Historia Na czasie O tym się mówi Okiem redakcji Wyróżnione

Płk Dionizy Czachowski – nieustraszony dowódca powstańczy

Był szefem sztabu i dowódcą batalionu u Langiewicza, zaś po nominacji, od 16 kwietnia 1863 roku – naczelnikiem wojennym województwa sandomierskiego. Płk Dionizy Czachowski to jeden z najsłynniejszych dowódców powstania styczniowego. Z okazji 160 rocznicy zrywu przypominamy jego postać. 

Autor opracowania: Bogusław Bębenek

Przypomnijmy – w czasie powstania styczniowego Radom był stolicą Guberni Radomskiej i siedzibą władz województwa sandomierskiego.

Feliks Dionizy Czachowski urodził się 05.04.1810 r. w Niedabylu, koło Białobrzegów, w rodzinie ziemiańskiej. Był piątym z sześciu dzieci Józefa Czachowskiego i Joanny z Krzyżanowskich. Matka Dionizego, wg tradycji rodzinnej, a także listu Fryderyka Chopina informującego o powiązaniach rodzinnych, była najprawdopodobniej rodzoną siostrą matki Fryderyka Chopina – Justyny z Krzyżanowskich Chopinowej.

W latach 1820-28 Dionizy uczęszczał do męskiego gimnazjum Pijarów w Radomiu. W 1831 r. założył rodzinę, a w 1839 r. odziedziczył po swojej babce Katarzynie z Humięckich Czachowskiej znaczny majątek – Worobijówkę na Ukrainie, gdzie przeniósł się z żoną i czwórką dzieci. W Worobijówce przychodzi na świat jeszcze troje ich dzieci. W 1848 r. owdowiał. W 1860 r. sprzedaje majątek i przenosi się w okolice Radomia. W nabytym majątku (prawdopodobnie w Jankowicach) rozpoczął przygotowania do walki zbrojnej, przeznaczając część swojej fortuny na zakup koni i uzbrojenia.

Dionizy Czachowski z córkami
Dionizy Czachowski z córkami

Tuż po wybuchu powstania styczniowego Dionizy Czachowski wraz z dwoma synami, Karolem i Adolfem, zgłosił się w punkcie zbornym pod Świętym Krzyżem. Tam przydzielony został do oddziału Mariana Langiewicza i mianowany szefem sztabu. Następnie w stopniu majora dowodził batalionem, który odznaczał się karnością i męstwem. Swoją służbę dla powstania rozpoczął od potyczek w rejonie Baranowskiej Góry, Rejowa, Suchedniowa i Staszowa. Przy boku Langiewicza przebył szlak ponad 450 km, zawsze na pierwszej linii ognia.

„W bitwie o klasztor na Świętym Krzyżu Czachowski okazał się dzielnym wodzem. Na swoim gniadoszu był ciągle czynny i rozkazujący, gdzie i jak uderzać. Polacy mieli tylko dwóch rannych, natomiast Rosjanie sześćdziesięciu zabitych” – wspominali uczestnicy tych wydarzeń.

Bitwa pod Małogoszczą (24 lutego 1863 r.) była jedną z największych i najkrwawszych w powstaniu styczniowym. Obydwie strony doznały dużych strat w ludziach i sprzęcie. Odwrót Polaków skutecznie osłaniał batalion powstańczy Dionizego Czachowskiego.

Marian Langiewicz pod Małogoszczą, drugi od lewej płk Dionizy Czachowski

Czachowski wykazał się męstwem w bitwach pod Pieskową Skałą (4 marca) i Chrobrzem (17 marca). Pod Grochowiskami przebił się przez kolumny rosyjskie i mimo straty kilkudziesięciu ludzi dostał się do lasu, opuszczając rozsypujące się oddziały Langiewicza. Dyktator powstania Marian Langiewicz z resztkami powstańców udał się do Galicji, gdzie został aresztowany przez Austriaków.

Po bitwie pod Grochowiskami Czachowski udał się w lasy iłżeckie, gdzie mógł dać odpocząć zmordowanym żołnierzom, zorganizować oddział, naprawić broń i doposażyć swych podkomendnych. Czachowski działa odtąd samodzielnie prowadząc walkę partyzancką, głównie na terenie województwa sandomierskiego.

W niektórych wspomnieniach odnaleźć można opis postaci Czachowskiego: „Silny, słuszny mężczyzna mogący mieć około 50-ciu lat, wzrostu dość wysokiego, barczysty i bardzo przystojny. Wzrok miał ognisty i bystry. W ruchach i przemówieniu szorstki i gwałtowny. Organ głosowy silny, donośny. Nosił brodę krótko przystrzyżoną, już szronowatą”.

