Michniów, wieś położona w województwie świętokrzyskim, stała się symbolem tragicznych losów polskich wsi podczas II wojny światowej. 12 i 13 lipca 1943 roku niemieccy okupanci przeprowadzili jej brutalną pacyfikację, mszcząc się na mieszkańcach za ich pomoc partyzantom. Dziś obchodzimy Dzień Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej.
Zdjęcie tytułowe przedstawia „Pietę Michniowską”, rzeźbę autorstwa Wacława Staweckiego usytuowaną na terenie Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie. Przedstawia matkę – kobietę świętokrzyską, trzymającą na kolanach umierającego syna – partyzanta. Zdjęcia wykorzystane w artykule pochodzą z Mauzoleum. Fot. Adam Szabelak.
„Wieś Michniów była siedzibą sztabu partyzanckiego zgrupowań «Ponurego» do czasu przeniesienia się na Wykus. Wprawdzie pierwsze oddziały leśne kwaterowały na Kamieniu Michniowskim – odległość około pół godziny drogi – jednak w większości wypadków wszystkie sprawy związane z dowodzeniem decydowano we wsi” – tłumaczył po wojnie partyzant „Ponurego” Bogdan Ostachowski „Puer”.
Decyzja o pacyfikacji Michniowa zapadła 8 lipca 1943 roku w Radomiu, a przygotowania do akcji trwały kilka dni. Niemcy spodziewali się znaleźć w Michniowie i okolicach polskich partyzantów. Byli także w posiadaniu list cywilów podejrzanych o współpracę z podziemiem, najprawdopodobniej dostarczonych przez konfidentów.
Wieś została otoczona przez niemiecką policję i żandarmerię w nocy z 11 na 12 lipca, tworząc dwa pierścienie okrążenia. O poranku mieszkańców brutalnie wyrzucono ze swoich domów, a następnie rozstrzelano lub spalono żywcem w stodołach. Najmłodszą ofiarą był dziewięciodniowy Stefan Dąbrowa, który został spłonął wraz z całą swoją rodziną.
Michniów miał stanowić przykład dla innych wsi wspierających polski ruch oporu. Po pacyfikacji zakończonej 12 lipca, partyzanci dowodzeni przez Jana Piwnika „Ponurego” przeprowadzili akcję odwetową, atakując niemiecki pociąg pospieszny. Był to symboliczny akt zemsty.
13 lipca w Michniowie ponownie pojawili się Niemcy, aby dokończyć masakrę. Łącznie w dwóch akcjach wymierzonych w polskich cywilów zginęło ponad 200 osób, z czego połowę stanowiły kobiety i dzieci. Zabudowania spalono. Michniów praktycznie przestał istnieć.
29 września 2017 roku Sejm RP – mając na celu upamiętnienie tych wydarzeń – ustanowił 12 lipca Dniem Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej.
Święto – dość słabo obecne w powszechnej świadomości, ale jakże ważne – ma na celu oddanie hołdu mieszkańcom polskich wsi za ich patriotyczną postawę i ogromne poświęcenie podczas II wojny światowej.
„Wieś polska, mimo grożących represji i prześladowań, wykazywała się patriotyczną postawą przez cały okres wojny. Jej mieszkańcy wchodzili w skład wielu ugrupowań konspiracyjnych, żywili mieszkańców miast i oddziały partyzanckie, udzielali schronienia wysiedlonym Polakom i ukrywającym się Żydom” – podkreślono w uzasadnieniu ustawy.
Historia polskich wsi w czasie II wojny światowej to historia tysięcy ludzi, którzy stracili najbliższych, przyjaciół i dorobek życia. To historia wygnanych ze swoich domów, pozbawionych majątku, skazanych na głód i nędzę. To historia pełna tragizmu, ale jednocześnie ogromnego poświęcenia i bohaterstwa. Na ziemiach wcielonych do III Rzeszy dokonywano masowych wysiedleń. Szczególnie okrutny los spotkał mieszkańców Zamojszczyzny, gdzie tysiące osób zostało wysiedlonych, a ich miejsce zajęli niemieccy osadnicy. Także Sowieci stosowali masowe deportacje i aresztowania. Ukraińscy nacjonaliści z kolei w niezwykle brutalny i systematyczny sposób wymordowali dziesiątki tysięcy mieszkańców wsi na Wołyniu i w Galicji.
