Inwestycje Na czasie O tym się mówi Radom i okolice Wyróżnione

Kolej to rozwój. Gminy powinny o nią rywalizować – oto dlaczego

Skutki pewnych decyzji odczuwalne są nieraz po wielu latach. Tak jest np. z dużymi inwestycjami, które stanowić mogą motor dalekosiężnego rozwoju. Planowane linie kolejowe w ramach projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego to ogromna szansa dla całego regionu radomskiego.

Szydłowiec był w XIX wieku ośrodkiem konkurującym z Radomiem. Dzisiejsza miejscowość Skarżysko-Kamienna w tym czasie nikogo specjalnie nie interesowała. Wszystko zmieniło się wraz z budową linii kolejowej. Władze Szydłowca wskutek protestów mieszkańców nie zgodziły się, aby przebiegała ona w bezpośrednim sąsiedztwie miasteczka, bo… krowy przestaną mleko dawać, a kury znosić jaja ze strachu przed lokomotywą. Dlatego też dworzec ulokowano w niezbyt funkcjonalnej odległości ok. 5 km od centrum. Kury w okolicy linii kolejowej dalej znosiły (i znoszą) jajka, podobnie krowy dalej dawały (i dają) mleko. Tylko Szydłowiec wyraźnie zatrzymał się w rozwoju. Z kolei Skarżysko dzięki dobrej komunikacji błyskawicznie rozkwitło w XX wieku, podobnie zresztą jak Radom.

Identyczny błąd swego czasu popełnił Bytom, który odrzucił ofertę Kolei Górnośląskiej, na czym zyskały Katowice. W połowie XIX wieku pod naciskiem lobby wekturantów zajmujących się masowym transportem konnym surowców i towarów, tutejsza rada miejska nie zgodziła się na budowę torów przez miasto. Kolej poprowadzono więc przez Świętochłowice do Mysłowic. Bytom zreflektował się jaki błąd popełnił dopiero po latach. W 1872 roku Kolej Górnośląska połączyła miasto z Gliwicami i Chorzowem, co przyśpieszyło jego rozwój. Jednak Katowice, które wybudowały kolej wcześniej, zyskały znacznie więcej. Około 1845 roku Bytom był od nich pięciokrotnie większy. W 1935 roku różnica w liczbie mieszkańców wynosiła ok. 30 tys. osób – ale na korzyść Katowic.

No tak, ale w końcu mamy XXI wiek, niemal każdy ma samochód, są autostrady. Po co więc kolej? Czy jej czasy świetności nie minęły już dobre kilkadziesiąt lat temu?

Nie.

Po pierwsze – kolej jest generalnie bardziej efektywna w zakresie transportu towarów niż transport drogowy. A do tego też mają służyć „szprychy” CPK. Gminy takie jak Skaryszew czy Iłża mogą po prostu potencjalnie dużo skorzystać w wyniku podłączenia się do trasy transportowej Baranów – Rzeszów. Weźmy pod uwagę także planowaną budowę terminala intermodalnego w Radomiu, a zyskamy pełen obraz otwierających się przed regionem możliwości.

Po drugie – polityka klimatyczna Unii Europejskiej, czyli tzw. Europejski Zielony Ład, którego celem jest osiągnięcie „neutralności dla klimatu” w przeciągu kilku najbliższych dekad. Zakłada on zmniejszenie użycia aut spalinowych przez ograniczenie ich opłacalności. Temu mają służyć zakazy produkcji takich samochodów czy nowe podatki „klimatyczne”. Taka polityka może się nam podobać lub nie, ale jest wdrażana z dużą determinacją i nic nie zapowiada tego, żeby unijne elity chciały od niej odstąpić. W efekcie już w przeciągu kilku lat możemy zostać zmuszeni do przerzucenia się na bardziej ekologiczną kolej. A jeżeli jej nie będzie w danym regionie to trzeba będzie płacić ogromne pieniądze za wykorzystanie starego samochodu lub za zakup nowego, „ekologicznego”… Wykluczenie komunikacyjne nabrać może więc zupełnie nowego znaczenia

