Wywiady

„Powstała z potrzeby serca i chęci niesienia pomocy dzieciom.” – wywiad z Krzysztofem Gajewskim

 

Małgorzata Stasiak: Kiedy i w jaki sposób powstała fundacja?

Krzysztof Gajewski: Fundacja została założona w Toronto, w roku 2000 przez trójkę polonusów, dr Ryszardę Russ, dr Tadeusza Kralkę oraz inż. Barta Pasowskiego. Powstała z potrzeby serca i chęci niesienia pomocy polskim dzieciom. Trójka wspaniałych ludzi postanowiła kontynuować drogę, którą kiedyś wytyczył doktor Jordan. Pierwszą myślą i pierwszym celem, jaki wyznaczyła sobie fundacja, była budowa placów zabaw przy polskich domach dziecka, więc dokładnie to, czego chciał doktor Jordan, tworząc pierwsze ogródki jordanowskie. Były to miejsca, w których dzieci mogły spędzać rekreacyjnie czas i integrować się. Później, po kilku latach działalności, zrodziła się myśl, że place zabaw dziś są, a później ich nie będzie, wszystko przecież ulega degradacji, więc postawili postawić sobie wyższy cel i chcieli zbudować nie tylko obiekt typu plac zabaw, ale coś większego. Zrodziła się myśl budowy domu dziecka dla dzieci uzdolnionych artystycznie. Z taką propozycją budowy  domu dziecka zwrócono się właśnie do miasta Radomia. Po moim powrocie z Kanady, w której mieszkałem przez pół roku, zwrócili się do mnie znajomi i zapytali, czy bym się takiej inicjatywy nie podjął. Dobrze się składało, bo akurat w tym czasie byłem wiceprezydentem miasta Radomia ds. społecznych i dokładnie wstrzelili się w ten zakres pracy, którą się zajmowałem zawodowo. Podjęliśmy próbę realizacji tego projektu, tzn. miasto wskazało działkę, fundacja opłaciła architekta, który zrobił projekt budynku i taki dom dziecka dla uzdolnionych artystycznie sierot miał powstać na działce przy Starym Ogrodzie. Natomiast w międzyczasie wzrósł znacznie VAT na materiały budowlane i po przeliczeniu okazało się, że pieniądze zebrane przez fundację, czyli ok. 500 tys. dolarów, nie wystarczą na zakończenie całej inwestycji. Patronem miała być gmina miasta Radomia, a gmina w tego typu przedsięwzięciach nie przewiduje realizacji etapami. Powstał pewnego rodzaju impas i postanowiliśmy wtedy, że odstąpimy od tego projektu, a pieniądze, które zostały zebrane, przeznaczyć na stypendia dla tych dzieci. Chcieliśmy pominąć tą sferę bytową, bo to i tak zapewnia państwo i gminy, tylko skupić się na ich rozwoju artystycznym, przejść do etapu właściwego rozwoju dziecka. W roku 2007 rozdaliśmy pierwsze stypendia w Radomiu, było tych stypendiów wtedy tylko 10 na próbę. W związku z tym, że inicjatywa się powiodła i te stypendia zyskały oczekiwany efekt, czyli było duże zainteresowanie dzieci, które są sierotami lub które żyją w rodzinach, potrzebujących pomocy, zaczęliśmy kontynuować ten projekt i go rozwijać. Tak oto przez 10 lat projekt już trwa i jest realizowany nie tylko w Radomiu. Przez kilka lat wypłacaliśmy również stypendia w Kielcach,  Katowicach i na całym Mazowszu.

Do kogo obecnie skierowana jest pomoc fundacji?

