Wywiad z Wioletą Fijałkowską, założycielką ludowego zespołu Guzowianki. Rozmawiał Adam Szabelak.
Młodzieżowy Zespół Ludowy „Guzowianki” powstał w 2014 r. i składa się głównie z uczniów oraz absolwentów Publicznej Szkoły Podstawowej w Guzowie. Grupa cieszy się dużą popularnością nie tylko w regionie, ale też w całym kraju, a nawet poza jego granicami.
Adam Szabelak: Jak zaczęła się Pani przygoda z Guzowiankami?
Wioleta Fijałkowska: Moje zamiłowanie do muzyki ludowej zaczęło się już w domu rodzinnym. Tata dostał w prezencie na komunię akordeon, od tamtej pory grał, więc u nas od zawsze rozbrzmiewały dźwięki muzyki ludowej. Tata miał również kapelę, jeździłam z nim na różne wydarzenia. Z czasem jednak coraz mniej osób grało. Teraz to się zmienia, ludzie chcą odkrywać muzykę ludową na nowo, co jest wspaniałe. W przeszłości działałam w radomskiej orkiestrze Grandioso. Po ukończeniu szkoły muzycznej grałam też w orkiestrze w Szydłowcu. Jednak po wyjściu za mąż pojawił się natłok obowiązków, nie miałam już tyle czasu co wcześniej. Dlatego też postanowiłam stworzyć swoje środowisko muzyczne. Początkowo były to zajęcia dodatkowe dla dzieci uczęszczających do szkoły w Guzowie. Stąd też wzięła się nazwa zespołu, czyli Guzowianki. Na początku chciałam tego uniknąć, ponieważ wielu osobom kojarzyła się ona jednoznacznie – ze starszymi paniami. Jednak po pewnym czasie, gdy bardzo dużo osób tak o nas mówiło, to ta nazwa się po prostu przyjęła. Dziewczyny, które kończyły szkołę, chciały kontynuować śpiewanie. Zmobilizowało mnie to do tego, żeby stworzyć zajęcia całkowicie pozalekcyjne. Z każdym spotkaniem było nas coraz więcej. Nagrywaliśmy coraz to bardziej rozpoznawalne utwory, zaczęliśmy nagrywać klipy i dzięki temu rozpoczęliśmy bardzo prężne działania. Po prawie dziesięciu latach działalności zespołu mamy w grupie obecnie około czterdziestu osób.
Przez te dziesięć lat ile osób grało w zespole?
Ogółem przez ten czas może parę osób stwierdziło, że to nie dla nich. Nadal są z nami dziewczyny, które były też na samym początku. W tej chwili studiują, zakładają rodziny, mają mniej wolnego czasu, ale przyjeżdżają na próby i koncerty kiedy tylko mogą. Nowe osoby, które do nas dołączają, to w dużej mierze dzieci, co bardzo mnie cieszy, gdyż to najmłodsi pomogą nam przetrwać dłużej.
Kto tworzy muzykę, którą gracie?
Z czasem okazało się, że ludziom podoba się to co robimy. Wtedy zaczęłam komponować autorskie utwory, wcześniej nawet nie próbowałam. Zapraszamy do naszych projektów wielu różnych muzyków, ponieważ uczymy się bardzo dużo z ich doświadczenia, każdy z nich dodaje naszej muzyce wyjątkowe emocje i charakter. Na co dzień w zespole na bębenku gra mój brat Cezary Bursa, na akordeonie Patryk Pucuła, na klarnecie Olga Woźniak. Aktualnie pracujemy nad ostatnimi nagraniami do naszej drugiej płyty. Cały czas staramy się rozwijać oraz naszą muzykę, dlatego wciąż szukamy nowych brzmień instrumentalnych, słuchamy dużo muzyki ludowej i spędzamy mnóstwo czasu na próbach.
Patrząc na osiągane przez was zasięgi na YouTube, zespół działa naprawdę prężnie. Osiągnęliście wielki sukces – chyba można tak powiedzieć – z czego to wynika?
Przez długi czas nie mogłam uwierzyć, że nasza muzyka stała się tak popularna. Dla nas to była po prostu świetna zabawa. Nagrywanie, uczenie się nowych utworów, wspólne muzykowanie, robienie teledysków i promowanie naszej okolicy – to były nasze cele. Uważam, że kluczem jest właśnie to, że robimy to co lubimy i czujemy się w tym spełnieni. Dużym plusem są również muzycy, którzy grają w zespole. Trudno jest znaleźć osobę, która potrafiłaby grać w stylu ludowym. Współpracujemy z wieloma świetnymi muzykami, ale granie klasyczne, a granie ludowe, to duża różnica. Od sześciu lat nagrywamy w studiu w Wierzbicy u Kamila Gorazińskiego, który czuwa nad nagraniami, aranżuje, doradza. Znalezienie takiej osoby, która ma wysoką wrażliwość muzyczną, jest cierpliwa i potrafi współpracować z dziećmi i dorosłymi w studiu, to też jest ogromny klucz do sukcesu.
Czy muzyka ludowa to osobny styl muzyczny? Nie jest nauczany w Polsce?