Okupacja niemiecka i sowiecka przyniosła ogromne straty dla polskiej wsi. Bezpośrednie straty to zniszczenie ponad 350 tysięcy zagród wiejskich, utrata 11,5 miliona zwierząt hodowlanych, w tym niemal 2 milionów koni, oraz wycięcie około 400 tysięcy hektarów lasów. Jednak najbardziej dotkliwe były straty ludzkie i utrata potencjału produkcyjnego.
Po wojnie populacja wiejska zmniejszyła się z około 24 milionów przed wojną do 16 milionów według spisu powszechnego z 1946 roku. Ogółem w Polsce okupacji nie przeżyło niemal 40% lekarzy, około 1/3 nauczycieli i naukowców oraz ponad ¼ prawników i księży, którzy często stanowili lokalną elitę. Niemal całkowitej zagładzie uległo ziemiaństwo, a infrastruktura i przemysł zostały zniszczone na ogromną skalę.
Dlaczego przypomnienie tego jest tak ważne? Na początku lat 30. XX wieku aż 73% mieszkańców II RP żyło poza miastami, co czyniło Polskę jednym z najmniej zurbanizowanych państw w Europie. Większość z nas maksymalnie w 2 lub 3 pokoleniu ma chłopskich przodków. Podczas wojny, wieś była nie tylko miejscem zamieszkania, ale również centrum oporu przeciwko okupantowi. Ta historia powinna być dziś naszą dumą.
Dzień Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej to nie tylko okazja do uczczenia pamięci ofiar, ale także do refleksji nad dziedzictwem polskiej wsi. Nad naszym dziedzictwem.
Symbolem męczeństwa wsi stał się „rumianek michniowski” – którego 2 czerwone płatki symbolizujące dni pacyfikacji wsi michniowskiej.
Jak przypomniał Instytut Pamięci Narodowej Delegatura w Radomiu, w regionie radomskim za symbol tragicznych losów polskich chłopów uznawano przez wiele powojennych lat losy mieszkańców Gorynia w gminie Jedlińsk.
Wiosną 1940 r. Niemcy rozpoczęli w okolicach Radomia budowę poligonu dla piechoty, artylerii i lotnictwa, co wiązało się z wysiedleniem wielu wsi. Mieszkańcom kilkudziesięciu miejscowości leżących na wschód od linii kolejowej Radom-Warszawa oraz na północ od rzeki Radomki nakazano ich całkowite opuszczenie do końca września i poszukanie sobie samodzielnie nowych miejsc zamieszkania.
Rodzinom, które dostosowały się do nakazu, Niemcy zezwolili na zabranie mienia ruchomego oraz koni i bydła, wypłacając w pewnych przypadkach „zasiłki” w wysokości 100 zł na osobę. Zapowiadano również wypłacenie w przyszłości odszkodowań za utracone grunty, co oczywiście nie zostało zrealizowane. Akcja ta objęła m.in. Bartodzieje, Bierwce, Wolską Dąbrowę, Bożą Wolę, Wolę Goryńską, Wierzchowiny, Józefówek Wierzchowiński, Czarny Ług, Miejską Dąbrowę, Bobrowniki Stare i Nowe oraz szereg innych. Ich mieszkańcy posłuchali nakazu i w obawie przed represjami porzucili gospodarstwa.
Inaczej postąpili rolnicy z Gorynia, którzy wspólnie odmówili Niemcom opuszczenia swych domów. W listopadzie 1940 r. do wsi przybyła ekspedycja karna, która przeprowadziła pacyfikację miejscowość – kilku mieszkańców zamordowano, a resztę wypędzono, nie pozwalając im na zabranie żadnego dobytku. Niemalże wszystkie budynki tworzące wieś – domy, stajnie, stodoły itd. – zostały spalone. Rolnicy powrócili tutaj dopiero w 1945 r., rozpoczynając od podstaw odbudowę swej egzystencji.