnictwo Ludowe. Zbliża się weekend i z tego, co wiem, brakuje lekarzy. Dobro pacjentów jest najważniejsze. 1 listopada dyżur pełnił kardiochirurg. Przecież to szaleństwo” – pisała wtedy anonimowa osoba do Marty Ratuszyńskiej.

Wyjaśniając wtedy problematyczne kwestie wiceprezes placówki Łukasz Skrzeczyński powołał się na rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego: „Dyżur w SOR sprawują lekarze w liczbie niezbędnej do zabezpieczenia prawidłowego funkcjonowania oddziału, w tym do spełnienia warunków dotyczących czasu oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem w poszczególnych kategoriach pilności, przy czym co najmniej jeden z nich ma być tzw. lekarzem systemu, a może nim być m.in. anestezjolog, internista, chirurg dziecięcy, chirurg ogólny, ortopeda, pediatra”.

„W praktyce oznacza to, że w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym mogą dyżurować lekarze wszystkich specjalizacji. Ba, powiem nawet więcej: mogą dyżurować lekarze bez specjalizacji, a nawet rezydenci. Oczywiście pod jednym warunkiem wynikającym właśnie z tego rozporządzenia: muszą być pod nadzorem lekarza systemowego, czyli o powyższych specjalizacjach” – tłumaczył wiceprezes Skrzeczyński. Jednak już wtedy przyznawał, że szpital ma problemy z obsadzeniem nie tylko dyżurów na SOR-ze, ale na większości oddziałów.

Jednak – jak wynika z relacji rodziny zmarłego pacjenta oraz dokumentacji medycznej – 18 maja br. nie spotkała się ona z lekarzem dyżurnym SOR MSS. Jak wynika z kolei z naszej korespondencji ze szpitalem – placówka unikała odpowiedzi na pytanie kto był tego dnia lekarzem dyżurnym. Jak dowiedzieliśmy się z kilku niezależnych źródeł, pracowników i pacjentów MSS, sytuacja z brakiem lekarza dyżurnego na SOR ma powtarzać się regularnie już od dłuższego czasu. Czy tak faktycznie jest? Sprawę wyjaśnić ma prokuratura. Zawiadomienie złożyła zarówno żona zmarłego pacjenta, jak i Marta Ratuszyńska – która złożyła także zawiadomienie do prokuratury w styczniu br., także dotyczące szpitala na Józefowie, również w sprawie bardzo podobnej do wyżej opisywanej. Jak się okazało, prokuratura do połowy czerwca w tej drugiej sprawie… nie zrobiła praktycznie nic. W przypadku opisywanej sprawy prokuratura działa znacznie sprawniej, żona zmarłego pacjenta wezwana została na przesłuchanie już 2 dni po zgłoszeniu możliwych nieprawidłowości.

Jak powinien działać SOR?

W tym miejscu warto przytoczyć raport Najwyższej Izby Kontroli z 2020 roku dot. funkcjonowania SOR w szpitalach w województwie śląskim – nie odnosi się on co prawda bezpośrednio do sytuacji w radomskim szpitalu, ale odnaleźć możemy w nim konkretne wskazówki jak zorganizowany powinien być SOR. Uświadomić sobie można także skalę problemu w tej dziedzinie w całym kraju. Ogółem w Polsce działa 246 szpitalnych oddziałów ratunkowych, z których 27 nie spełnia ustalonych wymagań dotyczących opieki nocnej i świątecznej, a 51 nie odpowiada normom dotyczącym kwalifikacji ordynatorów. Wobec nich istnieje ryzyko utraty umów z NFZ.

Jak podkreśla NIK w kontekście śląskich szpitali, źródłem większości problemów są coraz większe braki kadrowe (w całym kraju brakuje nam obecnie ok. 50 tys. lekarzy, wobec ogólnej liczby aktywnych zawodowo w wysokości 140 tys.!) i niewystarczające środki, jakie na pokrycie kosztów funkcjonowania tych oddziałów szpitale otrzymują w ramach ryczałtu z NFZ.

Wszystkie kontrolowane szpitale spełniły wymagania dotyczące zapewnienia na oddziałach ratunkowych minimalnej obsady kadrowej, ale w niektórych przypadkach opieka lekarska na SOR-ach była zorganizowana w niewłaściwy sposób. W trzech z pięciu szpitali stwierdzono przypadki braku stałej obecności co najmniej jednego tzw. lekarza systemu (mającego wymagane przepisami kwalifikacje). W czterech skontrolowanych oddziałach w niektóre dni nie było lekarzy zatrudnionych na SOR-ach, a świadczeń udzielali lekarze wezwani z dyżurów na innych oddziałach. W trzech szpitalach kilkukrotnie taka sytuacja była uwzględniana nawet na etapie planowania dyżurów.

Jak podkreśla NIK, tego typu działania były sprzeczne z zarządzeniem Prezesa NFZ z 2018 r., zgodnie z którym opieka na SOR-ach ma być wyodrębniona, całodobowa i niezależna od opieki lekarskiej sprawowanej na innych oddziałach szpitala. NIK uznała takie praktyki za niedopuszczalne także dlatego, że SOR jest miejscem, do którego trafiają osoby w stanach nagłego zagrożenia zdrowia, a nawet życia. Zdaniem Izby, lekarze specjaliści świadczący pracę na innych oddziałach, winni jedynie wspierać, np. w formie konsultacji medycznych, personel szpitalnych oddziałów ratunkowych zadeklarowany w NFZ.

Podsumowanie

Niestety, opisana sytuacja w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu pokazuje, że problem braków kadrowych na SOR-ach nie jest odosobnionym przypadkiem, ale częścią szerszego kryzysu w polskim systemie opieki zdrowotnej. Rodziny pacjentów oczekują pełnej i odpowiedzialnej opieki, a brak odpowiednich zasobów kadrowych prowadzi do tragicznych konsekwencji. Wyjaśnienia ze strony szpitala, choć formalnie zgodne z przepisami, nie zmieniają odczucia braku empatii i wsparcia dla pacjentów i ich bliskich. Obecnie sprawą zajmuje się prokuratura, ale to systemowe zmiany są kluczowe, aby zapobiegać podobnym tragediom w przyszłości.