Wielu muzyków, którzy tworzyli i znali muzykę ludową, niestety już odeszło. Dobrze, że zostały chociaż nagrania. Teraz otworzyły się także szkoły tradycji, więc chwała tym muzykom, od których wciąż można nauczyć się grać i śpiewać. Granie klasyczne jest gatunkiem, w którym wszystko musi być czyste, nie może tam być tam odchyleń. Muzyka ludowa jest z kolei bardzo wyzwolona, nie jest ograniczona regułami, dlatego jest w niej dużo szaleństwa, tzw. „luzu” . Jest to styl bardzo wyjątkowy.
Uważa Pani, że muzyka ludowa mogłaby trafić na imprezy? Czy ludzie by się przy tym bawili?
Jest mnóstwo imprez ludowych. Coraz częściej organizuje się potańcówki w naszym regionie i cieszą się bardzo dużym powodzeniem. Często dostaję filmiki jak ludzie bawią się przy naszej muzyce. Powstało wiele remiksów naszych piosenek. Uważam, że zainteresowanie muzyką ludową rośnie, ludzie spędzają przy niej czas. Szkolimy młode osoby, które same do nas przychodzą, więc to też duży potencjał. Jeżdżąc na koncerty, nawet w autokarze wszyscy śpiewają, zarówno dzieci jak i rodzice. Gdy na Ukrainie było jeszcze spokojnie, dostaliśmy film jak tamtejszy zespół ludowy wykonuje nasz utwór „Na jarmarku”.
Czy czerpiecie inspiracje z tradycji regionalnych naszego regionu? Czy są np. piosenki charakterystyczne dla radomszczyzny?
Oczywiście występują pieśni, które są charakterystyczne, ale często spotykam się z tym, że co wieś to pieśń. Robiliśmy też spotkania ze starszymi zespołami ludowymi, żeby zobaczyć i nauczyć się czegoś nowego. Okazuje się, że często jest tak, że jest jedna pieśń, ale mogą być inne słowa i podobna melodia lub te same słowa i całkowicie inna melodia. Dawniej rzadko kiedy ktoś to spisywał. Bardzo ważne dla nas są śpiewniki z lat 80-tych, które pozyskaliśmy od zespołu ludowego Wieniawa, działającego w tamtych latach bardzo prężnie. Aktualnie staramy się odtwarzać te utwory. Często słuchamy też Kapeli Ze Wsi Warszawa, która działa już 20 lub 30 lat. Oprócz tego tworzymy własne pieśni, których autorem jest pan Marek Mioduszewski.
Czy wasze stroje są jakieś szczególnie charakterystyczne dla regionu radomszczyzny?
Niestety, nasze stroje nie są charakterystyczne dla regionu, ponieważ zazwyczaj tutaj chodzono w strojach opoczyńskich. Strój radomski był bordowy, jednak nie przykuwał aż tak wzroku. Aktualnie pracujemy nad tym, żeby stworzyć swoje, guzowskie stroje. Skoro tworzymy już swoją muzykę – to czemu nie? To teraz jest taki nasz następny cel.
Jakie plany na nadchodzący czas?
Jesteśmy w trakcie kończenia drugiej płyty z utworami ludowymi. Rozpoczęliśmy też ostatnio nowy projekt, czyli Małe Guzowianki. Najmłodsi członkowie naszego zespołu nagrywają piosenki i zabawy muzyczne dla dzieci. Wiele tych utworów jest w internecie, jak np. „Mam chusteczkę haftowaną”, ale niestety muzyka jest zazwyczaj mocno elektroniczna, my nagrywamy aranże z muzyką akustyczną, które tworzy i nagrywa nam Kamil Goraziński. Także postanowiliśmy zająć się teraz najmłodszymi, również dla nich chcemy stworzyć taki rodzaj rozrywki. Mamy nadzieję, że uda się zebrać fundusze i do końca sierpnia nagrać wszystkie utwory Małych Guzowianek, żeby już w nowym roku szkolnym na zaproszenie szkół robić dla dzieci warsztaty. Póki co tylko w naszym regionie, ale później kto wie, może i w całej Polsce. Jednym z naszych głównych celów jest dalej nagrywać, przyciągać dzieci i młodzież i kultywować tradycję.
Czy macie wsparcie ministerstwa albo samorządu?
Bardzo ciężko jest znaleźć wsparcie. Dysponujemy głównie tym co zarobimy grając koncerty. Piszemy różne projekty do Gminy, Starostwa, FIO i udaje nam się zdobyć czasem jakieś małe granty. Jednak aby realizować nasze cele potrzebujemy wsparcia cały czas, dlatego jeśli ktoś chciałby nam pomóc to zapraszamy do współpracy.
Jakieś słowo na koniec?
Chciałabym podziękować wszystkim osobom, które trzymają za nas kciuki, które piszą do nas ze słowami uznania i w ten sposób motywują do dalszego działania. Cieszymy się, że nasza muzyka rozbrzmiewa w tak wielu domach. Mamy nadzieję, że kolejnymi naszymi projektami i utworami, które cały czas staramy się poprawiać jakościowo, zyskamy jeszcze większą rzeszę słuchaczy i miłośników kultury ludowej.
Dziękuję za rozmowę.