Janusz Waluś jest już w Polsce!
Po 30 latach odsiadki w więzieniu w Republice Południowej Afryki, Janusz Waluś w sobotę rano wylądował na Lotnisku Chopina w Warszawie. Informacja ta kończy wieloletnią sagę związaną z jego walką o powrót do ojczyzny.
Po 30 latach odsiadki w więzieniu w Republice Południowej Afryki, Janusz Waluś w sobotę rano wylądował na Lotnisku Chopina w Warszawie. Informacja ta kończy wieloletnią sagę związaną z jego walką o powrót do ojczyzny.
Sebastian S. przyznał się do tego, że gromadził i miał broń i substancje wybuchowe, ale zaprzeczył, że nimi handlował. Tłumaczył śledczym, że zbierał to wszystko w celach kolekcjonerskich. Mężczyźnie grozi kara od roku do 10 lat więzienia.
Do pięciu lat więzienia grozi 52-latkowi, który ukradł listonoszowi w pow. białobrzeskim saszetkę z 6 tys. zł – poinformowała w poniedziałek rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Białobrzegach asp. Joanna Golus.
Policjanci z Wydziału do Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu ujawnili nielegalne działania w jednym z aresztów śledczych na Mazowszu, w które zamieszany był funkcjonariusz Służby Więziennej. Śledztwo, prowadzone we współpracy z Biurem Kontroli Centralnego Zarządu Służby Więziennej, doprowadziło do zatrzymania 37-letniego strażnika podejrzewanego o współpracę z przestępcami.
Nietrzeźwy motocyklista zatrzymany w Makowcu. Teraz za swoje nieodpowiedzialne zachowanie 48-latek odpowie przed sądem.
Wszystko zaczęło się od spotkania dwójki znajomych na terenie gminy Kowala, do którego w nocy dołączył kolega uczestniczki. Spożywali alkohol, mężczyzna miał przywieźć też narkotyki. W pewnym momencie kobieta opuściła spotkanie, wróciła do domu i wtedy doszło do szarpaniny.
Właśnie dowiedziałem się, że w związku z zapowiadanym protestem przed Aresztem Śledczym na warszawskim Grochowie reżim Tuska znów stchórzył. Odwołali posiedzenie Sejmu, a dziś przewieziono mojego tatę do Zakładu Karnego w Radomiu - napisał na platformie X (dawniej Twitter) Kacper Kamiński.
Treść wiadomości zapiera dech w piersiach. Po dziś dzień nie wiadomo kim był autor listu.
Proces, ze względu na charakter sprawy, toczył się z wyłączeniem jawności. We wtorek sąd publicznie ogłosił sam wyrok, bez jego uzasadnienia.
Zarzuty, które prokuratura przedstawiła Marcinowi D., późniejszemu szefowi miejskich struktur SLD w Radomiu, dotyczyły lat 2009-2015, gdy pracował jako w referent ds. szkoleń i bezpieczeństwa drogowego w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego (WORD) w Radomiu.