Portret Dionizego Czachowskiego prezentowany w Muzeum im. Jacka Malczewskiego / fot. Konrad Gałka
Portret Dionizego Czachowskiego prezentowany w Muzeum im. Jacka Malczewskiego / fot. Konrad Gałka

11 kwietnia 1863 r. oddziały Czachowskiego, Grylińskiego i Kononwicza liczące około 1400 ludzi wyruszyły z Wólki Modrzejowej przez Pasztową Wolę, Iłżę, Krzyżanowice i Skaryszew, wzbudzając popłoch okolicznych załóg rosyjskich, kierując się na Radom, gdzie przeszły demonstracyjnie w odległości pół kilometra od koszar rosyjskich.

Czachowski zaprawiał swój oddział do długotrwałych marszów i do karności. „Karność oddziału, jego marsze i kontrmarsze wśród zewsząd otaczających go kolumn wroga, o ile wyrobiły żołnierza, o tyle wyczerpywały z sił ludzi, że powszechnie modlono się o bitwy dla znalezienia w nich śmierci, jako mniej groźnej od nadludzkich wysiłków. Jakież było nasze zdziwienie, gdy każdy z nas podniósłszy się ze smugu leśnego, ujrzał odciśniętą na ziemi formę własnego ciała, a w tejże kilka cali wody! Dopiero poznaliśmy, że nocowaliśmy na rudawicy, której po nadludzkim wytężeniu, snem zmożeni, nie czuliśmy pod nogami” – wspominał Antoni Drążkiewicz, powstaniec z oddziału Czachowskiego.

15 kwietnia połączone oddziały: Czachowskiego, Grylińskiego i Łopackiego dotarły do Grabowca w sile około 1300 ludzi, zaś Kononowicz z 550 powstańcami został chwilowo w Czerwonej.

Rankiem, 16 kwietnia, odbyła się narada wojenna na plebanii w Grabowcu z udziałem komisarza nadzwyczajnego Rządu Narodowego Stanisława Jarmunda. Czachowski poinformował na nim zebranych dowódców o mianowaniu go przez Rząd Narodowy naczelnikiem wojennym województwa sandomierskiego i podporządkowaniu mu wszystkich oddziałów operujących na tym obszarze. O godz. 11 powiadomiono powstańców o nadciągających z dwóch stron kolumnach rosyjskich. W obawie o zemstę Rosjan na mieszkańcach Grabowca, po krótkim starciu Czachowski nie przyjął bitwy, wycofując się w głąb lasów iłżeckich. Mimo to Rosjanie po zajęciu miasteczka zabili burmistrza i kilku jego mieszkańców.

Dowiedziawszy się o tych represjach, wzburzony Czachowski polecił wysłanie listu do generała Uszakowa – naczelnika wojskowego guberni radomskiej: „Szanowny Kolego! Gdy wojsko polskie opuściło Grabowiec, zajęło go wojsko moskiewskie i dopuściło się tam morderstw, zabiwszy kilku bezbronnych mieszkańców i poraniwszy zgrzybiałego proboszcza. Od tej chwili, oznajmiam ci pod słowem honoru, że każdego żołnierza moskiewskiego, który dostanie się do niewoli, bez pardonu wieszać będę. Podpisano: Pułkownik Czachowski, Szef Sztabu Eminowicz”. Realizacja tej zapowiedzi nastąpiła już wkrótce…

22 kwietnia 1863 roku miała bitwa pod Stefankowem. Antoni Drążkiewicz, uczestnik tej bitwy, wspominał: „Już na początku ataku zginął kapitan Grzmot-Dobrogojski. Śmierć lubianego oficera pobudziła determinację. Strzelcy i kosynierzy rzucili się na Rosjan, którzy zaczęli uciekać. Bitwa przemieniła się w rzeź; zabijano wszystkich, którzy znaleźli się w zasięgu kosy czy kolby karabinu”.

Zgodnie z zapowiedzią zawartą w liście Czachowskiego do Uszakowa, zwołany przez niego sąd wojenny, skazał wszystkich 12 jeńców na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano. Według raportu Czachowskiego zginęło tam przeszło 60 żołnierzy rosyjskich, zdobyto broń, żywność i mundury, które spalono.

Od tej pory, oddział Czachowskiego był usilnie poszukiwany, a unicestwienie go, stało się naczelnym zadaniem wojsk rosyjskich w guberni radomskiej.

Czachowski był okrutny dla wrogów, szpiegów, zdrajców tchórzy, ale cieszył się uznaniem wśród powstańców i mieszkańców terenów, na których działał. Jako dowódca nie dbał o swoje wygody, dzieląc trudy ze swoimi żołnierzami.

Dowódcy Powstania styczniowego: Marcin Borelowski, Dionizy Czachowski, Marian Langiewicz, Anna Henryka Pustowójtówna, Francois Rochebrune.
Dowódcy powstania styczniowego: Marcin Borelowski, Dionizy Czachowski, Marian Langiewicz, Anna Henryka Pustowójtówna, Francois Rochebrune

4 i 5 maja powstańcy pod komendą Czachowskiego pobili Rosjan pod Borią i Jeziorkiem. Poległo 90 żołnierzy rosyjskich i ich dowódca mjr Klewcow. 6 maja pod Rzeczniowem zjednoczone oddziały w liczbie około 1400 wygłodniałych i wyczerpanych powstańców, zostały zaskoczone w marszu uderzeniem z boku przez znaczną siłę Rosjan. Pomimo wysiłków dowódcy – Czachowski krzyczał, rąbał i zastrzelił paru uciekinierów – jego oddział uległ rozsypce.

