Radom i okolice Społeczeństwo

Lotnisko Radom w kryzysie. Bez większego wsparcia grożą gigantyczne straty

Trwają rozmowy o przyszłości cywilnego lotniska w Radomiu. W grę wchodzą różne scenariusze: większe zaangażowanie armii, udział samorządu, a także wciągnięcie do gry prywatnych inwestorów. Każdy z tych wariantów daje jednak podobne perspektywy – czyli na razie niewielkie.

Radom należy do grona trzech portów w Polsce, które funkcjonują w modelu wojskowo-cywilnym. Poza nim taki status mają Kraków-Balice oraz Wrocław. Wszystkie te obiekty podlegają Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych. W Radomiu działa m.in. 42. Baza Lotnictwa Szkolnego, a część wojskowych pilotów właśnie tam przechodzi szkolenie.

Choć wojsko ma na miejscu własną infrastrukturę, korzysta ze wspólnego pasa startowego, który w dużej mierze utrzymywany jest przez stronę cywilną.

Zobacz też:

Jak podaje wnp.pl, obecna umowa operacyjna, podpisana jeszcze lata temu, nie daje cywilnemu zarządowi większych możliwości egzekwowania partycypacji. W efekcie to cywilna strona pokrywa wydatki związane z bieżącym funkcjonowaniem lotniska, podczas gdy potencjalne wsparcie ze strony wojska pozostaje niewielkie.

Sprawa finansowania portów współużytkowanych z wojskiem była już podnoszona w Ministerstwie Infrastruktury. Wiceminister Maciej Lasek ostrzegał niedawno, że jeśli nic się nie zmieni, to do 2032 roku straty radomskiego portu mogą wynieść nawet 600 mln zł. Jednocześnie wskazał, że MON powinien w większym stopniu brać odpowiedzialność za koszty bieżące takich obiektów. Jak na razie jednak międzyresortowe rozmowy nie przyniosły żadnych wiążących rezultatów.

Polskie Porty Lotnicze, właściciel radomskiego lotniska, próbują szukać rozwiązań także poza armią. Władze spółki oczekują wsparcia od samorządu – przede wszystkim w zakresie promocji regionu i jego połączenia z portem. Liczą również na prywatnych partnerów. W tym celu Radom uzyskał zgodę na nocne loty i ma przygotowaną ofertę dla operatorów cargo. Jak podkreślają eksperci, szanse na rozwój tego segmentu mogą dać niszowe kierunki, mniejsze czartery czy integracja z transportem drogowym, ponieważ długość pasa startowego ogranicza możliwości przyjmowania dużych frachtowców.

Na razie jednak żaden ze scenariuszy nie daje pewności, że lotnisko uda się wyciągnąć z finansowych tarapatów. Wszystko zależy od tego, czy uda się przekonać wojsko, władze lokalne lub biznes do większego zaangażowania w projekt, który bez dodatkowych środków może stać się coraz większym obciążeniem dla budżetu państwa.

Źródło: wnp.pl