Polska i świat Społeczeństwo

Policja wkroczyła do siedziby Marszu Niepodległości. Jest oświadczenie!

Policja wkroczyła do siedziby Marszu Niepodległości. Wcześniej funkcjonariusze dokonali rewizji w domu Roberta Bąkiewicza. Sprawa ma związek ze śledztwem dotyczącym Marszu Niepodległości w 2018 roku.

W środę, 4 września 2024 roku policja wkroczyła do mieszkania Roberta Bąkiewicza oraz siedziby stowarzyszenia Marsz Niepodległości przy ulicy Stawki w Warszawie.

Działania policji mają związek z wydarzeniami podczas Marszu Niepodległości z… 11 listopada 2018 r.

Prokurator Norbert Woliński przekazał PAP, że Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga nadzoruje śledztwo dotyczące szeregu przestępstw zaobserwowanych podczas marszu. Dodał, że śledczy przeanalizowali nagrania z marszu, na których zarejestrowano, jak jedna z osób należących do straży Marszu Niepodległości grozi karalnie innej osobie.

Dla wielu osób, w tym wielu polityków, działania policji i prokuratury wydają się absurdem. Warto zaznaczyć, że Marsz Niepodległości, podczas którego miało dojść do „szeregu przestępstw”, odbył się już niemal 6 lat temu.

W przestrzeni medialnej pojawiły się nagrania pokazujące sposób, w jaki policja dostała się do siedziby Marszu Niepodległości. Do wejścia do budynku użyto ślusarza.

Do sprawy włączył się m.in. Krzysztof Bosak, wicemarszałek sejmu oraz polityk reprezentujący barwy Konfederacji.

– Sprawa przeszukań zarządzonych przez Prokuraturę nadzorowaną przez Adama Bodnara w lokalach związanych z Marszem Niepodległości jest jednocześnie kuriozalna, skandaliczna i nieprzypadkowa. Wedle mojej wiedzy chodzi o to, że podczas liczącego prawie milion ludzi marszu na 100-lecie niepodległości ktoś poczuł się postraszony i po marszu oskarżył o to organizatorów. Prokuratura szuka więc 6 lat później człowieka, który był sprawcą „groźby”, nie znając ani jego tożsamości, ani nie mając jego zdjęć ani nawet rysopisu. Organizatorzy marszu sprzed sześciu lat ileś lat temu złożyli zeznania, że nie wiedzą o co ani o kogo chodzi. Sprawa została po latach umorzona, a teraz wznowiona z politycznych powodów. Prokurator domaga się więc wydania nieistniejących list nazwisk wszystkich zaangażowanych w organizację marszu w 2018 roku. Brak realnie poszkodowanych. Brak sprawcy. Brak dowodów. Brak świadków. To wszystko jednak nie problem dla prokuratora Macieja Młynarczyka – wpływowego prokuratora z czasów ministra Zbigniewa Ziobro , rzuconego przez rząd tzw. Zjednoczonej Prawicy na odcinek zwalczania wszystkich, którzy mieli coś krytycznego do powiedzenia na temat Ukraińców, w tym sprawców Ludobójstwa na Wołyniu (prokurator Młynarczyk nie używa tego terminu)

przekazał za pośrednictwem portalu x.com Krzysztof Bosak, wicemarszałek sejmu.

Krzysztof Bosak zauważa, że wznowione przez ministra Adama Bodnara postępowanie jest wykorzystywane jako pretekst do przeszukiwania domów i biur osób związanych ze środowiskiem narodowym. Zwraca uwagę, że przy tej okazji łamane są standardy, podając przykład, w którym policja siłowo weszła do biura Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, mimo że nie miała uprzednio formalnego wniosku o wydanie poszukiwanych rzeczy.

Bosak twierdzi, że lista nazwisk uczestników Marszu z 2018 roku, na podstawie której działają śledczy, jest fikcyjna i nigdy nie istniała, a prokuratura posiada już pełną wiedzę na ten temat z poprzednich przesłuchań.

– Skandal? To mało powiedziane! Na miejscu są nasi prawnicy i nasz poseł Krzysztof Mulawa. Udzielamy wsparcia i pomocy prawnej każdemu, kogo prokurator Młynarczyk spróbuje sztucznie łączyć z tą sztucznie kreowaną i absurdalną sprawą. Nie ma i nie będzie akceptacji dla bezprawia kadr POPiSu w wymiarze sprawiedliwości. Nie ma naszej zgody na łamanie praw obywatelskich czy to za rządów PiS czy PO

przekazał Krzysztof Bosak.

Niektórzy internauci uważają, że Polska staje się państwem o charakterze totalitarnym, z rosnącą cenzurą, zwalczaniem opozycji oraz patriotyzmu wszelkimi możliwymi sposobami. Twierdzą, że sytuacja jest skandaliczna i nie do zaakceptowania.

Oświadczenie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości

W środę po południu na facebookowym profilu „Marsz Niepodległości” pojawiło się oficjalnie oświadczenie stowarzyszenia. Poniżej zamieszczamy jego pełną treść.

OŚWIADCZENIE ZARZĄDU STOWARZYSZENIA MARSZ NIEPODLEGŁOŚCI

Około godziny 12.00 w dniu 4 września 2024 r. Policja wkroczyła do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości w celu zajęcia dokumentów i nośników elektronicznych stanowiących własność Stowarzyszenia.
Podstawą do prowadzenia tych czynności jest kuriozalna sprawa karna z 2018 roku, dotycząca rzekomych gróźb artykułowanych 11 listopada 2018 roku przez anonimowego uczestnika Marszu. Pod takim absurdalnym pretekstem Policja weszła do siedziby Stowarzyszenia i zajęła liczne dokumenty i nośniki, które nie tylko z tą sprawą nie mogły mieć nic wspólnego, co nawet nie należały do SMN. Całkowicie nielegalnie zajęto również dokumenty nieobjęte postanowieniem prokuratora.
Postanowienie o przeszukaniu wydał prokurator Maciej Młynarczyk, znany ze ścigania ocalałych z rzezi wołyńskiej, internautów czy organizatorów legalnych manifestacji za rzekomą „mowę nienawiści”.
W ten sposób obecna władza usiłuje uderzyć w Marsz Niepodległości.
Jako Stowarzyszenie już podejmujemy odpowiednie kroki, aby przeciwdziałać temu bezprawiu. Pomimo utrudnień będziemy także nadal pracować nad organizacją tegorocznego Marszu i 11 listopada jak zawsze spotykamy się na Rondzie Dmowskiego!
Jako niepoważne i cyniczne przyjmujemy próby budowania na tej sprawie politycznej popularności przez Roberta Bąkiewicza. Robert Bąkiewicz został kilka lat temu usunięty ze Stowarzyszenia po próbach jego nielegalnego przejęcia i żadne jego działania ani prawne kłopoty nie powinny być łączone z Marszem Niepodległości.
Marsz Niepodległości przejdzie tak czy inaczej.