Po tych wydarzeniach Czachowski znacznie zmniejszył oddział, pozostawiając ok. 400-500 zaprawionych w boju, dobrze wyposażonych ludzi.

Tropiony nieustannie przez duże siły Rosjan Czachowski stoczył potem wiele potyczek i bitew, spośród których do najcięższych należy zaliczyć starcia pod Radzanowem, Rusinowem i Bobrzą. Zadając wrogowi znaczne straty, wymykał się z jego obław i zasadzek.

Ze wspomnień czachowczyka: „Byliśmy zmęczeni, spragnieni i głodni. Szliśmy jak cienie po szpilkach, kolcach, znacząc drogę krwią ze stóp broczącą”.

11 czerwca 1863 r. osaczony oddział powstańczy płk. Dionizego Czachowskiego po wydostaniu się z obławy pod Wąchockiem został rozpuszczony w Puszczy Świętokrzyskiej z zamiarem odtworzenia oddziału w nieodległej przyszłości.

Po kilkumiesięcznej przerwie, pobycie w Galicji, kłopotach organizacyjnych i nieporozumieniach z przełożonymi, 20 października Czachowski przekroczył Wisłę kierując się na Lipsko na czele 650 osobowego nowego oddziału. Tego dnia pod Rybnicą zadał duże straty oddziałowi rosyjskiemu mjr. Czutiego, ale w następnej bitwie pod Jurkowicami Czachowski wraz z kilkudziesięcioma kawalerzystami został odcięty od reszty oddziału i stracił z nim kontakt.

23 października w Kunowie, jakby przeczuwając najbliższe wydarzenia, Czachowski pożegnał się ze swym druhem, księdzem Dąbrowskim: „Błogosław… błogosław naszą garstkę… takie są wyroki Boskie…”

Wieczorem 5 listopada 1863 r. zatrzymali się powstańcy we wsi Krępa Kościelna, koło Lipska. Tutaj rankiem zaskoczyli ich dragoni rosyjscy posiłkowani przybyłą na na wozach piechotą. Po zaciętej obronie, opuszczony przez część oddziału, Czachowski z kilkunastoma jeźdźcami usiłował wydobyć się z matni. Pod Jaworem Soleckim, 2 km od Wierzchowisk, zostali zaatakowani z dwóch stron. Czachowski oparty o polną gruszę bronił się strzelając z rewolweru i odpierając szablą ciosy atakujących go dragonów. Strzał wachmistrza, który trafił Czachowskiego w bok, zakończył walkę. Jego córka, Julia, mieszkająca blisko miejsca tego dramatycznego wydarzenia, jako pierwsza rozpoznała zwłoki ojca. Po śmierci ciało nieustraszonego dowódcy żołnierze rosyjscy obwozili po okolicznych wioskach wołając: „Oto wasz Czachowski! Oto wasz król Polski”. Rosjanie wywieźli jego zwłoki do Radomia. Tam wydali je rodzinie.

Śmierć Dionizego Czachowskiego w bitwie pod Wierzchowiskami
Śmierć Dionizego Czachowskiego w bitwie pod Wierzchowiskami, malował Antoni Adam Piotrowski

Z polecenia władz rosyjskich, płk Dionizy Czachowski został pochowany na cmentarzu w Bukównie. W pogrzebie mogły brać udział tylko trzy najbliższe osoby. Dopiero w 1938 r. prochy bohaterskiego dowódcy przewieziono uroczyście do Radomia i pochowano w mauzoleum pod kościołem Ojców Bernardynów. W 100-tną rocznicę powstania styczniowego odrestaurowano mauzoleum, umieszczając je przy ulicy Malczewskiego, (naprzeciw budynków po byłych koszarach wojsk carskich). Ponadto Radom uczcił pamięć o tym bohaterskim dowódcy, nazywając jego imieniem jedną z ulic miasta, a także jedno z najstarszych radomskich liceów ogólnokształcących (przy ulicy Traugutta).

Czachowski oceniany był różnie. Wytykano mu niesubordynację, potępiano za surowość czy okrucieństwo, krytykowano jego umiejętności wojskowe. Często stawiał podkomendnym nadludzkie wymagania. Był gwałtowny i porywczy. Ale trzeba sobie zdać sprawę, że podejmował decyzje w ekstremalnych warunkach, ciągle osaczany przez kolumny wojsk rosyjskich.

Czachowski nie angażował się w rozgrywki polityczne. Wola walki o wolność Ojczyzny, była jego najważniejszym motywem. Temu celowi podporządkował i poświęcił swoje życie.

Autor: Bogusław Bębenek