Pomoc kanadyjskiej fundacji w dalszym ciągu skierowana jest do sierot, które są uzdolnione artystycznie. Już w samej nazwie, Polish Orphans Charity, czyli pomoc polskim sierotom, mamy ukierunkowanie osób, którym chcemy pomagać. I to są pierwsi beneficjenci, jacy na 100% dostaną od nas pomoc. Najważniejszą kwestią jest wola darczyńców, którzy dają pieniądze. Uznali oni, że dzieci osierocone potrzebują takiej pomocy. Tylko, że nie wszystkie dzieci i nie na każdy cel, konkretnie na ich rozwój artystyczny. Słowa rozwój artystyczny traktujemy dość szeroko. Kalkujemy to na zasadzie rozwoju duchowego dziecka, może to być poezja, proza, malarstwo, fotografia, rzeźba, taniec. Istotną rzeczą jest również to, że nie jest to stypendium konsumpcyjne. Dziecko nie może sobie kupić butów, ubrania, przeznaczyć je na opłacanie, np. dożywiania. Krótko mówiąc – nie może skonsumować tych pieniędzy. Musi je przeznaczyć na swój rozwój, gdyż zależy nam na tym, aby wyrównać szanse dzieci osieroconych i potrzebujących pomocy  z pozostałym środowiskiem, w którym żyją i tworzą. To znaczy, żeby dać im wędkę, a nie rybę – pozwolić rozwijać się niż jednorazowo tą pomoc skonsumować. Od początku przyjęliśmy zasadę, że nie dajemy pieniędzy, czyli 560 tys. dolarów, które już rozdaliśmy na stypendia, nigdy żadne dziecko nie dostało w postaci gotówki. Wszystkie stypendia polegają na refundacji albo zapłaceniu faktur za rzeczy, które wskazują nam dzieci. Jeżeli dziecko chce kupić aparat, laptopa, pędzle, tkaniny, czy materiały do rzeźby, przedstawia nam fakturę i my ją regulujemy.

Ilu osobom do tej pory pomogła fundacja?

Jak do tej pory na stypendia trafiło 560 tys. dolarów, czyli ponad 500 dzieciaków już skorzystało z tej pomocy. W sumie do Polski trafiło już ponad 920 tys. dolarów. Oprócz działalności stypendialnej darczyńcy cały czas fundują budowę placów zabaw – od początku, od podstaw, do końca, do ustawienia konkretnego placu zabaw. Przyjeżdża firma, buduje, daje klucz, my za to wszystko płacimy. Od 10 lat działamy w Radomiu, przez 7 lat dajemy stypendia w Warszawie, a także przez  2 lata dawaliśmy w Katowicach i w Kielcach.

Jakich formalności należy dopełnić, aby otrzymać stypendium?

Pierwsza rzecz, należy przede wszystkim złożyć aplikację. Żeby dziecko mogło otrzymać stypendium, musi o to stypendium zaaplikować. Ale nie jest to wniosek ani skomplikowany, ani trudny. Dziecko pisze o swoich zainteresowaniach i o swoich potrzebach, ale musi to wszystko potwierdzić jego nauczyciel, wychowawca. Nie to, że dziecko rozwija się samodzielnie, tylko, że faktycznie jest uzdolnione, bo przecież każdy może napisać, że „Jestem początkującym Van Goghiem”, „Jestem początkującym, wspaniałym filmowcem”. My chcielibyśmy wiedzieć, czy to jest prawda. Drugą część aplikacji wypełnia nauczyciel albo opiekunowie artystyczni tego dziecka. Jeżeli dziecko chodzi do szkoły artystycznej, np. plastycznej, fotograficznej, muzycznej czy filmowej, to musi być to poparte podpisem jego opiekuna artystycznego. Trzecią część wniosku stanowi potwierdzenie sytuacji dziecka. Jeżeli dziecko jest w domu dziecka lub rodzinie zastępczej, to wystarczy potwierdzenie placówki lub rodziny zastępczej, w której to dziecko przebywa. Jeżeli natomiast dziecko jest wychowywane przez jednego z rodziców czy przez dziadków, jest w rodzinie wielodzietnej lub w trudnej sytuacji finansowej, to chcemy, żeby tą sytuację potwierdził, np. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Musimy przed darczyńcami uwiarygodnić, gdzie idą te pieniądze, czyli przedstawić sprawozdanie, rozliczyć każdą fakturę, skserować i napisać, na co dany chłopiec czy dziewczynka przeznaczyło otrzymane pieniądze. Darczyńcy nie tylko dają pieniądze, ale także wnikliwie przyglądają się, na co zostały one przeznaczone.

Kim są osoby, które wspierają fundację?

