W ostatnim czasie mówiło się, że to Radom przejmie część ruchu lotniczego z Warszawy, zwłaszcza w kontekście ograniczonej przepustowości Lotniska Chopina i sporów wokół portu w Modlinie. Tymczasem rzeczywistość zaczyna układać się zupełnie inaczej. Lotnisko Warszawa-Modlin oraz Ryanair ogłosiły właśnie podpisanie rekordowej, wieloletniej umowy. W jej ramach irlandzki przewoźnik planuje ponad trzykrotne zwiększenie liczby pasażerów – z 1,5 mln do nawet 5 mln rocznie do 2030 roku.
W ramach porozumienia lotnisko zobowiązało się do znacznej rozbudowy infrastruktury – m.in. powstanie osiem stanowisk odpraw i dwanaście miejsc postojowych dla samolotów. Sam Ryanair zapowiada inwestycję wartą 400 milionów dolarów i podwojenie liczby stacjonujących w Modlinie maszyn. W efekcie przewoźnik planuje uruchomić nawet 25 nowych tras i stworzyć setki miejsc pracy.
W tym kontekście warto zadać pytanie: jaka przyszłość czeka port lotniczy Warszawa-Radom? Czy pierwotny plan, by to właśnie nasze lotnisko przejęło ruch z przeciążonego Chopina i będącego wówczas w konflikcie Modlina, jest nadal aktualny?
Przypomnijmy, że Radom miał być odciążeniem dla stołecznych lotnisk, zwłaszcza w okresie ich modernizacji. I choć formalnie nadal pozostaje alternatywą, coraz wyraźniej widać, że to Modlin – dzięki współpracy z Ryanairem i planowanej rozbudowie – umacnia swoją pozycję jako drugi port dla Warszawy. Z kolei lotnisko Chopina, którego modernizacja ma potrwać do 2029 roku, nadal będzie kluczowym punktem obsługi pasażerów, choć prognozy wskazują, że już od 2026 roku może być przeciążone.
W świetle tych informacji nasuwają się pytania: czy Radom wykorzysta swoją szansę, czy zostanie w tyle? Czy wobec dynamicznego rozwoju konkurencyjnych portów – zwłaszcza Modlina – radomski port ma jeszcze realne szanse, by odegrać znaczącą rolę w systemie lotnisk w naszym województwie?
Źródło: Buisnessinsider.com.pl