Istnieje piląca potrzeba strategicznej dyskusji pomiędzy włodarzami i mieszkańcami poszczególnych gmin regionu, aby wybrać finalnie wariant przebiegu linii kolejowej, który jest długofalowo najkorzystniejszy, a nie ten, który chwilowo budzi najmniejsze opory. Analizując przebieg wszystkich czterech obecnie rozważanych wariantów dojść można dość łatwo do wniosku, że dobrze by było gdyby największe skupiska ludności w rejonie planowanego przebiegu kolei – Iłża i Skaryszew – zyskały do niej maksymalnie komfortowy dostęp. Interaktywna mapa dostępna jest TUTAJ.

Proponowany wariant 4, ku któremu obecnie ma skłaniać się wykonawca, zakłada stacje i przystanki kolejowe w następujących lokalizacjach: ok. 3 km na zachód od centrum Skaryszewa, pośrodku pól i lasów koło Antoniowa i ok. 1,5 km na zachód od centrum Iłży. Jest to zapewne wariant najmniej kontrowersyjny, ale też najmniej korzystny dla ruchu kolejowego w regionie.

Znacznie ciekawiej wyglądaj warianty 3 i 4H. W dużej mierze się one pokrywają, ale występują jednak pewne istotne różnice. Wariant 3 zakłada przystanek w okolicy Huty Dolnej i Huty Mazowszańskiej, co mogłoby stanowić dla tego – dość ludnego rejonu – opcję bezpośredniego dojazdów do Radomia pociągiem, może w ramach Szybkiej Kolei Miejskiej? Dalej oba warianty zakładają stację ok. 1,5 km od Skaryszewa (a więc prawie dwukrotnie bliżej niż wariant 4), następnie stację/przystanek Walentynów, w okolicy licznych wsi. Wariant 4H zakłada przystanek kilkaset metrów od centrum turystycznej Iłży, a wariancie 3 przystanek ma znajdować się ok. 1,5 km na wschód od centrum Iłży, ale za to w bezpośredniej bliskości do atrakcyjnego turystycznie zamku.

Która opcja jest najbardziej opłacalna dla regionu? To już wymaga szczegółowej analizy, ale wydaje się, że mieszkańcy gmin Skaryszew i Iłża powinni kibicować wariantom 3 i 4H, jako dla nich najkorzystniejszym. Oczywiście, kontrowersje budzą potencjalne wywłaszczenia pod inwestycję. Jednak, po pierwsze – z pewnością nie będą one masowe. Po drugie, dotychczasowa praktyka spółki CPK wskazuje, że do Programu Dobrowolnych Nabyć zgłosiła się zdecydowana większość właścicieli działek i nieruchomości znajdujących się na terenie przyszłego lotniska. Nie jest jeszcze jasne jak ta kwestia rozwiązana zostanie w przypadku budowy kolei, ale dotychczas odszkodowania wynosiły 120 proc. wartości rynkowej gruntu oraz 140 proc. wartości obiektów budowlanych na nieruchomości. Nie były to więc małe pieniądze. Oprócz tego spółka CPK oferowała mieszkańcom bezpłatną obsługę prawną, sfinansowanie i organizację przeprowadzki, a także możliwość użytkowania nieruchomości również po dokonaniu transakcji sprzedaży – w wybranych przypadkach aż do rozpoczęcia prac budowlanych.

Możemy obrażać się na panującą rzeczywistość i zachodzące w świecie zmiany, ale skutkować to może tylko tym, że za kilka lat nasz region zostanie „z ręką w nocniku”, ze względu na niezdrowo rozumiany konserwatyzm i niechęć do zmian. A może w tym przypadku Polak okaże się mądry przed szkodą? Oby.