Lotnisko im. Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 roku znów znalazło się w centrum uwagi opinii publicznej. Wyniki audytu zamówionego przez nowe władze Polskich Portów Lotniczych nie pozostawiają złudzeń – port przynosi ogromne straty, a prognozy na kolejne lata nie nastrajają optymistycznie. Co dalej z inwestycją, która miała być odpowiedzią na przeciążone Okęcie?
Z dokumentów, do których dotarły ogólnopolskie media, wynika, że strata operacyjna lotniska w 2024 roku wynosi około 67 mln zł. Audytorzy przewidują, że do 2032 roku deficyt może sięgnąć nawet 800 mln zł. W tle pojawiają się zarzuty dotyczące nieprawidłowości przy podejmowaniu decyzji o budowie i uruchomieniu portu. Władze PPL złożyły już zawiadomienie do prokuratury, wskazując m.in. byłych prezesów spółki i byłego pełnomocnika rządu ds. CPK jako osoby, które mogły dopuścić się działań na szkodę przedsiębiorstwa.
Pomimo problemów finansowych, władze PPL deklarują, że nie zamierzają podejmować pochopnych decyzji. Spółka dała sobie czas do 2028 roku na ocenę skuteczności wdrażanej obecnie strategii. Jak podkreśla PPL, priorytetem pozostaje rozwój ruchu cywilnego oraz poprawa efektywności biznesowej portu. Dopiero za trzy lata mają zapaść strategiczne decyzje dotyczące przyszłości radomskiego lotniska.
Na razie jednak wyniki nie napawają optymizmem. W pierwszym pełnym roku działalności – 2023 – z usług portu skorzystało 103 tys. pasażerów, a w pierwszej połowie 2024 roku – jedynie 32 tysiące. To daleko od pierwotnych prognoz, które zakładały nawet 450 tys. podróżnych rocznie. Tymczasem, jak szacują eksperci, by port mógł osiągnąć rentowność, musiałby obsługiwać około 80 tys. pasażerów… miesięcznie.
Nie brakuje także głosów postulujących zmianę przeznaczenia lotniska. W audycie pojawiła się sugestia, by zamknąć port dla ruchu cywilnego i przekazać go pod zarząd wojska. Choć Radom jest jednym z nielicznych portów w Polsce współużytkowanych przez siły zbrojne i ruch cywilny – obok Krakowa-Balic i Wrocławia-Strachowic – Ministerstwo Obrony Narodowej jasno odcina się od pomysłu przejęcia portu. MON deklaruje, że nie prowadzi żadnych prac ani rozmów w tym kierunku, a rozwój wojskowego lotnictwa planowany jest w innych lokalizacjach: Zielonej Górze, Bydgoszczy i Lublinie.
Co więcej, samorząd również nie przejawia szczególnego zainteresowania, a ewentualny wariant sprzedaży czy przekazania lotniska uznawany jest obecnie przez PPL za mało realny. Zamiast tego, spółka proponuje przekształcenie Radomia w centrum usług cargo, zwłaszcza w zakresie ekspresowego frachtu lotniczego. Mimo że infrastruktura terminalowa została oceniona jako przewymiarowana (zbudowano obiekt na 4 mln pasażerów rocznie), to – jak zaznacza wiceprezes PPL Marcin Danił – port dysponuje terenami inwestycyjnymi, które można zagospodarować pod działalność magazynową i techniczną (MRO).
W tle całej debaty nieustannie pojawia się kwestia przepustowości stołecznego Lotniska Chopina. Rządowy pełnomocnik ds. CPK, Maciej Lasek, nie ukrywa sceptycyzmu wobec projektu radomskiego, ale przyznaje, że zbliżający się kres wydolności Okęcia może wymusić administracyjny podział ruchu między Warszawę, Modlin i Radom. Do realizacji takiego rozwiązania konieczna byłaby jednak zgoda Komisji Europejskiej.
Na razie Radom pozostaje więc w fazie zawieszenia – z jednej strony obsługuje wakacyjne loty Wizz Aira, LOT-u i touroperatorów, a od jesieni ofertę ma rozszerzyć Ryanair, z drugiej – ciąży na nim widmo finansowej przepaści. Do 2028 roku władze PPL będą oceniać, czy wdrożone działania przyniosą efekt i czy warto dalej inwestować w projekt, który od początku budził kontrowersje.
Źródło: rynek-lotniczy.pl