To zależy, czy myśli Pani o Polsce czy o Kanadzie, bo wspierają nas zarówno osoby w Kanadzie, jak i w Polsce. Stypendia fundują Kanadyjczycy. Przez pierwszych kilka lat używaliśmy określenia polonia kanadyjska, natomiast większość pieniędzy fundacji, które trafiają do polskich dzieci, pochodzi w tej chwili od rdzennych Kanadyjczyków. Fundacja prowadzi również działalność na Dominikanie, w Czechach, na Słowacji, Ukrainie, Argentynie, w Grecji, Meksyku, Portugalii czy Irlandii – jest wiele krajów, gdzie ta pomoc trafia, ale zdecydowanie największa pomoc trafia do Polski. Używaliśmy określenia polonia kanadyjska, dlatego że trójka założycieli pochodzi z Polski. Kiedyś wyjechali z kraju, osiedlili się, a pierwsze bale, organizowane przez fundację, skupiały środowiska polonijne. W tej chwili zdecydowana większość osób, które wspierają fundację, to Kanadyjczycy. Fundacja ma już na tyle ugruntowaną pozycję i na tyle wrosła w Kanadę, że nawet podczas wizyty głowy państwa, czyli generalnego gubernatora Kanady w Polsce, jego małżonka wręczała  stypendia. W Warszawie w roku 2014 miałem również przyjemność osobistego spotkania z generalnym gubernatorem Kanady, Davidem Johnstonem.

W takim razie, jak wygląda pomoc ze strony Polaków?

100% pieniędzy darczyńców przeznaczamy na dzieci. Ale oprócz tego jest grono osób, które wspiera działalność niefinansowo. Są to ludzie, którzy pomagają szeroko, od dziennikarzy, którzy wspierają nas i piszą o tej działalności, do osób, które w prosty sposób przekazują jakieś prezenty dla domów dziecka, które fundują poczęstunek dla dzieci, użyczają samochodów wtedy, kiedy przyjeżdżają goście z Kanady. To grono osób, które w sposób życzliwy i anonimowy wspomaga, natomiast nigdy nie korzystamy z formy gotówkowej. Mamy osobę, która co roku funduje kilkanaście gadżetów, które wozimy jako prezenty do Kanady. Także można powiedzieć, że jest spore grono osób, które są przyjaciółmi fundacji. Musiałbym długą listę tych osób wymieniać. Widnieją oni na stronie fundacji w zakładce Przyjaciele.

Jak wyglądają plany fundacji na najbliższy czas?

Rok 2016 jest rokiem kluczowym, gdyż obchodzimy w nim dziesięciolecie działalności fundacji w Radomiu. Z tej okazji odbędzie się kilka imprez oraz jest 25 tys. dolarów do rozdysponowania, największa jak do tej pory kwota, przyznana na stypendia. Zaczynaliśmy od 10 tys. rocznie , doszliśmy w tej chwili do 25 tys. Jubileusz rozpoczęliśmy  7 czerwca Dniem Kultury Kanadyjskiej, który zorganizowali przedstawiciele  International Partner School – Gimnazjum – Liceum Językowe z oddziałami Dwujęzycznymi im. Unii Europejskiej z Radomia przy ul. Traugutta. Ja to nazywam – „Mały Dzień Kanady”.   Później tzn.  24-25 października, będą najważniejsze  dni jubileuszu. 24 października wręczymy stypendia. Otworzymy również wystawę z okazji dziesięciolecia działalności z pracami stypendystów. Wieczorem zaś odbędzie się koncert muzyczny w wykonaniu naszych stypendystów. W dniu 25 października odbędzie spotkaniem z młodzieżą przedstawiciela fundacji , później spotkanie ze studentami  Ambasadora Kanady. W godzinach popołudniowych  będzie otwarcie wystawy fotograficznej o Kanadzie, mamy w planie spotkanie z podróżnikiem po Kanadzie i na koniec koncert piosenek największego barda kanadyjskiego, Leonarda Cohena w wykonaniu Michała Łanuszko, które mam nadzieję, że wszystkim przypadną do serca. Obchody kończymy na początku listopada otwarciem wystawy dwójki osób, które pochodzą z Radomia, a są związane z fundacją, tj. Kasi Podniesińskiej, która od 10 lat przekazuje jeden ze swoich obrazów który zawsze  trafia do Kanady na aukcję oraz Michała Wasika, który jest radomianinem i który dostawał stypendium zarówno wtedy, kiedy mieszkał w Radomiu, jak i kiedy mieszkał już w Warszawie. Michał jest w tej chwili studentem architektury i uczy rysunku uzdolnione dzieci, więc chcemy zaprezentować taki akcent radomski, który już wyszedł na zewnątrz, pokazać pracę dwóch pokoleń, związanych z fundacją – Kasi już uznanej artystki,  pracownika Muzeum Narodowego w Krakowie i Michała Wasika, który jest początkującym architektem.

Dziękuję za rozmowę.

Również dziękuję.

 

MS