W niedzielę 5 czerwca miało miejsce ogólnopolskie dziękczynienie za beatyfikację niezłomnego Prymasa Tysiąclecia Kard. Stefana Wyszyńskiego oraz założycielki Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża Matki Elżbiety Róży Czackiej, apostołki osób niewidomych i słabowidzących.
Główne uroczystości dziękczynne odbyły się o godz. 12.00 w Warszawie, w Świątyni Opatrzności Bożej, z udziałem episkopatu Polski. Eucharystii przewodniczył metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz. Mszę Św. poprzedziła dziękczynna procesja z relikwiami błogosławionych, która wyruszyła o godz. 7.40 ze Starego Miasta, z archikatedry warszawskiej pw. Św. Jana Chrzciciela i przeszła Traktem Królewskim do Świątyni Bożej Opatrzności. Dodatkowo w procesji niesiono relikwie czternastu świętych i błogosławionych. Były to m.in. relikwie św. Faustyny Kowalskiej, św. Maksymiliana Kolbe i bł. Honorata Koźmińskiego.
W czasie liturgii Eucharystycznej każdy kościół parafialny, którego proboszcz zgłosił wcześniej taką prośbę, mógł otrzymać relikwie bł. ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Zostały one uroczyście przekazane do rąk proboszczów, lub przedstawicieli danej parafii, wyznaczonych przez proboszczów.
Było to z kolei trzecie ogólnopolskie dziękczynienie za beatyfikację. Odbywało się ono w ramach Święta Dziękczynienia, obchodzonego w pierwszą niedzielę czerwca już po raz piętnasty. Święto dziękczynienia było inicjatywą archidiecezji warszawskiej i Centrum Opatrzności Bożej. W ten sposób wyrażono podziękowanie za wszystkie fundusze przeznaczone na budowę warszawskiej Świątyni Opatrzności Bożej.
W tym roku uroczystości Święta Dziękczynienia odbywały się pod hasłem: „Dziękujemy za błogosławionych Stefana Kardynała Wyszyńskiego i Matkę Elżbietę Różę Czacką”.
Beatyfikacja Kard. Stefana Wyszyńskiego i Matki Elżbiety Róży Czackiej miała miejsce w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie, 12 września 2021 r.
To nie był przypadek, że byli beatyfikowani razem, w tym samym dniu i miejscu. Przyjaźnili się. Oboje pracowali dla dobra ludzi, Ojczyzny i większej Chwały Bożej. Dużo wnieśli do historii naszej Ojczyzny i Kościoła polskiego. Te dwie wielkie postaci, łączyło bardzo wiele. Swoją życiową postawą pokazywali, jak powinien żyć prawdziwy chrześcijanin; uczyli, jak budować i kształtować relacje międzyludzkie. Przypominali o potrzebie wzajemnego szacunku i uświadamiali, że tylko osoby pokorne będą potrafiły wzajemnie czerpać od siebie dobro i piękno. Pouczali, że ludzie spotykają się w życiu po to, aby jeden drugiemu pomagał iść drogą świętości, choć często są to zupełnie inne drogi.
Gdy spotkali się po raz pierwszy, Matka Czacka była zakonnicą w średnim wieku, z dużym doświadczeniem życiowym, a ks. Wyszyński był młodym, dopiero co wyświęconym, nieznanym kapłanem, który dopiero rozpoczynał drogę swojego powołania, jednak był już mocno, jak ona doświadczony chorobą i cierpieniem. To cierpienie nauczyło go pokory i innego spojrzenia na świat i ludzi, a zwłaszcza na słabych, chorych i kalekich. Dlatego też, gdy otrzymał zaproszenie od swojego przyjaciela i duchowego opiekuna ks. Korniłowicza, na przyjazd do podwarszawskich Lasek, gdzie znajdował się ośrodek dla osób niewidomych, nie wzbraniał się. [Ks. Władysław Korniłowicz był również przyjacielem oraz duchowym opiekunem i formatorem Matki Elżbiety Czackiej. Sprawował duchową opiekę nad zakonnicami ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, zajmujących się osobami ociemniałymi].
Była między nimi duża różnica wieku, dzieliło ich 25 lat, ale to nie przeszkodziło im w nawiązaniu przyjaźni. Ksiądz Stefan czerpał z życiowego dorobku i doświadczeń Matki Róży i wiele się od niej nauczył. Matka Róża pomimo tego, że była o wiele starsza wiekiem, doświadczona, szanowana i poważana, była założycielką Zgromadzenia Zakonnego, nie traktowała młodego kapłana z wyższością, z dystansem, lecz była w stosunku do niego otwarta, życzliwa, ciepła i przystępna. Była też pogodzona ze swoją niepełnosprawnością, straciła zupełnie wzrok w wieku 22 lat, jednak patrzyła na ludzi oczami duszy, otwierała serce przed każdym. Mimo swojej dysfunkcji była pogodna. Wiedziała co znaczy być wykluczonym ze społeczności. Przeżyła wstyd i upokorzenie, ale nie załamała się, tylko postanowiła działać, pomagać takim osobom, jak ona. Dzięki chorobie stała się twarda, waleczna, odważna, stanowcza i wrażliwa na drugiego człowieka.
I właśnie dzięki tej odwadze zdecydowała się na współpracę z oddziałami AK, czynnie angażując się w powstanie warszawskie. Z początku z decyzją tą nie bardzo umiał pogodzić się ks. Wyszyński, który uważał, że nie powinna narażać na tak wielkie niebezpieczeństwo niepełnosprawne dzieci. Zmienił jednak zdanie, gdy Matka Elżbieta wyjaśniła mu, że do walki o wolność ma prawo każdy człowiek i ten pełnosprawny i niepełnosprawny, młody i stary, świecki i konsekrowany. I dlatego też zdecydowała, że osoby niewidome nie mogą ukrywać się w bezpiecznym miejscu, gdy cały Naród walczy. W ten sposób wskazywała, że osoby z różnymi dysfunkcjami nie są gorsze, mają takie same prawa i obowiązki, posiadają pewne umiejętności i możliwości, są również zdolne do wielkich czynów, co pełnosprawne. Matka Czacka uważała, że walka o wolność jest zadaniem i przywilejem wszystkich Polaków.
Laski były ważnym punktem oporu i ośrodkiem aprowizacyjnym. Tutaj znajdował się szpital polowy, gdzie zwożono rannych żołnierzy walczących w rejonach Bielan i Żoliborza. Było w nim też miejsce dla rannych cywilów. W Laskach przebywały także łączniczki, które patrolowały domy, czyściły broń i ją przenosiły, odbierały także i dostarczały meldunki, prasę, aparaty telefoniczne. W tym miejscu kształtował się patriotyzm i miłość do bliźniego. Każdy pomagał jak tylko mógł. Nawet niewidome dzieci służyły swoją pomocą, dzieliły się z żołnierzami tym co miały, wychodziły wraz z ks. Wyszyńskim do lasu po rannych żołnierzy ukrytych na wozach z sianem, lub warzywami. Natomiast Matka Czacka wraz z siostrami głównie modliły się, przygotowywały posiłki, opiekowały się rannymi. Ks. Stefan Wyszyński pełnił nie tylko posługę kapłańską: spowiadał, udzielał sakramentów, wspierał duchowo, przygotowywał na śmierć, ale również opatrywał rannych, opiekował się nimi, wykonywał wiele najprostszych posług.
Po zakończeniu powstania, do tego błogosławionego miejsca, przybywali uchodźcy, wygnani z Warszawy. Rzesze kobiet, mężczyzn i dzieci, znalazły tutaj schronienie, oraz pomoc i opiekę. To wielkie oddanie bliźniemu i miłość, którą siostry okazywały, były przez Boga wynagrodzone tym, że dział się tam ewangeliczny „nieustanny cud rozmnożenia chleba”, tak, że nikomu, kto przebywał w Laskach, nie brakowało pożywienia. Ks. Wyszyński nazywał ten cud „Bożą ekonomią Lasek”.
Również po zakończeniu wojny ks. Wyszyński nie zerwał kontaktu z Laskami. Regularnie z Matką Czacką pisali do siebie listy, zapewniając o modlitwie za siebie nawzajem i za dzieła, które im Pan Bóg do wykonania zlecał. Ta korespondencja to świadectwo ich wielkiej, niezwykłej przyjaźni, troski oraz wzajemnego zrozumienia. W trudnych momentach wspierali się. Ks. Wyszyński będąc już Prymasem, towarzyszył w ostatnich chwilach życia Matce Czackiej, odwiedzał ją w czasie choroby, był także przy jej śmierci. Potem zwyczajem ks. Prymasa było nawiedzanie grobu Matki Elżbiety przed ważnymi wydarzeniami, spotkaniami, trudnymi rozmowami. Przy jej grobie modlił się, prosząc ją o wsparcie, wstawiennictwo przed Bogiem i by go prowadziła, jak to robiła na początku jego kapłańskiej drogi, tylko, że teraz już z Nieba.
Ks. Prymas nie rozstawał się z Laskami, również po śmierci Matki Czackiej. Odwiedzał to miejsce prawie każdego roku, najczęściej w czasie Triduum Paschalnego. Uważał się za „obywatela miasta laskowskiego”. Interesował się losem sióstr i ich podopiecznych, troszczył się o nich. O Matce Elżbiecie Róży Czackiej wyrażał się jak o świętej. Uważał, że była prawdziwą Franciszkanką Służebnicą Krzyża, która doskonale rozumiała ducha Ewangelii, ducha Krzyża i tego ducha chciała wpoić w innych.
Te dwie wielkie osobowości czerpały od siebie wzajemnie, formowały się i uzupełniały.
Źródła: radiomaryja.pl, radioplus.pl, Gość Extra z 2021 r. nr 2
Foto: ekai.pl